Skarb Kibica NBA 2015/16: Cleveland Cavaliers

10
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Cleveland Cavaliers, czyli drużyna LeBrona Jamesa.

Rok temu wrócił w swoje rodzinne strony i wraz z nim do Quicken Loans Arena wróciła koszykówka na najwyższym poziomie. W minionym sezonie Cavaliers wygrali prawie tyle samo meczów co łącznie przez dwa wcześniejsze, a po czterech latach bez playoffów, znów walczyli o tytuł.

LeBron w playoffach po raz kolejny pokazał jak wielką robi różnicę i jak zwykle udowadniał, że jest najlepszym zawodnikiem na świecie. Rok temu studził nastroje, mówiąc, że Cavaliers potrzebują trochę czasu, żeby zbudować mistrzowski zespół, ale później – mimo, że jego dwaj najlepsi partnerzy byli kontuzjowani – doprowadził Cavs do Finałów, gdzie razem z Matthew Dellavedovą i Timo Mozgovem walczył z Golden State Warriors.

James pokazał, że w playoffowych seriach właściwie sam może zdominować Konferencję Wschodni i dziś to praktycznie jest jego konferencja – Konferencja LeBrona Jamesa. Może też jego liga… Dlatego jeśli tylko jego koledzy będą zdrowi i dostanie choć trochę więcej wsparcia, Cavaliers są głównymi faworytami do tytułu.

ZMIANY PRZED SEZONEM

Podczas offseason Cavaliers zrobili co należy i zachowali swój skład.

Wolna agentura LeBrona Jamesa była tylko formalnością. James ponownie podpisał krótki, dwuletni, maksymalny kontrakt z opcją dla gracza w drugim roku. Obawy o odejście Kevina Love’a też okazały się mocno przesadzone i już pierwszego lipca Love podpisał 5-letni kontrakt za $113 milionów. Z Imanem Shumpertem Cavs ustalili warunki 4-letniej umowy, wartej $40 milionów.

Zatrzymali również JR’a Smitha, mimo że byli niezadowoleni, że zrezygnował on z opcji w poprzednim kontrakcie i podobno szukali innych opcji na pozycję rzucającego obrońcy. Ostatecznie po prawie dwóch miesiącach wolnej agentury doszli do porozumienia dając mu nie w pełni gwarantowane $10 milionów za dwa lata. W Cleveland zostali też Matthew Dellavedova, który zgodził się na roczny kontrakt ($1.115mln) i weteran James Jones na minimalnej umowie.

GM David Griffin szukał również możliwości dodania jakiegoś zawodnika, mając do wykorzystania duży, niegwarantowany kontrakt Brendana Haywooda. Cavs rozmawiali o Joe Johnsonie, Jamalu Crawfordzie, ale nic z tego nie wyszło i ostatecznie uznali, że najlepszym rozwiązaniem będzie uzyskanie trade exception, który mogą użyć później w trakcie sezonu. Oddali Haywooda do Portland Trail Blazers, a razem z nim wysłali też Mike’a Millera, który chciał przenieść się do drużyny, gdzie będzie miał okazję więcej pograć.

Najlepszym nowym zawodnikiem Cavs jest stary znajomy LeBrona Mo Williams ($4.3mln/2), który wraca do Cleveland po kilku latach przerwy. Do składu dodali także kolejnego rosyjskiego centra Sashę Kauna ($2.6mln/2), który już siedem lat temu został wybrany pod koniec drugiej rundy draftu. Nowym graczem Cavaliers został też Richard Jefferson, który podpisał minimalny kontrakt na jeden sezon.

Cały czas natomiast nierozwiązana jest sytuacja Tristana Thompsona, który pozostaje zastrzeżonym wolnym agentem. Cavs proponowali mu $80 milionów za pięć lat, on oczekuje maksymalnych $94 i zrezygnował też z możliwości przyjęcia rocznej oferty kwalifikacyjnej. Wydaje się, że prędzej czy później wróci do Cavs, ale na razie pozostaje poza drużyną i przez te przedłużające się negocjacje może opuścić część sezonu. [UPDATE: Thompson podpisał 5-letni kontrakt za $82 miliony]

ROTACJA

cavs-depth

Mo Williams przypomni sobie dawne czasy i będzie podstawowym rozgrywającym Cavs do czasu powrotu Kyrie’go Irvinga. Pod nieobecność Shumperta, na minuty może liczyć Joe Harris – podobnie jak na początku poprzedniego sezonu, kiedy też grał więcej. Jeśli będzie trzeba, również i Jefferson może być  przesuwany na dwójkę. Na starcie sezonu również Kaun może okazać się przydatny, gdy Timofey Mozgov i Andy Vareajo będą dopiero pracowali nad odzyskaniem formy. W pierwszych miesiącach sezonu David Blatt będzie musiał sięgać daleko w głąb ławki.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

10 KOMENTARZE

  1. konferencja wschodnia należy Cavs i w jakimś stopniu Jamesa (choć ten rok może nie być dla nich aż tak dobry jak się powszechnie wydaje), to jednak grając na zachodzie Cavs byliby tylko jednym z kandydatów do mistrzostwa, z podobnymi generalnie szansami ub mniejszymi jak SAS, GSW, OKT, czy też LAC i Houston. Musieli by bardziej uważać na to co się dzieje w tym gronie, oraz jakie postępy czynią zespoły za nimi już w RS. Nie byłoby mowy o odpoczynku i zbieraniu sił na play offs. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że ten niesprawiedliwy i nieciekawy zarówno dla zespołów, jak i dla kibiców system kiedyś zostanie zmieniony.

    0
  2. Mo naprawdę chcę się aż przytulić. Ostatnio żalił się na swoje włosy na plecach ze łzami w oczach… Później wrzucał fotki na instagram podczas ich golenia. Czasami trudno uwierzyć, że ten gościu jest odpowiedzialny ojcem bodaj piątki dzieci i “wojownikiem” boisk NBA, gdzie roi się od 7-foot mięśniaków.

    0
  3. Taki off top.
    Tezy:
    1. Wschód jest tak słaby w porównaniu do Zachodu, że zgrzeszyłem przyrównując do siebie te dwie konferencje.
    2. Na Wschodzie i na Zachodzie jako koszykarz możesz zarobić tyle samo (pomijam różnice podatkowe)
    3. Prawie każdy zawodnik mówi o tym, że chce mięć pierścień na koniec kariery.
    Pytanie:
    Dlaczego zawodnicy nie pchają się do gry na Wschodzie?
    Jednak łatwiej pokonać jedną drużynę LeBrona i zagrać w finałach niż przejść przez LAC, GSW, SAS, czy OKC i wtedy zagrać z drużyną LeBrona.
    Łatwiej zagrać w All-Star Game na Wschodzie, co też potem wpisuje się w dziedzictwo jakie zostawi się po sobie, a w teraźniejszosći pozytywnie może wpłynąć na wysokość wypłaty.
    Czemu koszykarze i ich menagerowie w tym świecie analityki otaczającym z każdej strony NBA nie biorą pod uwagę tak fundamentalnych aspektów wpływających na ich karierę?
    Mnie to dziwi.

    0
    • @PeLe
      odpowiedź jest prosta, 44 ;)
      a tak już serio, na zachodzie masz już ukształtowane drużyny z co najmniej jednym super all-star’em. Do takiego zespołu łatwiej dołaczyć niż budować samemu dziedzictwo w takim np. Bostonie, prawda? Weźmy pod uwagę LaMarcusa Aldrige’a, dlaczego nie wybrał np. NYK? Bo wiedział że tam jest bajzel i gra przez cały mecz na 5 Mu nie odpowiada, a pozostałe ekipy ze wschodu nie miały $$ lub łudzą się że w 2016 zawita do nich Durant (Wizards, Heat, nawet Nets uważają że weźmie ich pod uwagę, lol)

      0
      • Masz racje co do faktu, ze latwiej stworzyć dobrą drużynę poprzez dołączenie do uksztaltowanego teamu na Zachodzie ale to w cale nie musi spowodowac, ze osigniesz większy sukces niż na Wschodzie, bo… musisz pokonać inne dobre teamy. Specjalnie w swoim wpisie nie powoływałem się na Westa, ani LMA, bo oni szli do SAS, a SAS nie można uwzględniać w tych rozważaniach, bo są za dobrą organizacją :) Ale zobacz, ze LMA jako drugą opcję rozważał Suns! Jak bym myślał o sukcesach to wolałbym przywołane przez Ciebie Celtics, niż drużynę z Arizony. A jednak LaMarcus tak nie myślał. Argument co do braku finansow moze byc celny ale tylko jak patrzymy na ten sezon, natomiast tendencja silniejszego Zachodu dominuje juz od wielu, wielu lat i nie można tym tłumaczyc poczynań na rynku transferów.

        0
        • @PeLe
          “…natomiast tendencja silniejszego Zachodu dominuje juz od wielu, wielu lat i nie można tym tłumaczyc poczynań na rynku transferów.”
          niekoniecznie, możesz tak to odbierać bo na wschodzie jest 76ers a na zachodzie wszyscy chcą wejść do PO, może oprócz Jezioranów w poprzednim sezonie ;)
          co do “wielu, wielu lat’ nie sądzę że za czasów Bad Boys, Birda, potem Jordana wschód był słabszy :) A z czasów bliższych choćby Celtics 2008-2012 :)

          0
  4. Gracze, ktorych przytoczyles grali wiele, wiele lat temu. Przynajmniej dla mnie 15-20 lat to dosc dawno :) Ale absolutnie nie chce sie o to spierac. Twoje argument to nie są strzaly kulą w płot ale zupełnie nie powodują, ze moje pytanie nie jest aktualne. Nie patrzę na wschod przez pryzmat 76ers, c’mon. Oni przeciez graja w D-league :) Chodzi o to, że jeżeli moim celem jest pierścień i osobisty sukces łatwiej o to na Wschodzie. Np. Boogie idzie do Celtics, od razu zyskuje indywidualnie, zaraz dochodzi do niego druga opcja i weterani, bo to C’s i w dwa lata od teraz sa kontenderem. Na Zachodzie by nie byli, a po drugiej stronie i owszem :)

    0