Statystyki to ogromna część historii NBA. Stanowią jedną z najlepszych perspektyw wielkich zdarzeń i momentów wielkich karier. Jednak ich obiektywność to tylko oficjalne założenie. Musimy pamiętać, że ktoś bierze za nie odpowiedzialność; ktoś został właśnie po to zatrudniony. Każda z ekip ma u siebie grupę 2/3 osób, która w rzeczywistym czasie uzupełnia tabele. Praca wiąże się z koniecznością zachowania ogromnej czujności i koncentracji. Nawet na moment nie możesz oderwać wzroku od gry, bo automatycznie tracisz świadomość zdarzeń, a to może zdecydować o czyimś triple-double.
Niektóre aspekty zapisywania liczb wydają się być jasne, bo w 99% przypadków łatwo określić, który z graczy zdobył punkty. Czasami trudniej, jeśli rzut za trzy mógł zostać oddany z nogą na linii, ale w takich momentach następuje weryfikacja wideo, konsultacja ze stolikiem i ewentualna korekta. Znacznie trudniej czasami ustalić to, kto podaje, kto przechwytuje, kto blokuje lub kto zbiera piłkę z tablicy. To te kategorie zrodziły określenie “efekt scorekeepera”.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
cool!
van Excel- ojciec doradca podatkowym, matka ksiegową. Mogli mu dac na imie CountonMe , a corke nazwac Vat van excel
Super artykuł
Michał “oryginalny temat” Kajzerek :)
Super.
Super artykuł! Czasem na turniejach miedzyszkolnych zdarzało się, że siadałem za stolikiem i uzupełniałem protokoły, ale wtedy zbieraliśmy tylko statystyki punktów i fauli. Często bywało tak, że człowiek nie zobaczył kto trafił i trzeba było się drzeć do ławki rezerwowych żeby podpowiedzieli. Były też nieliczne sytuacje, że punkty zapisało się komuś innemu
Super, artykuł daje wiele wiadomości i wiele do myślenia czym były kiedyś statystyki. Jestem z czasów Johna Stocktona i lubiłem go jako zawodnika, to prawdziwy generał parkietu, natomiast nigdy nie rozumiałem fenomenu jego liczby asyst i nie widziałem 1/4 asyst które miał wpisane w statystyki. Łącznie z ta słynną do Mailmana, w której pobił rekord Magica. To nawet nie było dobre podanie. Może i inaczej należy spojrzeć na rekordy np. Wilta w zbiorkach i asystach czy TD sezon BigO?
BTW milo usłyszeć znów Kanastę, szkoda tylko, ze bez ratatatatata :D.
Ja NVE naliczyłem w filmie powyżej 15 asyst (z 23), ale większość niezaliczonych to punkty Shaqa. Trudno tu mówić o asystach, bo punkty to zasługa głównie Shaqa. Z drugiej strony pokazuje to też, jak niewdzięczny dla statystyk PG jest gracz typu Shaqa, ponieważ nawet jak dostanie on piłkę w dobrym miejscu to i tak wykonuje obrót, kozioł, etc i dopiero zdobywa punkty.
Props za art.!