Fabryka Gwiazd IV

5
fot. NBA League Pass

Pora na kolejny, ostatni już rozdział historii Golden State Warriors. Bierzemy pod lupę ich najsłynniejszy sukces z poprzedniej dekady, a także następujący  po nim upadek, który dał klubowi szansę na pozyskanie Stephena Curry’ego.

Poprzednie części tekstu znajdziesz w poniższych linkach:

Część pierwsza

Część druga 

Część trzecia

Nie ma się co oszukiwać. Fenomen Golden State Warriors z playoffs ’07 nie byłby możliwy, gdyby nie Baron Davis. To on był głównym autorem tamtego sukcesu i najstarsi kibice z Bay Area już zawsze będą o tym pamiętali.

To była niezapomniana wiosna. Dla samego Davisa również było to niebywałe doświadczenie. Wówczas wydawało się, że jest to punkt zwrotny w jego karierze.

Niestety liczne kontuzje, a co za tym idzie niewykorzystany potencjał, błędne decyzje (pochopne odejście do Clippers o czym szerzej za chwilę), sprawiły że dziś postrzegamy tę jedną, sensacyjnie skądinąd wygraną, serię w playoffs jako właściwie największe osiągnięcie Davisa. Nikt, a już na pewno nie on sam, nie myślał wtedy, że na tym się skończy. To miał być przecież dopiero początek dla 27-letniego wówczas rozgrywającego.

Baron Walter Louis Davis wchodził do ligi jako jej przyszła potencjalna supergwiazda. Głównym znakiem zapytania było jednak jego zdrowie.

Jeszcze w pierwszym roku gry na uczelni – słynnej UCLA Davis zerwał więzadło ACL w kolanie. Ta paskudna kontuzja mogła odstraszać skautów z NBA, chociaż Baron wrócił do pełni sił już w kolejnym sezonie i postanowił zgłosić się do draftu. W mocno obsadzonej klasie z 1999 r. trafił do NBA jako trzeci z kolei do Charlotte Hornets. Ciężko było nie zachwycać się jego talentem.

Adaptacja w świecie zawodowców zajęła mu trochę czasu.  W końcu, być może trochę na skutek tragicznego wypadku Bobby’ego Phillsa po którym Hornets nie mogli się otrząsnąć, trener Paul Silas awansował Davisa do pierwszej piątki, gdzie miał grać obok Davida Wesleya. Gra dwoma niskimi obrońcami okazała się początkowo  strzałem  w dziesiątkę. Baron nie był już tylko kojarzony z licznymi efektownymi akcjami w cotygodniowych przeglądach tygodnia. Pojawienie się w składzie na All-Star Game było kwestią czasu.

Sytuacja w Charlotte nie była jednak pewna.  W 2002 r. Hornets zostali przeniesieni do Nowego Orleanu. W dodatku zmienili konferencję ze Wschodniej na Zachodnią, w której konkurencja była znacznie większa. Trudno było się tam przebić.

W połowie poprzedniej dekady nastroje w Nowym Orleanie były niewątpliwie  jeszcze gorsze niż Bay Area. Panował totalny bajzel. Co gorsza, wszystko posypało w ciągu jednego roku. Jeszcze w sezonie 2003/04 Hornets mieli remisowy bilans i toczyli zażarte boje w playoffs z Miami Heat. Odpadli w pierwszej rundzie m.in.  dlatego, że Dwyane Wade właśnie na nich postanowił testować swój heroizm w decydujących momentach. To właśnie wtedy rodził się “Flash”.

https://www.youtube.com/watch?v=sb9QVXOvbZw

Kto by pamiętał, że wtedy, w 2004 r., Hornets mieli w składzie dwóch All-Stars i że jeden z nich był nawet pierwszym strzelcem Wschodu z 19 punktami i 8 zbiórkami. Kto w ogóle pamięta dziś Jamaala Magloire’a?

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

5 KOMENTARZE

  1. Fajnie się czytało cały cykl ale na bogów koszykówki nie wspomnieć o the Logo, wybraniu Klaya i Greena w drafcie? Nie wspomnieć o przedłużeniu za tylko 44mln Stefki i jak wszyscy uważali że to ryzykowne, nie wspomnieć o próbie wymiany KT za Miłość i stanowczym veto The Logo tego trejdu? Wyrzuceniu trenera Pastora i zakontraktowaniu obecnego? Przekonanie KD że u nich będzie mu najlepiej?
    Do dzieła, pisać ostatnią część cyklu!
    :D

    0