Flesz: Dajcie już nowy sezon, czyli podsumowanie offseason w Pacific Division

5

IN: Kawhi Leonard, Paul George, Anthony Davis
OUT: Kevin Durant

Wreszcie!

fot. Oklahoman

To ostatnie z podsumowań dywizji po offseason wolnych agentów, który wczoraj się zakończył odwlekanym przez miesiąc kontraktem T.J’a McConnella w Pacers.

Choć dobiegła końca era superteamu Golden State Warriors, to stan Kalifornia w NBA nigdy nie miał się tak dobrze, jak ma się obecnie. Kiedy zimą wróci Klay Thompson, Warriors nadal powinni być kontenderem w Konferencji Zachodniej, ale teraz będą tylko dzielili ten status w Pacific Divison: z Los Angeles Lakers i z Los Angeles Clippers. Przez fakt, że aż 40 procent All-NBA graczy z poprzedniego sezonu zmieniło kluby, idzie dziś zapomnieć jak niedaleko play-offów byli w poprzednim sezonie rewelacyjni Sacramento Kings, którzy latem uzupełnili rotację kilkoma weteranami. W podobny sposób pomyślano też w Phoenix Suns.

Motywem przewodnim w tej dywizji wydaje się być jednak to, że składy Warriors, Clippers i Lakers mogą na wiosnę wyglądać inaczej. Mamy też nowych trenerów w Kings i Suns, co nie pozwala przywiązywać się do zeszłorocznego podziału ról akurat w tych dwóch zespołach.

Jest dużo niewiadomych, ale na tym właśnie polegał będzie nowy, ekscytujący sezon: na czytaniu z boiska nie tylko możliwości play-offowych, ale GM’owskich planów na przyszłość zespołów, z których minimum jedna trzecia ma dziś realne szanse na zdobycie mistrzostwa. Nikt już nie blokuje tym drużynom wejścia do wieży księżniczki. Dlatego nie mogę się doczekać – bo był taki moment w marcu 2016 roku, kiedy z boiska wręcz ziało tym, że Kevin Durant w Oklahomie nie zostanie (zanim Billy Donovan wydawało się, że to uratował tworząc “Monstars Basketball” i zanim Dur… ehm Mr Game Six spartaczył to swoim występem w G6 z Warriors).

Teraz drużyny nie muszą już czekać na zakończenie ery Warriors: bramy już się otworzyły, więc naprawdę obozy mogłyby rozpocząć się dziś.

Zaraz.

Teraz!

Znów pisałem szkic “sobotnio”, po angielsku, bo był to słowotok z myśli między ćwiczeniami na odcinek lędźwiowy i myciem podłogi. Czytam to sobie jako oznakę podekscytowania: mycie podłogi we wtorek.

Pełne i uaktualniane przeze mnie każdego dnia składy – wraz z niewymienionymi poniżej zawodnikami na niegwarantowanych umowach – znajdziesz na naszej głównej stronie i po kliknięciu w nazwę zespołu.

ATLANTIC | CENTRAL | SOUTHEAST | NORTHWEST | SOUTHWEST

GOLDEN STATE WARRIORS
Przyszli: D’ANGELO RUSSELL, Willie Cauley-Stein, Alec Burks, Glenn Robinson III, Omari Spellman, Jordan Poole (#28 draftu), Alan Smailagić (#39 draftu), Eric Paschall (#41 draftu)
Odeszli: KEVIN DURANT, DEMARCUS COUSINS, Andre Iguodala, Shaun Livingston, Quinn Cook, Jordan Bell, Andrew Bogut, Jonas Jerebko, Damian Jones, Marcus Derrickson
Kontynuacja: 51% (minut z poprzedniego sezonu wraca na kolejny)
Przewidywana rotacja: Curry, Russell (Burks), Thompson (McKinnie/Robinson III), Green (Spellman), Cauley-Stein (Looney)

Wiemy, że to co teraz biegać będzie w koszulkach będzie dziwne, bo pisaliśmy, mówiliśmy, słyszeliśmy i czytaliśmy o tym już wielokrotnie. Mam pytanie: skoro Iguodala, Livingston i Cook są poza Warriors, a z kozłująco-podających doszedł tylko D’Angelo Russell, to czy Warriors wiedzą co robią, nadal nie dodając trzeciego rozgrywającego? Czy też znowu są lata świetlne przed resztą?

Granie z tylko dwoma w składzie jest do zrobienia, ale to hardkorowe ryzyko (“hardcore risk”) mieć tylko dwóch i to obu w wyjściowej piątce. Tym bardziej, gdy wiemy jak zabójczo efektywny jest Stephen Curry, kiedy nie musi grać na piłce.

Trudno jest się jednak wgryzać w rotację Warriors i ich słabą ławkę, nie mając z tyłu głowy daty 15 grudnia i perspektywy przehandlowania D’Angelo Russella do Minnesoty za Roberta Covingtona i może Jeffa Teague’a (i może coś jeszcze). Napisałem o tym przed kilkoma tygodniami dokładniej, o nowej szatni Warriors, o nowym kontrakcie Draymonda Greena i o zagrożeniach:

Flesz: Chmury dopiero zbierają się nad Golden State Warriors

LOS ANGELES CLIPPERS
Przyszli: KAWHI LEONARD, PAUL GEORGE, Moe Harkless, Derrick Walton Jr., Mfiondu Kabengele (#27 draftu), Terance Mann (#48 draftu), Amir Coffey
Odeszli: Danilo Gallinari, Shai Gilgeous-Alexander, Garrett Temple, Wilson Chandler, Luc Mbah a Moute, Tyrone Wallace, Sindarius Thornwell, Angel Delgado, Justin Bibbs
Kontynuacja: 55%
Przewidywana rotacja: Beverley (Williams), Shamet, Leonard (Harkless), George (Green), Zubac (Harrell)

Wiemy już wszystko o wyborach w drafcie, które Los Angeles Clippers oddali za Paula George’a, żeby pozyskać Kawhi’a Leonarda i zostać kontenderem do tytułu. To odważne ze strony Steve’a Ballmera, żeby aż sześć lat draftów obrócić w dwie gwiazdy na praktycznie 2-letnich kontraktach i robić to w organizacji, która nadal nie ma historii wygrywania, swojej hali i więcej niż czterech kibiców w centrum Los Angeles. Ale takimi odważnymi decyzjami Steve Ballmer znalazł się tu gdzie jest obecnie.

Nie wydaje mi się, że jest to już skład Clippers na wiosnę. Możesz powiedzieć, że mają raptem tylko pięciu czy sześciu play-offowych graczy, plus kilku młodych, którzy będą musieli dojrzeć szybko, zwłaszcza w obronie (Landry Shamet i zwłaszcza Ivica Zubac). To byłby naprawdę niezły team dla Marcina Gortata, czy Dwighta Howarda, gdyby ten został z Grizzlies zwolniony.

Ale rotacja na pozycjach 3/4 jest znakomita. Masz dwóch światowej klasy two-way graczy w Kawhi’u Leonardzie i Paul George’u, do tego dwóch solidnych two-way skrzydłowych w Moe Harklessie i w JaMychalu Greenie. Możesz grać nawet całą tą czwórką z Lou Williamsem, albo grać George-Kawhi-Green z Lou Williamsem i Patrickiem Beverley’em. Green był tym graczem, który jako niski center stał się x-faktorem serii z Warriors w ostatnich play-offach, zanim Mr Gam…. Kevin Durant zdecydował się Clippers zabić.

Czeka nas prawdopodobnie trochę przeszkód, bo każdy z trójki George, Kawhi i Lou woli rzucać niż podawać, a dobre nastroje panujące w szatni mogą sprawić, że Clippers zaczną przesadzać z podawaniem sobie piłki. I jak fenomenalni nie byliby defensywnie na obwodzie, to dwaj z trzech ich wysokich (Zubac i Montrezl Harrell) są poniżej przeciętnymi obrońcami: klasycznym przykładem szybkich stóp w ataku, ale nagle innych, wolniejszych w obronie. A potrzebujesz dobrze i wysoko rotujących wysokich dziś prawdopodobnie bardziej niż dobrych defensywnych wingmanów. Harrella stać po tej stronie na więcej i może teraz to pokaże.

Zobaczmy jak Clippers wyglądać będą wcześnie, w październiku. Może jestem zbyt pesymistycznie nastawiony i klikną od razu. Jestem ciekawy jak w grudniu zareaguje – i czy w ogóle zareaguje – menedżment, gdy ten nahajpowany przez mądrzejszych ode mnie team będzie na miejscach 3-5 w Konferencji Zachodniej.

LOS ANGELES LAKERS
Przyszli: ANTHONY DAVIS, DEMARCUS COUSINS, Danny Green, Jared Dudley, Troy Daniels, Avery Bradley, Rajon Rondo, Quinn Cook, Kostas Antetokounmpo, Talen Horton-Tucker (#46 draftu), Zach Norvell Jr
Odeszli: Josh Hart, Brandon Ingram, Reggie Bullock, Lonzo Ball, Tyson Chandler, Lance Stephenson, Mike Muscala, Johnathan Williams, Moritz Wagner, Isaac Bonga, Jemerrio Jones
Kontynuacja: 50%
Przewidywana rotacja: James (Rondo), Green (Bradley), Kuzma (KCP), Davis, Cousins (McGee)

Mam cały osobny artykuł o rotacji Los Angeles Lakers:

Flesz: Wygląda na to, że Lakers planują Big Ball i może być to dobry pomysł

Najpopularniejszy, co ciekawe, artykuł na 6G w tym roku. Dziękuję komuś kto gdzieś to podlinkował i proszę o więcej.

Jest to też jeden z pięćdziesięciu ośmiu artykułów jakie napisaliśmy o Lakers od początku czerwca.

Mogę go tylko uzupełnić tym, że o ile sensem jest granie LeBronem Jamesem na jedynce, to nie wydaje mi się, że – a takie były sources – Danny Green powinien być dwójką, a przez to Kyle Kuzma trójką w pierwszej piątce. Obok Jamesa i Greena powinien wychodzić jakiś obrońca, najlepiej plaster. Może Avery Bradley będzie zdrowy na tyle, żeby grać obok?

Pamiętaj: Rondo nie obok trio James-Davis-Cousins. To trio bez Rondo. Poczekajmy tylko aż Jason Kidd zakocha się w Rondo, a Lakers zakochają się w Kiddzie i ten w grudniu przejmie zespół od Franka Vogela, wszystko rypnie i skończy się w marcu na kolejnym, normalnym, bo wreszcie ludzkim leczeniu łydki przez Króla.

Dniówka: Czy Suns wreszcie ruszyli w dobrym kierunku?

PHOENIX SUNS
Przyszli: Ricky Rubio, Dario Sarić, Aron Baynes, Frank Kaminsky, Cameron Johnson (#11 draftu), Ty Jerome (#24 draftu), Jevon Carter, Cheick Diallo, Jalen Lecque, Jared Harper
Odeszli: T.J. Warren, Josh Jackson, Dragan Bender, Jamal Crawford, Richaun Holmes, Troy Daniels, De’Anthony Melton, George King, Ray Spalding, Jimmer Fredette
Kontynuacja: 9 lat bez play-offów
Przewidywana rotacja: Rubio (Carter), Booker (T.Johnson), Oubre (Bridges), Sarić (Kaminsky), Ayton (Baynes)

Nowy GM James Jones chciał postarzeć Suns, stawiając na to, że Devin Booker jest gotowy. I Devin Booker jest gotowy. Devin Booker był gotowy już półtora roku temu, gdy rzucał 70 punktów najlepszej obronie ligi. Gotowy do tego, żeby z Rudy’m Gobertem pociągnąć Jazz do play-offów, jak zrobił to Donovan Mitchell. Był zresztą gotowy już prawdopodobnie rok wcześniej.

Teraz jednak Suns powoli kończy się czas. I nadal nie lubię DeAndre Aytona jako ich wyboru w zeszłorocznym drafcie, i na dziś myślę, że na końcu to właśnie to najbardziej zaważy na tym, że Booker za jakiś czas poprosi o trade. Co dla nikogo myślę szokiem nie będzie.

Ten zespół musi zacząć bronić. Od lat jest po tej stronie żenujący: albo ostatni w lidze, albo w dolnej piątce. Tymczasem trzech z czterech najlepszych obrońców w przewidywanej wyżej rotacji znalazło się na ławce.

Ale oto rzecz: nowy GM James Jones moim zdaniem myśli dobrze odpulając punktowe ciągoty Josha Jacksona i T.J’a Warrena (że oddał ich po taniości, to koszt jego poziomu zdecydowania), a dodając graczy, którzy lubią bronić, mądrych graczy jak Ricky Rubio, Aron Baynes, Dario Sarić i Jevon Carter. Graczy, którzy mogą połączyć swoje boiskowe IQ z dobrym boiskowym IQ wybranego rok temu z #10 draftu Milesa Bridgesa. Graczy, którzy – popatrz na te nazwiska – mają w sobie boiskowego zadziorę.

Będę w szoku, jeśli ten team poślizgnie się na listopadowych liściach i w grudniu wyryje czołem w ślizgawkę. Ale Suns zaskoczyli nas już negatywnie  w ostatnim dziesięcioleciu kilkukrotnie.

SACRAMENTO KINGS
Przyszli: Cory Joseph, Trevor Ariza, Dewayne Dedmon, Richaun Holmes, Tyler Lydon, Justin James (#40 draftu)
Odeszli: Alec Burks, Kosta Koufos, Corey Brewer, Frank Mason III, Troy Williams, B.J. Johnson
Kontynuacja: 13 lat bez play-offów
Przewidywana rotacja: Fox (Joseph), Hield (Bogdanović), Ariza (Bjelica), Barnes (Bagley III), Dedmon (Giles)

Cóż, Kings raz jeszcze w tej dekadzie zapłacili zbyt uprzejmie za kilka ze swoich nowych podpisań. Przepłacili praktycznie za każdego: Harrisona Barnesa (85 mln dol. za 4 lata), Trevora Arizę (25/2, tylko 1.8 gwarantowane w 2020/21), Cory’ego Josepha (37/3, ostatni rok niegwarantowany) i Dewayne’a Dedmona (40/3, tylko 1.0 mln dol. gwarantowany w 2021/22), co wnosi pytanie: kto był ich rywalem w negocjacjach? Czy 37 mln dolarów w trzyletnim – albo 25 w dwuletnim – kontrakcie dla Josepha to najzwyczajniej efekt tego, że Patrick Beverley nie wziął od Kings 40 mln dolarów za trzy lata, więc Kings nie mogli po prostu położyć się spać, zanim nie podpiszą defensywnego combo-guarda?

– No chodź już, chodź już…

– Czekaj, jeszcze tylko coś zrobię

[Foch]

[Wymuszony seks]

Ale Kings, jak i Suns, dodali kilku weteranów do młodego składu, więc wyraźnie chcą z tym zespołem wejść do play-offów. A jeśli tam po 879 latach wejdą, będziemy inaczej patrzeć na lipiec i wydane przez nich pieniądze – nawet na te szalone blisko 90 mln dolarów za cztery lata Barnesa.

Kings to też jeden z trzech zespołów z Pacific Division z nowym trenerem (Luke Walton; Lakers: Frank Vogel, Suns: Monty Williams), więc rotacja to trochę zagadka. Walton generalnie woli grać niżej, nie jakoś bardzo nisko, ale niżej i nie zauważyłem u niego w Warriors i Lakers oldskulowych tendencji. Kings mogą grać jednym wysokim, nawet jeśli to będzie Marvin Bagley III. Mogą grać jednak na trzech wysokich z Bagley’em, Harry’m Gilesem i Dewayne’em Dedmonem, albo poniekąd wysoko z Nemanją Bjelicą na trójce.

Teraz ich backcourt, ich obwodowa rotacja po dodaniu Josepha i Trevora Arizy wygląda bardzo, bardzo solidnie na tle całej NBA. To jest play-offowa rotacja, a De’Aaron Fox powinien kontynuować swój wzrost po skoku w drugim roku (skok w drugim roku z reguły mówi o tym kto będzie gwiazdą NBA, a kto nie, więc papa Lonzo, papa Dennis Smith Junior, pa Fultzu, Joshu Jacksonie), a Buddy Hield pokaże, że poprzedni sezon to nie był fluke. Bogdana Bogdanovica za to stać na zdrowszy i na pewno lepszy sezon niż poprzedni.

Bardzo zaskoczył mnie Bagley III w pierwszym roku. Byłem w zasadzie zaszokowany po oglądaniu go w Duke tym jak dobry był defensywnie, jak dobrze czytał grę. Przychodził do NBA jako “Czwórka bez rzutu”, czyli archaizm, za to pokazał, że może zdobywać punkty w przeróżny sposób z davisową łatwością i miał też fantastyczną chemię z Gilesem. Rok temu myślałem, że to grający w jego cieniu w Duke Wendall Carter Junior będzie lepszy – dziś tak już nie myślę.

Vlade Divac rok temu powiedział nam, że ma “Super-team, tylko młody”. Wszyscy się wtedy śmiali, ale nikt nie śmieje się teraz. Tego lata Divac zainwestował w ten zespół, żeby przyspieszyć jego proces rozwoju, więc kim ja jestem, żeby krytykować to ile wydał? Może Vlade to na końcu po prostu bardziej geniusz skautingu, niż salary-cap-mistrz. A geniuszom skautingu mówimy we Fleszu TAK.

Zobaczmy więc czy przypadkiem nie przysnęliśmy z Kings, gdy mówimy o play-offowych teamach Zachodu. Czy przypadkiem to na co patrzymy nie jest kolejnym Denver Nuggets, czyli teamem, który w najbliższym sezonie wygra +40 meczów, zanim przegra play-offy dopiero ostatniego sezonu regularnego. Żeby wygrać potem sezon regularny na Zachodzie w 2021 roku.


Zarówno Lakers, jak i Clippers stać na 55 zwycięstw. Czemu nie więcej? Są ponoć zakłady w Vegas o to kto zagra więcej meczów w sezonie regularnym: duet James/Davis czy duet Leonard/George. Kogo masz?

Sufit Warriors w sezonie regularnym to 50-52 wygrane. Przy czym jeśli go przebiją, to Stephen Curry będzie jednym z faworytów do MVP. Powinno być normalniej w Phoenix z weteranami i reżimem Monty’ego Williamsa, ale nie wydaje mi się, że Suns wygrają więcej niż 35 spotkań. Za to już Kings stać na 45 zwycięstw i wbicie się do play-offowej ósemki. Wtedy pijemy, Paweł!

Dziękuję za przeczytanie.

Poprzedni artykułMelo chciałby rozegrać pożegnalny sezon jak Wade
Następny artykułC.J. McCollum podpisał przedłużenie kontraktu z Blazers