NBA zwraca coraz większą uwagę na problem zdrowia psychicznego

5
fot. Leah Klafczynski / Newspix.pl
fot. Leah Klafczynski / Newspix.pl

Zdrowie psychiczne stało się w tym roku dużym tematem w NBA, kiedy najpierw DeMar DeRozan opowiedział o swoich zmaganiach z depresją, a następnie Kevin Love przyznał, że opuścił mecz z powodu ataku paniki. Ujawnili swoje sekrety, o których wielu boi się rozmawiać i o które też trudno było ich podejrzewać, w końcu obaj są uznanymi All-Starami. Grają na wysokim poziomie i mają udane kariery, nie są tymi problematycznymi zawodnikami, którzy dotychczas najczęstszej pojawiali się w kontekście dyskusji o zdrowiu psychicznym w lidze.

Pamiętamy Delonte Westa, który był zatrzymywany za posiadanie broni, spał w samochodzie przed salą treningową Mavs, nie mając gdzie mieszkać i ostatecznie wypadł z ligi, pokonany przez nękającego go zaburzenia dwubiegunowe. Larry Sanders również sprawiał sporo pozaboiskowych kłopotów i był zawieszany za palenie marihuany, co było jego sposobem na radzenie sobie z depresją i z tego powodu nagle odszedł z NBA, szukając spokoju psychicznego. Był też Royce White, który zmagał się z zaburzeniami lękowymi i mimo że starano się mu pomóc, nie był nawet w stanie rozpocząć swojej kariery w Houston Rockets. Tymczasem szalony Metta World Peace zwrócił uwagę na problem zdrowia psychicznego kiedy tuż po zdobyciu mistrzostwa dziękował swojej psychoterapeutce za uratowanie jego kariery.

To jest kilka nazwisk, o których kiedyś sporo się mówiło, ale problem jest znacznie szerszy niż tylko te kilka przypadków. Nie można zapomnieć, że depresja chowa się również za samym Logo. Wielki Jerry West przez niemal całe życie cierpi na tę chorobę, która nadal często nie jest postrzegana jako choroba, a bardziej oznaka słabości. Tym bardziej w świecie sportu. To nadal piętno. Wstydliwy temat, z którym wielu nie chce się ujawniać. Ukrywa to, cierpiąc w samotności, co tylko wzmaga problem. Dlatego tak ważne jest, aby próbować przełamać postrzeganie zdrowia psychicznego i zamiast udawać, że problemu nie ma, albo jest niewielki, starać się pomóc graczom cierpiącym na różnego rodzaju zaburzenia. Bo tak na dobra sprawę, w mniejszym lub większym stopniu, chyba każdy przez coś przechodzi albo ma z tym bezpośrednią styczność i nie mówimy tu tylko o sportowcach. Dlatego tak ważne było to, że DeRozan i Love zdecydowali się głośno opowiedzieć swoje historie. W ten sposób pokazali tym, który też zmagają się z podobnymi problemami, że nie są sami i że nie powinni wstydzić się szukać pomocy. Wywołali też dyskusję, która zmotywowała do działania władze NBA i Związku Zawodników.

Związek Zawodników zatrudnił niedawno swojego pierwszego dyrektora do spraw zdrowia psychicznego, którym został doktor William Parham. Tymczasem liga zmodyfikowała swoje programy, żeby nie skupiać się wyłącznie na aspekcie fizycznym, ale potraktować graczy bardziej całościowo. Elementy rozładowania stresu i temat zdrowia psychicznego stały się chociażby częścią programu dla debiutantów. Ponadto, mimo że w ostatnich latach wiele drużyn zatrudniło psychologów sportowych, teraz liga wymaga, żeby każdy zespół nawiązał stałą współpracę z licencjonowanym psychiatrą.

A co najważniejsze, Adam Silver i Michele Roberts za priorytet postawili sobie wdrożenie kompleksowej polityki odnośnie zdrowia psychicznego. Rozmowy na ten temat już są prowadzone, choć znalezienie kompromisowych rozwiań przy tak delikatnych kwestiach nie będzie łatwe. Jedną z przeszkód jest sprawa poufności. Związek oczekuje ochrony tajności informacji i wyników badań dotyczących zdrowia psychicznego. Według Love’a to nawet nie podlega negocjacji. Liga oficjalnie popiera to stanowisko, ale podobno jest też spora grupa właścicieli, która chciałby dostępu do takich informacji, bo skoro płacą zawodnikom miliony dolarów, chcieliby mieć pełną wiedzę o swoich „inwestycjach”.

Zdrowie psychiczne stało się na tyle dużym tematem, że w minionym tygodniu ESPN poświęciło temu bardzo dużo uwagi publikując serię pięciu świetnych artykułów Jackie McMullan, która przekonała byłych i obecnych zawodników do podzielania się swoimi historiami. Wszystkie te teksty to must-read, ale pomyślałem, że warto też wyciągnąć z nich kilka fragmentów, ponieważ dowiadujemy się sporo ciekawych rzeczy.


“Myślisz, że jak pochodzisz z trudnego środowiska, jeśli się z niego wyrwiesz i dostaniesz się do NBA, wszystkie złe rzeczy powinny zostać wyczyszczone. Ale wtedy trafia do ciebie ta cała nowa dynamika obciążona stresem. Ludzie mówią ‘Czym jesteś przygnębiony? Możesz kupić wszystko co chcesz.’ Chciałby, żeby każdy na świecie był tak bogaty, żeby uświadomił sobie, że pieniądze to nie wszystko.” DeMar DeRozan

John Lucas (asystent w Houston Rockets) podczas swojej kariery zawodniczej zmagał się z uzależnieniem od narkotyków i alkoholu, obecnie pomaga zawodnikom prowadząc program opieki zdrowotnej, dlatego bardzo dobrze zna problemy NBA. Według niego, więcej niż 40% graczy ma kłopoty psychiczne, ale mniej niż 5% z nich prosi o pomoc. Natomiast te problemy mogą bezpośrednio prowadzić do uzależnień.

“To epidemia w naszej lidze. Mówię o wszystkim od ADHD przez dwubiegunowość, po lęki i depresję.”

Nie ma wątpliwości, że ten problem dotyka każdą drużynę, ale zbyt wielu zawodników ignoruje symptomy i nie chce podejmować leczenia. Cały czas przeważa obawa przed tym jak będzie się postrzeganym jeśli przyzna się do tego typu kłopotów. Nikt nie chce mieć doczepionej takiej łatki. Bo nie tylko, że jest to często uważane za oznakę słabości, to też są obawy, że to może wpłynąć na przyszły kontrakt. Dlatego największym problemem nie jest samo zidentyfikowanie kto potrzebuje pomocy, ale przekonanie takiego gracza, żeby z niej skorzystał.

“Był w lidze żart o tym, że drużyny od dawna miały psychologa zespołowego, ale nazywaliśmy go trenerem od rzutów. Jeśli zawodnik miał problemy ze stresem, co wpływało na jego grę, chętnie przyjmował pomoc trenera od rzutów, ale jeśli nazwałeś go psychologiem drużyny, reakcja była – ‘Hej, nie ja. Nie potrzebuję lekarza.'” Adam Silver

Kevin Love skorzystał z pomocy specjalisty, ale potrzebował czasu, żeby przyznać się do swoich problemów przed kolegami z zespołu. Nawet kiedy z powodu napadu paniki opuścił mecz, tuż po tym nie wyjaśnił dokładnie co się stało. Nawet kiedy podczas All-Star Weekend w rozmowie z MacMullan przyznał, że korzysta z pomocy, nie był jeszcze gotowy, żeby opowiedzieć jej o swojej chorobie. Dopiero wtedy zaczął się zastawiać dlaczego nie jest w stanie o tym mówić i postanowił przełamać się, opisując swoje zmagania w Players Tribune.

“Możemy zaproponować wszystkie usługi na świecie, ale jeśli nie użyją ich, nie pomożemy im. Zbyt wielu zawodników nie zdaje sobie sprawy jak bardzo potrzebuje pomocy, aż do momentu jak jest już za późno.” Danny Ainge

Pracujący teraz dla Związku William Parham postawił sobie za cel nie tylko de-stygmatyzację problemów zdrowia psychicznego, ale też skupienie się na zidentyfikowaniu ich pochodzenia. Według niego, za często pacjencji są leczeni z objawów swoich dolegliwości, albo za pomocą leków albo mechanizmów radzenia sobie ze stresem, zamiast rzeczywistych przyczyn problemów psychicznych. Tymczasem wiele z nich ma swoje źródło już w dzieciństwie, a potem kumulują się przez lata. Parham obrazuje to w ten sposób – Jeśli w domu włącza się wykrywacz dymu, nie bierzesz taboretu i nie odłączasz wykrywacza, żeby zabrać go do naprawy. Lokalizujesz źródło ognia i go gasisz.


Pierwszym sportowym psychologiem w NBA był Don Kalkstein zatrudniony 18 lat temu przez Dallas Mavericks, kiedy przejął ich Mark Cuban. Dużo czasu zajęło mu przekonanie zawodników do siebie, ale wyrósł na prawdziwego guru w klubie i pomógł wielu zawodnikom. Obecnie jedną z drużyn na froncie walki z problemami psychicznymi są Boston Celtics. W dużej mierze dlatego, że zarówno Danny Ainge, jak i Brad Stevens przywiązują do tego bardzo dużą uwagę.

Ainge w czasie swojego drugiego sezonu w NBA stracił matkę, która popełniła samobójstwo po wieloletniej walce z depresją. To był dla niego bardzo trudny okres w życiu i dzisiaj żałuje, że nie otrzymał wówczas pomocy, której potrzebował. Nie miał z kim o tym porozmawiać. Dlatego teraz widząc sygnały ostrzegawcze, gdy zawodnik regularnie spóźnia się albo opuszcza treningi, zamiast karać go, wysyła na obowiązkowe sesje dotyczące zdrowia psychicznego z wybranym przez gracza specjalistą. Niestety nie ma na tym polu wielkich sukcesów, ponieważ dopóki sam zawodnik nie wyrazi woli pomocy sobie, trudno o efekty.

Stevens interesuje się tematem zdrowia psychicznego od czasu swojej krótkiej pracy w firmie farmaceutycznej Eli Lilly, która jako pierwsza opatentowała Prozac, wykorzystywany do leczenia wielu chorób psychicznych. Wtedy miał okazję dobrze poznać specyfikę tych chorób i obecnie zadbanie o psychikę zawodników jest dla niego priorytetem. Dlatego też Celtics zatrudnili psycholog Dr. Stephanie Pinder-Amaker, która rozmawia z zawodnikami podczas sesji z całą drużyną, jak również indywidualnie z tymi, którzy się do niej zgłoszą. Z jej pomocy skorzystali między innymi Marcus Morris i Shane Larkin.

marcus-morris

Bracia Morris zmagają się z depresją, co według Marcusa ma swoje źródła w ich dzieciństwie na ulicach niebezpiecznej Filadelfii. Markieff jeszcze nie był gotowy na rozmowę o swojej chorobie, tymczasem Marcus opowiedział MacMullan o trudnych okresach swojej dotychczasowej kariery w NBA. Był załamany, kiedy w pierwszym sezonie rozegrał tylko 17 meczów w barwach Rockets i jego reakcją było odcięcie się od drużyny w czasie wakacji. Nie odpowiadał na wiadomości i nie uczestniczył w workoutach. Potem w trakcie drugiego sezonu został wytransferowany do Suns, gdzie dołączył do swojego brata. Wtedy symptomy depresji i lęków ustąpiły. Odnalazł spokój, dlatego tym bardziej był zły i czuł się zdradzony, gdy dwa lata później ponownie został przehandlowany i wylądował w Pistons. W Detroit starali się mu pomóc, ale Marcus był zraniony, nikomu nie ufał i nie chciał mieć bliskich relacji ani z nikim z managementu, ani z kolegami z zespołu. Koszykówka przestała być dla niego odskocznią od problemów, dlatego zaczął zastanawiać czy NBA jest dla niego skoro doświadcza tylu negatywnych rzeczy. Myślał czy nie zrezygnować, choć wizja powrotu do rodzinnej Philly wywoływała jeszcze większy stres.

Dopiero Celtics zapewnili mu miejsce, w którym znowu poczuł się bezpiecznie. Przyjęli go z otwartymi rękoma i cały czas wspierali, mimo że opuścił obóz przygotowawczy uczestnicząc w rozprawie sądowej oskarżony o napad. Zaskoczyło go to jak Ainge i Stevens są wyjątkowo otwarci w przekonywaniu zawodników, żeby pozwolili sobie pomóc z kłopotami psychicznymi. Uczestniczył w obowiązkowych sesjach z Pinder-Amaker, w których opowiadała o depresji i lękach jako powszechnych problemach, z którymi można sobie poradzić. Obiecała też, że jeśli ktoś chce indywidualną sesję, będą one poufne. Marcus od razu nie zdecydował się zgłosić do niej, ale w końcu to zrobił i bardzo chwali sobie jej pomoc.

Larkin natomiast od dziecka cierpi na zaburzenie obsesyjno-kompulsywne, co zmusza go chociażby do kilkukrotnego mycia rąk. Ma obsesję na punkcie brudu i potencjalnych zarazków, ale co ciekawe, te objawy zanikają gdy jest na boisku do koszykówki.

“Najbardziej szaloną rzeczą było to, że podczas gdy nie mogłem dotknąć przycisku w windzie albo kranu, ponieważ ‘Och, to jest takie brudne’, mogłem pójść na boisko, gdzie ludzie chwytali się pod pachami, dłubali w nosie, a potem dotykali piłki i nic mi nie było. Grałem godzinami taką piłka, potem schodziłem z boiska i jadłem hamburgera bez mycia rąk. To nie miało żadnego sensu.”

Tymczasem Paul Pierce jest przykładem gracza, który odrzucił pomoc. Dopiero teraz przyznał z jak poważną depresją zmagał się po tym jak we wrześniu 2000 roku został zaatakowany i 11-krotnie dźgnięty nożem. Mogłoby się wydawać, że historia jego powrotu do zdrowia jest bardzo optymistyczna, ponieważ szybko wrócił na parkiet i rozegrał w tamtym sezonie wszystkie 82 mecze. Ale była jeszcze druga strona tego powrotu, której nie widzieliśmy.

“Przez rok walczyłem z depresją. Jedyną rzeczą, która mnie ratowała była koszykówka.”

Pierce nie chciał nigdzie wychodzić i nie czuł się bezpiecznie nawet w domu. Tylko koszykówka go ratowała i w tamtym okresie najchętniej nie opuszczałby sali treningowej. Był nerwowy, roztrzęsiony, nie mógł spać, odizolował się od rodziny i kolegów z zespołu, ale mimo że Celtics próbowali przekonać go do skorzystania pomocy, powiedział im, że sam sobie poradzi. Teraz przyznaje, że to był błąd i że powinien wtedy porozmawiać ze specjalistą.


Problemem jest także samo leczenie kłopotów psychicznych i dylemat czy stosować leki, czy radzić sobie bez nich. Zawodnicy często nie chcą przyjmować leków, ponieważ sprawiają one, że stają się zbyt spokojni. Tak było w przypadku Larkina. Próbował tabletek, ale podczas gdy pomagały załagodzić symptomym jego choroby, odbierały mu energię i zaangażowanie, czyli niezbędne cechy na boisku. Był za bardzo wyluzowany, brakowało mu woli rywalizacji, dlatego radzi sobie ze swoją chorobą bez przyjmowania leków.

Jalen Rose także nie chciał leków. Kiedy trafił do Pacers w 1996 roku nie miał dobrych relacji z trenerem Larry’m Brownem, który skierował go na badania, podczas których zdiagnozowano u niego ADHD. Przepisano mu leki, ale nigdy ich nie brał, choć nikt w Pacers o tym nie wiedział. Byli przekonani, że je zażywa i że działają, bo grał lepiej. Nawet Brown po kilku tygodniach gratulował mu poprawy. Dopiero kiedy Brown odszedł, Rose przyznał się przed drużyną, że leki od razu wyrzucił do kosza.

To jednak nie zawsze jest rozwiązaniem.

“Miałem wielu chłopaków z NBA, którzy byli na lekach ADHD, ale nie chcieli tego. Potrzebują ich, ale nie chcą być spokojni na boisku. Potrzebujemy ich, żeby byli w szybkim tempie. Więc kiedy jest na lekach trener mówi ‘Dlaczego nie możemy wydobyć z niego więcej?’ A kiedy nie weźmie leków, mówimy ‘To jest zawodnik jakiego chcę.’ Problem jednak polega na tym, że zawodnik nie wie jak wyłączyć tą wsciekłość, tę intensywność, kiedy mecz się skończy.”

“Niektórzy nie poradzą sobie bez leków. Są zagrożeniem dla samych siebie, kiedy ich nie biorą.” John Lucas

Ludzie mający kłopot z zaburzeniami dwubiegunowymi są dużo bardziej podatki na próby samobójcze. Lucas uważa, że koło 10% zawodników w NBA zmaga się z tą chorobą.

Larry Sanders nie chciał przyjmować przepisywanych mu leków, wolał leczyć depresję marihuaną i za palenie jej był karany. Dlatego narzeka, że liga zamiast skupić się na szukaniu przyczyn problemów, zajmuje się karaniem czegoś, co jest efektem ubocznym. Wielu zawodników sięga także po alkohol, próbując samemu poradzić sobie z depresją.

“To co mnie najbardziej boli to to, że depresja jest jedną z najbardziej uleczalnych chorób jakie mamy. To nie zawszem muszą być lekarstwa. Jest wiele różnych technik, wiele umiejętności, których ludzie mogą się nauczyć, żeby zmienić swoje myślenie.” Pinder-Amaker


Chris Bosh, Bruce Bowen, Robin Lopez i Bill Walton to kolejni zawodnicy wspomnieni w serii tekstów MacMullan, którzy zmagali się z problemami psychicznymi. Ale jedna z części jest również poświęcona sędziom. Ze względu na specyfikę swojej pracy oni są narażeni na jeszcze większy stres.

Joey Crawford – którzy przez lata był jednym z najbarwniejszych, ale też jednym z najbardziej kontrowersyjnych sędziów – opisuje swoje problemy z radzeniem sobie ze złością, z kontrolowaniem emocji, wspominając między innymi pamiętny incydent z 2007 roku, kiedy wyrzucił Tima Duncana za to, że śmiał się siedząc na ławce. Jak się okazało był to przełomowy moment dla Crawforda, wtedy zaczął się leczyć.

Duncan siedział na ławce i śmiał się. Wyrzuciłem go. Jego śmiech przeszkadzał mi. Uznałem to za niesamowicie lekceważące. Ale w momencie gdy to się stało, widziałem, że będę miał kłopoty.

Zawieszenie było poważną sprawą. To mną wstrząsnęło. To wtedy uświadomiłem sobie, że muszę coś z tym zrobić. Muszę porozmawiać z profesjonalistą, żeby pomógł mi poradzić sobie z moim gniewem.

Stern zawiesił mnie do końca sezonu. Myślałem, że jest duża szansa, że moja kariera może być skończona.


Na koniec, w ostatnim artykule serii, MacMullan pisze o Trae’u Youngu. Jest on przykładem młodego zawodnika, który już na starcie swojej kariery jest świadomy zagrożeń także dla swojego zdrowia psychicznego i już teraz stara się działać zapobiegawczo, żeby krytyka i presja go nie przytłoczyły. A mimo że w NBA nie rozegrał jeszcze meczu, już w Lidze Letniej zderzył się z pierwszą dużą falą hejtu, kiedy mocno pudłował w pierwszych meczach.

“Oczywiście, to jest trudne. Wróciłem do hotelu i zrelaksowałem się, nawet nie włączałem telewizji, ponieważ wiedziałem, że będą mówili o mnie. Krytyka mi nie pomoże. Wyłączyłem media społecznościowe, ponieważ to miejsce, które może mocno cię przygnębić jeśli za bardzo zwracasz uwagę na to, co o tobie mówią. Więc staram się tego nie robić.”

Young dostał wsparcie na uczelni Oklahoma, gdzie kładzie się nacisk także na przygotowanie młodych sportowców do radzenia sobie z trudnymi i stresującymi sytuacjami, które mogą mieć wpływ na zdrowie psychiczne. Przygotowali tam specjalny program, w ramach którego odbywają się cotygodniowe spotkania i dyskusje. Dlatego już będąc na studiach pracował nad tym jak blokować i ignorować negatywne bodźcie. Jak chociażby nie przejmować się kibicami rywali, gdy trzymają zdjęcia gołębi kiedy on rzuca wolne, wiedząc, że Trae śmiertelnie boi się ptaków.

I wydaje się, że to jest kierunek w jakim także NBA musi zmierzać. Nie tylko pomoc chorym zawodnikom, ale też praca od samego początku, żeby jak najlepiej przygotować młodych graczy do radzenia sobie ze stresem, jeszcze zanim to może przerodzić się w coś poważniejszego. Ale też uświadamianie jak ważne jest dbanie o zdrowie psychiczne i że zgłoszenie się do specjalisty nie jest jest czymś, czego powinni się wstydzić.

5 KOMENTARZE

  1. pamiętam jak kilka lat temu wielu na tym forum odsądzało od czci i wiary larego sandersa, “że mu się we łbie pomieszało i że oni za taką kasę to i z depresją by grali, więc niech koleś milczy i weźmie się w garść”

    pamiętam ile gorzkich słów musiał wysłuchać przemek kujawiński za to że bronił sandersa i jego decyzji.

    jesteście tu jeszcze?
    poziomas?
    it-calv?
    sosna 1982 ?

    macie ciągle coś do powiedzenia na ten temat?

    0