To był jeden z najciekawszych wyścigów o tytuł MVP od wielu lat. LeBron James nie był już pewnym faworytem ze względu na słabszy początek, ale miał swój wielki powrót do Cleveland i fantastyczną drugą połowę sezonu, kiedy znowu był najlepszym zawodnikiem ligi. Chris Paul po raz pierwszy w karierze nie opuścił żadnego meczu i utrzymał Clippers na szczycie Zachodu pod nieobecność Blake’a Griffina. Anthony Davis zaliczał statystyki na historycznym poziomie jak na zawodnika, który dopiero pod koniec sezonu skończył 22 lata i doprowadził Pelicans do playoffów. Russell Westbrook dominował, seryjnie zaliczał triple-doubles i samodzielnie ciągnął Thunder.
Ta grupa kandydatów do MVP była bardzo duża i silna, ale samym czele właściwie od początku byli Stephen Curry i James Harden, którzy prowadzili niezwykle wyrównaną rywalizację. Trudno było wybrać, który z nich zasłużył na tę nagrodę bardziej, obaj grają rewelacyjnie i obaj mają kluczową rolę w swoich drużynach. W naszym redakcyjnym głosowaniu wygrał Curry, ale minimalnie, stosunkiem 3:2. Wczoraj natomiast poznaliśmy wyniki oficjalnego głosowania i okazało się, że amerykańscy dziennikarze byli dużo bardziej zgodni. Najwidoczniej nie mieli takich dylematów, na którego z nich postawić, ponieważ aż 100 ze 130 biorących udział w głosowaniu na pierwszym miejscu wpisało lidera Golden State Warriors. To trochę zaskakujące, że tak niewielu widziało Jamesa Hardena jako zwycięzcę tego wyścigu, ale pewnie duże znaczenie miał tu wynik drużyny i fakt, że Warriors zanotowali jeden z najlepszych występów w fazie zasadniczej w historii NBA. Zaważyć mogło również to, że Curry jest bardziej fun-to-watch i bardziej lubiany, podczas gdy Harden jeszcze do niedawna był nieustannie krytykowany mając łatkę fatalnego obrońcy i fatalnego lidera. Dopiero w tym sezonie buduje swój nowy wizerunek jednego z najlepszych zawodników ligi. Ostatecznie jednak miał dużo głosów na drugie miejsce i w sumie tylko 262 punkty mniej niż Curry, co było jednym z najbardziej wyrównanych wyników przy wyborze MVP. Na trzecim miejscu znalazł się LeBron, za nim Westbrook, a piątkę zamknął Davis.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
No i git.
Dray i Steve zostali wydymani Dobrze ze chociaz tutaj nie ma watpliwosci
Nie wymienił Marka Jacksona ;)
Po tym, jak Kerr nie dostał COY, Draymond nie dostał DPOY i jeśli Curry nie otrzymałby MVP to moglibyśmy tutaj mówić o niemałym skandalu? Fantastycznie grająca drużyna, mająca największe szanse na tytuł musiała otrzymać jakieś wyróżnienie. Dlatego cieszmy się, że Curry ma MVP inaczej w tym momencie moglibyśmy mieć aferę z dziennikarzami w roli głównej :P
No rzeczywiście ten kontrakt teraz to jest jakiś kosmos, ale tak było – wszyscy mówili że będzie krucho ze zdrowiem a tu proszę, historia odwrotna do Rose’a. Pamiętam jeszcze jak się zastanawiałem czemu oddali Montę Ellisa, wtedy najlepszego gracza drużyny:) Szacunek za ten sezon.
Następny kontrakt Currego to powinien być max niezależnie od okoliczności.
Wzruszaja mnie te ceremonie
Rozwlekli Ci Amerykanie…
I pomyśleć, że kostki strzelały mu kiedyś jak skorupki jajek… :/ Westbrook czynił cuda w Oklahomie, Harden udaje-że-jestem-liderem, Davis wykręcał kosmiczne liczby, ale to Steph otrzymał MVP. Powód? Chemia w drużynie, bilans drużyny, no i oczywiście statystyki ;)
PS. Zastanawiam się nad przyszłością D. Lee w GSW? W tym sezonie przez kontuzje wypadł zupełnie z rotacji. Co będzie z Tobą David?