NBA i NCAA chcą zmienić przepisy draftu, ale to wciąż nieistotne detale

5
gocrimson.com
gocrimson.com

NBA, NCAA i NBAC (związek trenerów koszykówki) na chwilę połączyły siły. Zazwyczaj, gdy NBA i NCAA łączą na chwilę siły jestem przerażony. Kocham NBA, ale rozumiem, jak wielką część jej motywacji stanowią pieniądze. Nie mam szczególnie dużo sympatii w stosunku do NCAA jako organizacji. Oczywiście rozumiem, jak wielką szansą jest dla wielu młodych koszykarzy. Z drugiej strony nie potrafię zapomnieć o tym, że najlepsi koszykarze swoich rocznikach grają w niej kompletnie za darmo. Mało tego, uczelnie i sama liga zarabiają na nich olbrzymie pieniądze.

Dlatego, kiedy NBA i NCAA łączą w czymś siły myślę sobie: Jeszcze nie wiem jak, ale najwyraźniej musi im się to bardzo opłacać. Tym razem jednak sprawa na pierwszy rzut oka wygląda inaczej. Otóż jak na łamach ESPN doniósł Andy Katz, obie ligi wyszły z pomysłem, który dałby graczom zgłaszającym się do draftu więcej czasu na wycofanie się z niego (a co za tym idzie możliwość powrotu na uczelnie).

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułNerlens Noel skutecznie walczy o przyszłość w nowych 76ers
Następny artykuł57 punktów Kyrie’ego Irvinga i buzzer-beater na dogrywkę w wygranym meczu ze Spurs

5 KOMENTARZE

  1. Co ciekawe, NCAA nie może sobie pozwolić na to by D-league, stało się realną alternatywą dla nich. Zapewne cały czas jest wywierany nacisk na właścicieli klubów i władze NBA, przez armię lobbystów, aby nic nie zmieniać. NBA nie ma żadnego interesu w tym żeby NCAA brała wszystkie prospekty, ten brak rozwoju D-league jest dziwny

    0
  2. Przy nowym cba zawodnicy i właściciele muszą odpalić więcej % na D-League.
    Też nie ogarniam dlaczego jeszcze tego nie zrobili. Nba miałaby na oku prospekty (jakieś 2 lata rozwoju, chłopak dostaje niezłą kasę i zajmuje się tylko koszykówką a nie jakąś tam szkołą ;) a może też paru starszych wróciłoby z różnych dziwnych gorszych lig. Prawdziwe zaplecze, prawdziwa druga liga w różnych mniejszych miastach ;)

    0
  3. Nie demonizowałbym tego jakim strasznym czasem dla utalentowanych graczy jest rok w NCAA. Często przedstawia się ten rok na uniwerku jak zesłanie do łagrów. A przecież tak nie jest. Dla wielu graczy jest to świetne przetarcie. Dla tych najlepszych, tak pod względem gry jak może przede wszystkim pod względem mentalnym. Zostają gwiazdami lokalnych społeczności, co pozwala im poznać blaski i cienie bycia na świeczniku, jednak w mniejszym wydaniu niż to się dzieje później w NBA. Tak jak bardzo podoba mi się wykazanie, że nie ma realnej potrzeby wprowadzania tego nowego rozwiązania z campami i dłuższym terminem na wycofanie się z draftu, tak ciekaw jestem zestawienia ilu freshmenów straciło na tym że poszło do NCAA. O jakich graczach w takim kontekście można mówić? Chyba tylko o takich, którzy złapali poważną kontuzje i ta stanęła im na drodze kariery. No bo co z resztą? Jeżeli ktoś, był gwiazdą w szkole średniej, a nie potwierdził talentu na uczelni, to można śmiało założyć, że tym bardziej w NBA by sobie nie poradził. Czyli na czym polega ten prawdziwy problem osiemnastolatków? Że rok krócej będą zarabiać miliony? To ma być problem o który mam się martwić? Jeżeli chcą zarabiać niech idą do Europy jak są tak dobrzy (przykład Jenningsa), a jak chcę być w największym oknie wystawowym jakim jest NCAA niech przyjmie z pokorą reguły i wyciągną z roku na uczelni tyle ile się da! Nie mówię, że NBA nie powinna szukać jakichś rozwiązań np z D-League i uważam, że NCAA powinna zapewniać przynajmniej dobre ubezpieczenia swoim zawodnikom na wypadek kontuzji ale do cholery nie litujmy się tak nad zawodnikami, że zarobią w efekcie 5-10 mln dolarów mniej :)

    0
    • Czy czegoś brakowało pod względem mentalnym Bryantowi czy Garnettowi jakoś zbędne im było to przetarcie mentalne w NCAA. Czy może LBJ jakby zagrał rok na uczelni to by się nie spalał w swoich pierwszych finałach? Zawodnik najlepiej się rozwija grając i trenując z najlepszymi. Dlatego jak kogoś po HS typuje się do ścisłej czołówki draftu to nie ma sensu dla niego pójście na rok NCAA. Na jakim poziomie mógłby już być Wiggins jakby to już był jego drugi sezon w NBA?

      0