Nowojorskie impresje 774 – czyli Quo Vadis NYK? (rok po)

20

Siedząc na nadbałtyckiej plaży, przysłuchując się rozmowom wytatuowanych waleni na temat przekręcanych liczników i lewego fakturowania kosztów działalności, podziwiając inwencję słowno-wokalną sprzedawcy jagodzianek i rozstrzygając płomienne spory młodej latorośli, co do ustalenia własności złowionej chełpi modrej zapatrzyłem się, zamyśliłem, zagapiłem nad losem NYK. Bo dzisiejsze wydarzenia, tego off season, o tak ogromnej skali paradoksu spowodowały, że bardzo o tym myślałem. O stanie tych naszych NYK. I ten obraz był tak przerażający, że… położyłem się na czyimś ręczniku w obcym grajdole.

Z tej refleksji urodziła się poniższa wypowiedź przelana z serca na ekran, która stanowi drugą część tekstu opublikowanego na 6G dawno temu.

Podsumowanie

Plan NYK 2010-2015 wyoptował się rok wcześniej. I tym samym zakończył.

Kto to jeszcze pamięta? Założenia w lecie 2010 były ambitne. LeBron, Bosh, może MJ za minimum? Nie udało się. Nie mogło? Prezentacja dla Jamesa to były występ żaby Moniki i Klufona za kotarką zrobiona z zasłony. Inni wolni agenci jakoś też nie byli skłonni zainkasować nowojorskich dolczyków. Skończyło się STAT-em (I tak nieźle, bo mógł być C. Boozer). Knicks are back. Hasło, które miało stać się nowym zapachem toitoi’a okazało się puste jak sejfy AmberGold. Życie boleśnie zweryfikowało tony napisanych bzdur. Pomysł był. Posprzątać cap space i promować organiczny rozwój. Powolny wzrost. Donnie Walsh Masteplan. Tyle, że NYK byli tak bardzo wygłodniali sukcesu, wytęsknieni zmian tak nieludzko, że cały ten założony na lata scenariusz nie mógł się udać. Właściciel wrzucił nadświetlną, nie bacząc nie niechybne zderzenie w rzeczywistością. Transfer Melo stał się gwóździem do trumny całego projektu. Od niego było już tylko umieranie, dezynteria i wzajemne oszukiwanie się. Można o tym pisać długo.

O tym, czy nie trzeba było czekać pół roku z Melodramą, kiedy Anthony przyszedłby za darmo, czy nie trzeba było zabezpieczyć się przed kolanami STAT-a słuchając, co mówią ortopedzie w PHX (dając mu jednak dwa ostatnie lata umowy w jakimś nie gwarancie), po co było podpisywać C. Billupsa, żeby go za chwilę amnestionować (przydałaby się dziś amnestyjka na Amare, oj przydała), czy wizje Trenera Mike’a żyjącego oparem 7 seconds or less miały jakąkolwiek dozę twórczego realizmu? Gdzie jesr Andy Rautins? To tylko czubek góry lodowej pytań, wątpliwości, złych decyzji.

Bądźmy jednak uczciwi. Blaski były. Półcienie nawet. Pierwsze miesiące sezonu 2010-2011 (R. Felton in his prime), Linsanity (historia, którą ludzi powtarzali sobie w pekaesach w Falenicy, Otwocku i Garwolinie) czy poprzedni sezon okupiony zwycięstwem w pierwszej rundzie nad zdegenerowanymi BOS. Tak, to będziemy pamiętać. Taki jest plon tych lat.

Dziś nikt nie chce o tym pamiętać bo… NYK przygotowują się do nowego wielkiego skoku. Nawet duch Mao przysiadł w oczekiwaniu. Na razie jest to skok jednego człowieka a kasę ale… o tym za chwilę.

Nowy Sterownik, nowy trener… stary właściciel. Zaczęło się oczyszczanie osuwiska, przenoszenie martwych ciał. Nowe otwarcie. In Jax we trust. In Fisher też. Próba PR-owego rozegrania na nowo tej samej zgranej karty. Przejście do jakiejś trójkątnej kwadratury koła. Plan nowiutki jak spod igły 2015- 2019. Cymesik. Do druku.

Zróbmy bilans otwarcia. Popatrzmy, z czym wchodzimy. Czego już nie ma. Co będzie. I co przed nami.

Off season 2015

Wymiany

Tyson Chandler starzał się brzydko. I bardziej to czuliśmy niż widzieliśmy (bo patrząc na statystyki ostatnich trzech sezonów PER-36 różnice są mierzone raczej ułamkami, a nie całymi wartościami). Trudno powiedzieć, czy jego „słabsza” w porównaniu do poprzednich sezonów gra była efektem kontuzji złamania kości strzałkowej (K. Walker we all owe that one) czy tego, że Tyson przechodzi już w stanu spoczynku i krainy wiecznych łowów (32 lata i nie pamięta stanu wojennego). Ale miałem wrażenie, że nie ma już tej pasji nieustępliwości i złości, która tak cechowała zawsze jego grę. Powolne wypalanie się stożka saletry? Ile lat można podniecać się dunkiem po dobitce? Większej wartości transferowej już chyba nie miał i o jego wystawieniu na oknie wystawowym mówiło się już, co najmniej od roku. Facet chciał grać o coś, a nie być kolejny raz na budowie i odrzucać słynną deskę S. Karwowskiego. Mówił o tym tak głośno, że w OSP w Wałczu odebrano to wołanie jako prośbę  pomoc i ratunek z płonącego budynku. Na białym koniu wprost z Teksasu przycwałował przez prerię jego ukochany Mark Cuban, który zatęsknił za kiedyś utraconym uczuciem i postanowił przywrócić do łask zawodnika, bez którego nie byłoby mistrzostwa AD 2011. Wielkie Reunion. Dirk jest wniebowzięty. Teraz tylko Bare’a, Jet i lecimy. Ok. Biznesowa/sportowa decyzja. Tylko kto dziś będzie bronił w NYK? Kto stworzy namiastkę defensywnego zaczynu? Dlaczego nie ma odpowiedzi? Bo to pytanie retoryczne. 

Tego transferu by jednak chyba nie było gdyby DAL nie chciało wziąć na taczkach R. Feltona – człowieka, który nie chciał być koszykarzem. Ale to jest stan, który stał się znakiem firmowym jego kariery. Raymond mógłby zagrać rolę w filmie autobiograficznym o Chrisie Duhonie. To niesamowite jak on przestał się rozwijać. Ktoś złośliwy mógłby zapytać – „A kiedykolwiek zaczął”? Mimo, że grał z wiewiórką na ramieniu i miał ambicje pokazać, że NYC to miasto, w którym rozkwita udowadniając dietetykom, że istnieje coś takiego jak alternatywne odchudzanie poprzez dodawanie kilogramów. Coś nie wyszło. Kontrakt, który miał być jednym z najlepszych value for money lidze, (serio tak wyglądał jeszcze dwa lata temu) nagle stał się balastem, którego NYK nie chcieli przenieść poza 2015 r., kiedy to wszystkie wolne ptaszki znowu przylecą po orzeszki. Kontuzje, zabawy z bronią, pranie brudów rozwodowych. Ty i ja też byśmy pękli. Nie dalibyśmy rady. I Felton nie jest w tym od nas lepszy drogi Czytelniku. Nowojorskie Impresje to nie jest miejsce gdzie prześmiewczo atakujemy ludzkie słabości i nieudolność, wiec odtoczmy temat Feltona na osobny szrot. Niech inni się męczą.

Tyle, że ja po ludzku i tak w sferze czysto matematycznej to tego transferu nie rozumiem. Oddać 4 mln USD w sezonie 2015/2016, żeby przygarnąć 14 mln USD w latach 2015-17? Czy Jose Calderon nie ma aby 33 lat? Czy nie jest biały nieatletyczny i nie broni (Felton miał nawet dodatkowy magazynek)? Czy nie ma naturalnej skłonności do rozgrywania jakichś 80% meczy w sezonie? O co chodzi? Czy czas się zatrzymał a ja o czymś nie wiem?

Phil Jackson ma jakąś niezrozumiałą dla mnie intelektualną słabość do Jose, którego chciał w LAL jakieś pięć lat temu. Właśnie. Pół dekady temu. Co więc przemawia za Calderonem? Rzut za trzy? Znajomość z A. Bargnanim i próba reaktywowania tej historii TOR, o której nie chcą pamiętać nawet najbardziej zagorzałe renifery  z Kanady, czy może chodzi o to, że Jose ma zanęcić Marca Gasola do opuszczenia gawry z MEM. Zachwyt jaki panuje w mediach związku z Calderonem sprawia, że czuję się lekko zażenowany. Czy ja czegoś nie widzę? Nie twierdzę – Jose to na pewno inteligentny gracz (rozwiązał na plaży niejedną wirówkę), rzetelny, katolik, ale czy jest w stanie grać jeszcze przez trzy lata chociażby na obecnym poziomie? Bo jak rozumiem to on ma być mózgiem trójkątów, człowiekiem, który siądzie za sterami systemu? Da radę? Się nauczyć? Pojąć i zrozumieć?

To jest zły kontrakt za rok a na pewno za dwa. I może być niewymienialny. Czekam na to, kto to pierwszy powie.

Widać lepszy Hiszpan niż rozlany Raymond nawet kosztem popsucia cap space 2015. Naprawdę nie potrafię tego ogarnąć.

W paczce z DAL przyszedł jeszcze:

Samuel Dalembert. Odkąd Haiti nawiedził kataklizm (co to było? Tsunami? Tajfun? Czy grupa turystów z Pszczyny?) i część jego pobratymców cierpi biedę i ubóstwo (świat już poszedł dalej) wydaje się, że Sammy zapadł się w sobie i obkurczył do wewnątrz. Lat i trosk przybyło. I to widać. Czasy, kiedy rozgrywał 82 mecze w sezonie i niszczył NYK grając jeszcze w PHI (dwa takie mecze w sezonie 2009/2010) są dostępne już tylko na youtube. Mniejszość haitańska w NYC na pewno zyskała nowego lidera lokalnej społeczności. Co zyskali NYK? Lekko śniętego dinozaura. I do tego roślinożernego, który raczej zastanawia się nad tym jak się wygrzać i gdzie ułożyć fałdy pod figowcem. Zawodnika o lekko obłym atletyzmie i potencjalne ofensywnym wczesnego C. Trybańskiego. Wszystko czego można realnie oczekiwać to jakieś dwadzieścia minut fizycznej obecności w meczu. Rim protector? Na małych koszach? Może.

Shane Larkin – stworzenie małe acz zajadłe. Taki pinczer. Iskierka z ławki. Ale co więcej? Kogo on pokryje? Kogo zastawi? Entuzjazm, żywiołowość nie zastąpi wzrostu i siły. Ja wiem. On może stać się ulubieńcem dzieci i ludzi, którzy nie mają sześciu stóp. Wielka marketingowa nisza do zagospodarowania. Drugi/trzeci rozgrywający. Ale dalej? Popatrzymy z uwagą na walkę z P. Prigionim. Ma wszystko do stracenia i wszystko do wygrania. Najwyżej po roku powie się pakuj się synku – time is up.

Do tego przyszły dwa picki w drafcie:

Cleanthony Early – popularny „Wczesny” był nawet szykowany na pierwszego zmiennika Melo zwłaszcza, że występy w SL pozwoliły mediom nadać nowe semantyczne znaczenie frazie „draft steal”. Pochopnie i przedwcześnie moim zdaniem. Ktoś się wreszcie zreflektował, że duże minuty to jest jednak za duży poziom ryzyka, którego nikt nie chce brać na siebie. To prawda Cleanthony w Summer League momenty miał. Coś tam, coś tam jest. Chłopak ma błysk tombaku w sicie, ale wymaga ogłady i wynik jest więcej niż nieprawny. Warto mu się przyglądać, choć wydaje się, że może być raczej odesłany do tych drugoligowych NYK. Jego imię czyta się „Clintony” czy „Clianthony”? TW Jam by wiedział. Kimkolwiek jest.

Thanasis Antetokounmpo – nie jest swoim bratem i to już wiemy na pewno. Ale jest „Tenacious” bo gryzie parkiet z zawziętością termita i ci którzy mieli przyjemność grać przeciwko niemu nie wspominają tego z lubością. Ma chyba najbardziej białą dolną wargę wśród zawodników czarnoskórych. Michał napisał zresztą ostatnio piękny esej o tym, że nie tylko suvlakiem żyje przeciętny Grek i że w życiu warto mieć marzenia. Łknąłem. Thanasis wiele nie potrafi. W ataku jest prostszy niż ustawa o polskiej fladze. Ale chce i nadal wierzy. To wielki plus. Tak się jednak porobiło, że miejsca w rostrze NYK dla niego nie ma i albo zdecyduje się na grę w Europie albo będzie rezydentem Westchester. W D-League już grał, więc kulturowo to nie będzie za daleko. Szoku nie będzie. Pojawiły się opinie, że NYK mogą stracić do niego prawa, bo nawet jeżeli podpiszą z nim niegwarantowaną umowę dającą prawo do udziału w obozie przygotowawczym to i tak trzeba będzie robić cięcie w składzie i prawa do niego wygasną.

Ponieważ ten C. Early okazał się, jako pierwszy na mostku po Melo za krótki, NYK wysłali nabytego od DAL W. Ellingtona wraz z wygasającym J. Tyler’em (trochę szkoda) do SAC za Q. Acy’ego i T. Outlawa.

Quincy Acy – kocham człowieka. Od zawsze. Od pierwszego wejrzenia. On jeszcze o tym nie wie. Mam dla niego ogromną słabość gdzieś od lata 2012, kiedy znalazłem chłopaka w zajawkach draftu. Dynamiczny, energiczny, o walorach i potencjalne defensywnym, grający koszykówkę epoki kamienia łupanego. Dać dunka i do przodu. Telewizja Trwam chce nakręcić z nim wywiad. Ale po za tym? Brak wzrostu jak na pozycję cztery, brak umiejętności technicznych na pozycję numer trzy. Można nim coś łatać. Jakieś dziury. Mosty. Drogi. Z cały szacunkiem Quincy, ale nie wiem, czy byłbyś sobie w stanie sam sobie kupić bilet na autobus w kiosku Ruchu. Jeśli twarz myli to Cię strasznie przepraszam. Ale nie zdziwię się jak specjalnie dla Ciebie Jax napisze „Trójkąty dla opornych”. Wersja na kukiełkach i zapałkach. W NI masz jednak cart blanche. Słowa złego nie powiemy. Quincynity. Jak to pięknie brzmi.

Travis Outlaw to koszykarz niechciany, który ma jednak fenomenalny PR, bo od czterech lat nie powinno być go w lidze. Jest na amnestii BKN do końca sezonu i to może jest jego największy asset bo można drażnić sąsiadów, że gra u nas gość, za którego w połowie płacicie. I potem na komendę w śmiech. Nie wiąże z nim większych planów, ale minuty do protokołu powinien jeszcze potrafić dać. Oczekiwanie od niego czegokolwiek więcej uważam za podobne liczeniu na wygranie w Lotka.

Ten transfer z SAC jest już nazwany „Acy Deal”– i trochę mnie niepokoi. Bo wypowiadał się o nim sam Steve Mills człowiek, który od przyjścia Jaxa odezwał się tylko raz – „Czy mam się spakować?”. Nie dostał jednoznacznej odpowiedzi, więc siedzi cicho i stara się udawać, że go nie ma bo ktoś sobie przypomni, że jest inaczej. Nie mniej jednak nie wytrzymał i po jakimś chyba gazie rozweselającym, powiedział, że Outlaw jest świetnym strzelcem za trzy. Od kiedy to 33% w karierze ma przymiot świetny? To sprawia, że mam poważne wątpliwości, czy Phil wie o tej transakcji. Niech ktoś odetnie Steve’owi autoryzację!

Z wolnej ręki

Na haczyk i żyłkę złowił się… Jason Smith. Nie znam człowieka. Nie wiem, co potrafi. Mówię uczciwie. Co chyba… źle o nim świadczy. Wiem, że pacnął B. Griffina i dostał dwa mecze odsiadki (Pół miasta się cieszyło drugie, pół chciało go powiesić). Trochę mało. 10 pkt. 6 zb. w zeszłym sezonie. Kontuzja kolana. Dostał małe MLE. Najwyżej się rozleje. Ale nikt płakał nie będzie. Nie bardzo wiem, co on ma grać? Back up dla A. Bargnaniego? S5 na centrze? W każdej wersji brzmi groźnie.

Znani

C. Aldrich – ufff bezpieczny minimal. Ostatnie dwie gry w regular season dały mu przepustkę na kolejny rok. Brawo. Na jego miejscu nadal uważałbym jednak z wizytami w tartaku, bo ktoś mógłby go odkorować i przerobić na komplet drewnianych tralek.

Podsumowując. Szału nie ma i być nie mogło. STAT i Bargs wykonali opcje i właściwie zamknęli temat tego lata. Ten sezon i tak spisany jest na straty. Niemniej jednak gramy o mistrza. Oczko puszczone. I tylko najbardziej fanatyczni i ślepi tj. Wierzący wróżą jakąś poprawę jakościową. Poza umową J. Calderona pewna ciągłość myśli została jednak zachowana, bo cap space 2015 jest w zasadzie nienaruszony. Umowy Dalemberta, Larkina, Acy’ego, Outlawa, J. Smitha czy C. Aldricha umierają po tym sezonie. Nie sądzę, żebyśmy mieli któregokolwiek z nich zobaczyć za rok. A Sammy’ego wysłałbym na Haiti już dziś.

Teraz słowo o tym, co mnie żółcią zalewa czyli „Powrót człowieka który nigdy nie ruszył się z domu”.

Carmelo Anthony – najbardziej absurdalne wydarzenie mijającego off-season. Dramat pod tytułem „Peregrynacja dziadowska” albo „Chcę być wolnym agentem, ale i tak podpiszę kontrakt z NYK”. What the hell was that? Czyli – co to do diaska było? Po za marnotrawieniem, czasu, atramentu i wody w toaletach. Czułem, że to tak się skończy. To jest zapisane na szpulach MRaP-u.

Melo miał jakąś ideę fix. Jakieś niespełnienie. Chorobę sierocą. Poczuć się ptakiem. Przelecieć jak orzeł przez całe Stany. Zdobyć mistrzostwo. Pieniądze nie grają roli. Jestem gotowy na przycinkę zarobków. Naprawdę. Biję się w tłuściutkie piersi aż plaszcze. Chcę zobaczyć hale w CHI umajone moją podobizną, chcę upokorzyć J. Lina w HOU wizualizując się w koszulce z jego numerem, chcę, żeby Mark Cuban zaprosił mnie do siebie „na chatę” i żeby J. Buss pokazała mi kawałek starego biustu. Chcę zaspokoić próżność gwiazdy.

Kijanek i Lala siedzą spokojnie. Ja tylko udaję. Przecież tak naprawdę nigdzie nie poszedłem.

Na wszelki wypadek koniec tej wyprawy tam i z powrotem pojawił się Phil Jackson. Żeby nie było, że coś pozostawił przypadkowi. Świadkowie mówią, że nie klęczał. On się czołgał.

„Karmelku mój najsłodszy ja Cię tak strasznie przepraszam, że ośmieliłem się sugerować, że powinieneś być mężczyzną i wziąć mniej dolarów bo ja to sobie wszystko przemyślałem i chcę, żebyś koniecznie podpisał kontrakt maksymalny bo to dobre jest dla Ciebie, miasta i ludu. Pan Dolan tak prosi.

I wtedy Melo go przytulił. Przebaczył. Do ramion przygarnął i powiedział:

„Hojna jest twa oferta o Philu Pierścieniowaty, ale ja słowa danego ludziom dotrzymać zamierzam i w drugim roku w łaskawości swej odejmę sobie 5 procent podwyżki. A teraz całuj. I się nie krępuj. Może być w usta”.

I tak trwali złączeni.

Z tego powstała narracja o człowieku, który zachował się odpowiedzialnie i dostrzegł coś gdzie rozum nie wzlata. Bo wziął mniej. Bo poczuł społeczną odpowiedzialność. Bohaterski Staszek.

Co za bzdura. Co za kłamstwo straszliwe i rozpowszechniane po parafiach i przysiółkach. Co za zafałszowanie rzeczywistości. Aż mnie trzęsie. Nie mogę tego słuchać. Nie mogę na to patrzeć. Na to wykrzywianie oczywistego.

To jest czysta matematyka. Nic więcej. Czyste mnożenie. Zamiast 129 mln USD – 124 mln USD wynikające z tych pięciu niewziętych procent.

W jak się wydaje kluczowym sezonie 2015/2016 to się przekłada na milion dolarów „oszczędności” dla cap space. O łaskawco. O dobrodzieju. O królu złoty. Dzięki Ci. Ten milion robi różnicę, od której zależą losy świata. O Duchu przyjdź. Napełnij.

Wziął maxa. Nie czarujmy się. Załatwił NYK na najbliższe pięć lat. Umoczył. Utopił. W tym czasie będzie zjadał 35% capu space’u. A młodszy nie będzie. Lepszy też już nie. Szczytem marzeń są jeszcze dwa-trzy lata prime’u. Potem już tylko mina Bonifacego na zapiecku. Utuczonego kocura, który bimba sobie ogonem.

Ok. Melo. Fine. Wybrałeś pieniądze i znajomych dziecka, nie tytuły. Nie ma w tym nic złego. Te pieniądze Ci się należą. Naprawdę jestem z tym ok. Redakcja też jest fine. Odpaliliśmy nawet chińskie lampiony i ktoś wyciągnął stare drażetki. Jest sweet. Bo NI przeżyją.

Ale mi nawet mi nie śmiej pisnąć, że chodziło o coś innego niż pieniądze. Nawet mi nie próbuj ćwierknąć, że jest jakiś plan mistrzowski, jakiś zalążek czegokolwiek, że pomogłeś organizacji, że wierzysz w Phila i Phil ci to załatwi. Jeżeli usłyszę z Twoich ust słowo #contender albo, że chcesz wygrywać będę wrzeszczał.

Ustalmy jedno. Ale nie da się mieć ciastka i zjeść ciastka.

Nie ma takiej myśli przewodniej o tytule. Nie ma takiego scenariusza. Nie ma takiego nawet szkicu węglem na ścianie rysowanego przez przedszkolaki. Nie ma mistrzostwa w Twoim życiorysie i nie będzie. Phil Ci może, co najwyżej odcisnąć 13 pieczątek z pierścieni. Sobie powiesisz na ścianie. W ramkę włożysz. Bo Ty swój pierścień sprzedałeś za pieniądze. Z premedytacją. I pełną świadomością. I już ciszej nad tym.

Jeżeli D. Rose powróci do dawnej świetności to będziesz wyglądał jak dupa (Maciek napisał mi, że bardziej jak pół dupy).

Plan 2015-2019 (Melodeal)

Jaki jest, więc ten „plan”, co go nie ma bo być nie może? Ten „The Brand New World”? Ten nowy początek? Gdzie fundament, na którym buduje się cień powodzenia na przyszłość. Tak rozbierając na angstremy.

Melo, Calderon. To na pewno. Core jest. Bardziej „hard” niż „core”.

Jakie dalsze decyzje, pomysły, marzenia?

Pięć różnych opcji w lecie 2015.

JR Smith. To problem. ONZ się  już poddał. Tak wiem to truizm. Jeżeli zagra sezon życia to może się da oczadzić jakąś wizją, że „jestem wart 10m USD i teraz to mnie bierzcie”. Wtedy jest szansa, że odrzuci prawie 6,5m USD w NYK uznając, że to są waciki i oczyści cap space. Możliwe? Niby tak. Tyle, że ciągnie się za nim fama człowieka, który gdyby nie był koszykarzem stałby się przywódcą wiejskiego gangu rabującego weki i kaczki. Kobiety lekkich obyczajów, balangi, narkotyki. I nieokiełznane ego przeświadczone o własnej wyjątkowości. „Ja nie dam rady? Kto nie rzuci? Kto nie rozwiąże rzemyka u sandałów? Dajcie mi piłkę a jak pokaże Wam cuda. I wianki. I marzannę”. To przypadek kliniczny. Gdyby nie to, że urodził się Afroamerykaninem mógłby nazywać się Bohun. Czajkami by Krym odbijał.

T. Hardaway Jr. – tu sprawa jest relatywnie prosta. Opcję NYK wykonają. Tim będzie chyba tylko lepszy. Gorzej, że przebywa w oparach JR Smitha i już zaczyna przejmować jego nawyki i sposób myślenia o grze, który sprowadza się do zasysania piłki (Al będzie mi Ciebie brakowało). Ok, to może był tylko SL, ale widać, że ten chłopak nie boi się żadnego rzutu i nie próbujcie mu mówić, że jest inaczej. Powinien poprawić się w defensywie.

I. Shumpert, który albo się przełamie albo będzie musiał odejść, bo nie sądzę, że po takim sezonie jak ten, ktoś w NYK będzie wyrównywał ofertę z rynku. To jest na swój sposób dziwne. Na samym początku mówiło się, że to sam Jax nim objął stolec w posiadanie, zakazał transferować Imana. Teraz mówi się, że on jednak do gier w figury geometryczne to się fundamentalnie nie nadaje i co rusz pojawiają się plotki, że Imana można tanio kupić i to bez ukrytego VAT-u.

Szczerze mówiąc pojedynek między kontraktowymi JR Smithem i I. Shumpertem oraz T. Hardaway’em o S5 i minuty to może być najważniejsza i najciekawsza rzecz do oglądania tego sezonu.

Ktoś może zginąć.

S. Larkin – wypali dobrze, nie wypali drugie dobrze.

P. Prigioni – optymiści mówią, że może go już nie być. Pesymiści, że jednak dożyje.

I to tyle… co da się przenieść na 2015 r.

Oni więc potencjalnie mają być tymi żagwiami niosącym naukę trójkątów pod strzechy. Koncepcja gry Texa Wintersa jest jednak trudna, wymaga stałości składu i czasu. Jak nauczyć systemu skoro za chwilę połowa składu wypadnie poza burtę i nowych trzeba będzie kształcić od podstaw? Paradoks?

Zatem w najgorszym scenariuszu te wszystkie opcje to jest 13 mln USD. Dodajmy 30mln USD (Melo, Calderon) i robi się 43mln USD. Zakładając, że cap space urośnie do 66 mln  USD to zostaje… 23 mln USD na wzmocnienia w lecie 2015. Już widać, że z tych pieniędzy dwóch maxów się nie uszyje. Drugiego MIA nie będzie. Wschód odetchnął.

Kto potencjalnie mógłby takiego maksa zażądać?

Są trzy cele transferowe przyszłego lata o którymi będzie się kręcić.  

R. Rondo, M. Gasol i L. Aldridge

R. Rondo

Po kontuzji R. Rondo jest dla mnie enigmą. Nie wiem, czy powróciła jego cielesna powłoka, czy została już tylko pamięć. BOS zapowiadał fajerwerki a jest raczej zamokły kapiszon. Czy Rajon lubi dotykać włosów K. Olynyka? Czy jest sfrustrowany składem osobowościowym i nijaką perspektywą? Czy ma na to wywalone bo wie, że za rok go już nie będzie. Nie przedłuża się i teraz sobie tylko skubie koniczynkę, czekając aż ta przymusowa dieta się skończy. Nie wiem. A może D. Ainge odpali jakąś petardę i przerzuci R. Rondo na inny odcinek, może teraz, może dopiero w lutym, kiedy zobaczy, że Rondo nie wyraża dalszego zainteresowania dalszym współżyciem. To może być jedno z najważniejszych wydarzeń zbliżającego się roku. Tylko ile taki Rajon może zaśpiewać? 15 milionów? Więcej?

M. Gasol

Maciek powiedział mi niedawno Marc nigdzie z MEM nie pójdzie. Pamiętam, że było do tego jakieś uzasadnienie zahaczało o logarytmy i ezoterykę, ale nie potrafię sobie go przypomnieć. Muszę go zapytać raz jeszcze. Marc kończy 30 lat. Młody to on już był. Pewnie, że ci więksi starzeją się inaczej ale tam plecy są kolana, przeciążenia. To nadal pewnie TOP5 białych graczy. Pytanie ile może kosztować jego hiszpański? Ze 20 mln USD?

L .Aldridge – chyba się przedłuży z POR. Tak deklaruje. I to właściwie zamknie tę kandydaturę. Oby.

Wybór jest zatem w polowaniu na wakacyjnego agenta dość prosty. Albo R. Rondo albo M. Gasol.

Melo plus jeden z nich to contender?

Naprawdę?

W jakiej bajce? Chyba, że Żwirek i Muchomorek dołączą. I Makowa Panienka. Ale wtedy JR odjedzie na detoks…

Jeśli to się nie uda to chyba czekamy na 2016… A tam… Duranty i inne smurfy.

Oczywiście może się zdarzyć coś niebywałego, co los odwróci, ale… prawda jest taka, że Melo ze swoim kontraktem ukradł szansę na mistrzostwo. Jego umowa jest jak K. Bryant tylko o trzy lata dłuższa. I nic się z tym nie zrobi Wierzący. Można oczywiście… wierzyć. Ale to faktów nie zmieni.

Gorąca prognoza na ten sezon? Dramatyczna walka o PO. Lepsi na papierze– CLE, CHI, MIA, WAS, TOR, BKN (wszyscy zdrowi), ATL, CHH. Pytanie, co z DET i IND.

Jeżeli ktoś mówi Wam, coś innego to znaczy, że jest Wierzącym.

PS. James nie zagra w NYK. Można ochłonąć.

Poprzedni artykułRaport: Ray Allen zagra w przyszłym sezonie. Jego agent zaprzeczył tym doniesieniom
Następny artykułAndrew Wiggins chce zostać wymieniony do Wolves, widzi tam lepsze warunki dla siebie

20 KOMENTARZE

  1. ‘Odkąd Haiti nawiedził kataklizm (co to było? Tsunami? Tajfun? Czy grupa turystów z Pszczyny?) i część jego pobratymców cierpi biedę i ubóstwo (świat już poszedł dalej)’

    Mega kwaśny dowcip, nie ma się z czego śmiać, świat może i już poszedł dalej, ale ciekawe, co byś powiedział, gdyby tam była Twoja rodzina i przyjaciele, Panie zNYKający. Dowcip grubo poniżej Twojego poziomu.

    0
  2. zNYKu! Powinieneś robić sobie częściej takie przerwy od pisania, bo Impresja niczym kufelek lodowatego piwa podany podczas upalnego popołudnia na piaszczystej plaży – BEZKONKURENCYJNA! :)

    Moje “kubki smakowe” wychwyciły kilka wyjątkowych składników jak:
    “MJ za minimum? Nie udało się. Nie mogło? Prezentacja dla Jamesa to były występ żaby Moniki i Klufona za kotarką zrobiona z zasłony.
    ..inteligentny gracz (rozwiązał na plaży niejedną wirówkę(!)
    ..co to było? Tsunami? Tajfun? Czy grupa turystów z Pszczyny?
    Rim protector? Na małych koszach? Może.
    W ataku jest prostszy niż ustawa o polskiej fladze.
    ..nie wiem, czy byłbyś sobie w stanie sam sobie kupić bilet na autobus w kiosku Ruchu.
    C. Anthony – speechless; J.R. Smith – priceless :)))”

    Dużo tego jak na jeden raz, można przedawkować:b

    Serdecznie dziękuję!

    0
  3. Trafia do ulubionych, jeden z najlepszych tekstow jakie wyprodukowales – a to szacun majac tyle impresji na koncie. Porownania miodne, pioro wyostrzone, ewidentnie posluzyla Ci przerwa.
    Najgorsze jest to, ze zgadzam sie z Toba w kazdym zdaniu, zwlaszcza o Melo. Mamy przeje…e do 2020 roku, no chyba ze bedzie Melodrama-expiring deal – ale to dopiero za kilka sezonow.
    Ps. wlasnie dostalem w prezencie koszulke Melo, bede ja nosil z duma w Londynie, jako krzyz, ktory musi nosic kazdy fan Knicks
    Ps2. dla fanow – jest promocja na loty do Londynu, w dniach 14 – 16 stycznia mozna kupic juz od 89 pln w dwie strony (koniecznosc posiadania karty Wizzair za 139 pln). Maks 4 bilety, wiec wychodzi po 125 pln na glowe. Warto brac.

    0
  4. Świetny tekst, jeden z lepszych, jakie czytałem na łamach 6G. Impresje będą trwać nadal, bo król NYK pozostał. Kompletnie gościa nie rozumiem. Mógł poczekać ten jeden rok, po tych wszystkich transferach mieliby pod kontraktami za rok: Calderona, Smitha, Hardawaya i Prigoniego – ok. 16.843. Odpuściliby trójkę Acy, Larkin i Shump. Pick z loterii i realne szanse nawet na nowe BIG3. Klasa 2015 niczego sobie: Melo, Rondo, Bledsoe, Monroe, Aldrige, Gasol, a tak są w gównie po uszy. Dziwię się Philowi, że dał mu taką kasę, ale na starość traci się zdolność do racjonalnego myślenia. Łączę się w bólu, bo LAL też nie wiem, gdzie zmierzają…

    0
  5. zNYKu jak wiesz jestem mocno wierzacy wiec przyjdz do mnie synu a zaraze Cie swym optymizmem:)A tak serio to mistrza w tym sezonie nie bedzie ale mysle ze bedzie to dobry sezon 2 runda PO.
    ps.
    Zle wpisywalem haslo dlatego ze dawno tego nie robilem.

    0
  6. Drodzy czytelnicy piszę do was z gorących piaskow Sycylii, gdzie nie kumam ani jednego słowa wypowiadanego wokół mnie. Zero innych nacji sami Sycylijczycy i jest mi dobrze, zamiast klimy wiatrak na 5ce ale jest WiFi ok. Znyk się obudził, trochę pobredził ok. Pozdro Stefan i inni wierzacy. Misia nie bėdzie bo jak by miał byc. Naiwniacy. Stefan wybierasz się do Londynu? Sezon w pupe kazdy kibic aNyks to wie. Ciao prego Madonna Sicilia. Buono. Amen. Najebawszy.

    0
  7. Siema Low!Do londynu raczej nie.Jestem juz po urlopie wiec na takie wypady nie mam szans z reszta brak urlopu to nie jedyna przeciwnosc.Moze kiedys jak przyjada do Polski w koncu w Toruniu mamy najnowoczesniejsza hale w Europie:)Pozdro stary!GO KNICKS!!!

    0