Kajzerek: Jak powstał Adrian Wojnarowski?

9
ESPN
ESPN

Twittter stał się jego największym orężem – skuteczna umiejętność wykorzystywania go do przekazywania breaking-newsów już teraz uczyniła z Woja legendę amerykańskiego dziennikarstwa. Adrian Wojnarowski osiągnął niesamowity sukces jako ten, który dociera najszybciej. Wypracowanie takiej wiarygodności wymagało od niego ogromnego poświęcenia, dużego ryzyka i zdobycia zaufania naprawdę wielu osób. Nie zdajecie sobie nawet sprawy z tego, jak wiele kontaktów musi mieć Adrian Wojnarowski, by otrzymywać tyle z pierwszej ręki. Oczywiście płaci za to konkretną cenę.

Każdy kolejny sukces – potwierdzony nieomylnością – czynił z Wojnarowskiego najlepsze źródło produkowania nieoficjalnych informacji. Obecnie świat mediów społecznościowych i dziennikarstwa internetowego opiera się na tym, by jak najczęściej pojawiały się wzmianki o twoich produktach, o twoich usługach i o twoich markach. Dlatego kluby zaczęły świadomie wykorzystywać Wojnarowskiego jako idealnego pośrednika między nimi, a fan-basem. Dlaczego? By po prostu wzbudzić wokół siebie więcej zainteresowania, także mediów. Te informując o pewnych rzeczach jeszcze zanim one zostały oficjalnie potwierdzone – automatycznie tworzą bardzo wysoki ekwiwalent związany z występowaniem nazwy twojego klubu w internecie.

Wojnarowski dzięki wykonanej pracy zyskał wiarygodność, której “sources” mogły zaufać i którą w efekcie zaczęły wykorzystywać. Skąd jednak wziął się Adrian Wojnarowski? Urodził się w 1969 w Bristol, Connecticut. Nazwisko sugeruje, że ma europejskie korzenie. To prawda – polskie. Ten wątek pozostaje jednak bliżej niezbadaną tajemnicą. W 1987 ukończył Centra Bristol High School. Następnie trafił do St. Bonaventure University, które ukończył dopiero w 1991. Pierwszy poważny angaż dostał w 1995 jako reporter dla Fresno Bee. Wtedy de facto zaczął obracać w swoją stronę coraz więcej głów zainteresowanych jego bystrością i gotowością do działania.

Był stworzony do tej pracy, szybko zyskiwał zaufanie swoich kolegów i tworzył materiały oparte o konkretnie osadzone źródła. Czy rzetelne? Pojawiały się różne głosy.

– Jest reporterem na sterydach – jak nazwał go kiedyś Frank Isola z New York Daily News.

W wieku 25 lat Wojnarowski starał się o pracę przy meczach Fresno State Basketball z ramienia Fresno Bee. Odbył wówczas pierwszą i ostatnią rozmowę kwalifikacyjną. Pracy nie dostał, ale Bee pozwoliło mu dołączyć do działu sportowego powierzając jedną kolumnę. Pisał ją przez kolejne dwa lata, cierpliwie czekając na rozwój wydarzeń. W 1997 przeniósł się do Bergen County w New Jersey i dopiero tam, korzystając z coraz bogatszego doświadczenia, zaczął pisać teksty na temat nowojorskich drużyn uniwersyteckich, za które otrzymał kilka prestiżowych nagród.

Podczas pracy w The Record, napisał prawie sto tekstów do kolumny w ESPN (w latach 1999-2006 głównie o NBA), ale w kolejnych latach zaczął z marką rywalizować, choć jeszcze w 1999 napisał materiał pod tytułem “Dorastając z ESPN” na 20-lecie istnienia giganta.

– W całym kraju dzieciaki dorastały razem z ESPN. Oglądali nocne show Chrisa Bermana, a potem Big Monday Dicka Vitale’a. Dla nas to było inne doświadczenie. Nie odczuwaliśmy tego fenomenu, był to lokalny produkt – wszystko działo się na naszym podwórku – opisuje Wojnarowski swoje wspomnienia z początków, gdy właśnie w jego rodzinnym Bristol powstało ESPN. Tu całość tekstu.

W 2006 Yahoo desperacko szukają dla siebie szansy, postanowiło dać Wojowi kredyt zaufania. Byli ciekawi, jak wiele dla nich zrobi. Po dziesięciu latach pracy w Yahoo środowisko będzie mówić, że to nie Yahoo uczyniło Wojnarowskiego, lecz Wojnarowski uczynił Yahoo. W tamtym czasie dziennikarstwo przeżywało także ogromną rewolucję. Ludzie coraz rzadziej sięgali po gazety, bo ESPN zapewniało całodobowy dostęp do materiałów w sieci. Wojnarowski widząc dynamikę zmian, zaczął ją wykorzystywać budując własne forum. Zrobił to po mistrzowsku, wybierając narzędzie, które rosło razem z nim.

Twitter pod kątem informacji wprowadził nie nową, lecz inną jakość. Poniekąd zmusił do kondensowania, do podawania wszystkiego w formie nagłówka, co siłą rzeczy spowodowało, że to nagłówek decyduje o tym, czy chce nam się czytać dalej, czy nie. Wojnarowski wymiatał, bo jego nagłówki najczęściej były breaking-newsami. Z tego właśnie powodu stał się tak wartościowy i tak bardzo znienawidzony przez… ESPN. Wielu dziennikarzy zaczęło narzekać na metody Wojnarowskiego, na jego ton wypowiedzi i na jego technikę działania. Jednak wszelkie komentarze zarzucające mu brak etyki, wychodziły od ludzi pośrednio lub bezpośrednio związanych z ESPN. Robili to także z zazdrości.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułFlesz: Kontrakty, w które się nie wpakowano
Następny artykułWake-Up: LeBron wreszcie skomentował swoje przejście do Lakers

9 KOMENTARZE

  1. Gdybym co roku przynosił 25mln pln to podejrzewam, że też mógłbym liczyć na wsparcie i zrozumienie dla nadgodzin ze strony rodziny :)
    Dzięki Woj. Cieszyła mnie ta zwiewna smużka polskości nad największymi newsami koszykarskiego świata.

    1