LeBron James przyjeżdża dzisiaj do swojego rodzinnego Ohio, wziąć rewanż za porażkę sprzed równo miesiąca. Dopiero po raz drugi w karierze przegrał z drużyną, która wybrała go w drafcie. Cleveland Cavaliers zdominowali wtedy mecz po przerwie, przedłużając swoją serię zwycięstw, ale od tamtego czasu sytuacja w Los Angeles Lakers mocno się poprawiła.
Miesiąc temu Anthony Davis przez całą drugą połowę pojedynku z Cavs miał tylko dwa punkty. Teraz dopiero co rzucił 55, najwięcej od czasu wyprowadzki z Nowego Orleanu, a w sumie już od dziewięciu meczów nie zszedł poniżej 25 i 10 zbiórek, co jest jego najdłuższą taką serią w karierze. Wreszcie wszedł na najwyższe obroty i przejął pałeczkę, będąc najlepszym zawodnikiem drużyny.
Przede wszystkim dominuje pod koszami, mając skuteczność 82% w restricted area, ale tak się rozkręcił, że ostatnio nawet jego jumpery zaczęły wpadać. W poprzednich dwóch meczach trafił łącznie 4 trójki i 7/11 rzutów z półdystansu.
Właśnie o takim AD marzyli w Los Angeles. Grając w ten sposób, może uratować ich sezon, choć oczywiście pozostaje pytanie jak długo będzie w stanie utrzymać ten poziom intensywności, na ile jeszcze pozwoli mu jego szybko starzejące się ciało. Lepiej nie tracić czasu i pooglądać teraz Davisa w akcji.
LeBron również spisuje się lepiej od czasu wyleczenia kontuzji pachwiny. Przede wszystkim rozstrzelał się na dystansie i w ostatnich sześciu meczach trafia średnio 3.7 trójek przy skuteczności aż 46.8%. Wcześniej było to ledwie 23.9%. Gorący na dystansie jest też trzeci strzelec drużyny, Lonnie Walker (46.9%, wcześniej 31.4%). Dzięki temu Lakers nie mają już takich problemów z shootingiem i więcej jest miejsca pod koszem dla AD. Pytanie, jak długo utrzymają ten ogień.
To jeszcze wspomnijmy o Russellu Westbrooku, który przestał być obiektem ciągłej krytyki gdy tylko został przesunięty na ławkę. W tej roli spisuje się lepiej i nagle kibice Lakers go polubili, choć nawet podczas tego 8-2 Lakers, cały czas ma problemy ze skutecznością (38% z gry) i dużą liczbą strat (3.3).
Mecz w Milwaukee był zdecydowanie największym zwycięstwem Lakers w tym sezonie. Pokazali, że nie tylko potrafią zbierać wygrane przeciwko słabym rywalom, ale i mogą pokonać obecnie drugą najlepszą drużynę NBA. Wizyta Cleveland to kolejny ważny sprawdzian. Kolejne starcie z czołową defensywą ligi, ponieważ Cavs zrównali się teraz wskaźnikiem defensywnym z Bucks (106.7).
Przeciwko najlepszej obronie, Lakers rzucili aż 133 punkty. Cavaliers od pięciu meczów nie stracili więcej niż 100 i to pomimo, że prze cały ten okres grali bez kontuzjowanego Jarretta Allena (plecy). Oczywiście pomogło im, że nie zmierzyli się z nikim z top-10 atakiem, a w sumie ich rywale trafili tylko 31% trójek, ale też trzeba docenić przede wszystkim Evana Mobleya, który dobrze spisuje się w roli samotnego centra. W tych pięciu meczach, z nim na boisku Cavs tracili tylko 95.8 punktów na sto posiadań. Równocześnie jednak Cavs sami też mieli problemy ze zdobywaniem punktów i dwa z czterech meczów zakończyli z najgorszym w sezonie dorobkiem poniżej 90 punktów.
Występ Allena jest dzisiaj pod znakiem zapytania, więc może uda mu się wrócić, żeby pomóc ograniczyć Davisowi dostęp do obręczy. Natomiast jeszcze długo Cavs będą musieli radzić sobie bez Deana Wade’a. Wypadł z gry na 3-4 tygodnie z powodu kontuzji barku, dlatego do piątki znowu został przesunięty Lamar Stevens.
(10-12) LA Lakers @ (15-9) Cleveland 1:30
W niedzielę to Donovan Mitchell wracał w rodzinne strony, ale to nie była dla niego udana wizyta. Nie powtórzył tego, co zrobił na początku sezonu, ogrywając New York Knicks. Miał jeden ze swoich najgorszych występów pod względem strzeleckim (8/22 z gry), a Cavs przegrali.
Przy okazji warto zwrócić uwagę, jak niesamowicie efektywny jest Mitchell od początku tego sezonu. Zdobywa średnio najlepsze w karierze 28.4 punktów i robi to zaliczając rekordowe skuteczności: 48.8% z gry, 42.1% za trzy i też najlepsze 88.5% z linii.
Pytany w Nowym Jorku o niedoszłą wymianę do Knicks, podkreślał jak dobrze czuje się w swojej nowej drużynie. Nie zastanawia się co by było gdyby, bo jeszcze nigdy nie był tak szczęśliwy jak obecnie.
“I’m happy as hell to be where I’m at. At the end of the day, this decision was made and I don’t think I’ve been happier since I’ve been in the league.”
W Cleveland także są bardzo zadowoleni ze swojego składu, dlatego przyjazd LeBrona nie jest już ani momentem do wspominania lepszych czasów, ani pretekstem do spekulacji o jego możliwym kolejnym powrocie. Teraz wreszcie Cavs są na bardzo dobrej drodze, żeby zrobić playoffy bez niego, po raz pierwszy od 1998 roku (Zydrunas Ilgauskas był wtedy debiutantem, a Shawn Kemp jeszcze All-Starem).
3w4b2b (12-11) Dallas @ (14-9) Denver 4:00
W listopadzie nie obejrzeliśmy starcia Luki Doncica z Nikolą Jokicem, ponieważ lider Denver Nuggets zamiast przyjechać do Dallas, wylądował w covidowych protokołach. Teraz wygląda na to, że wreszcie doczekamy się tego europejskiego pojedynku.
Doncić i Jokić są jedynymi zawodnikami w całej lidze, którzy zaliczają w tym sezonie ponad 20 punktów, 8 zbiórek i 8 asyst. Mają też najwięcej triple-doubles. Luka jest liderem tej klasyfikacji (5), podczas gdy Nikola (3) ma chyba najwięcej meczów, w których był o krok od triple-double. W ostatnich siedmiu meczach, aż cztery razy zabrakło mu tylko jednej asysty lub zbiórki.
W bezpośredniej rywalizacji jest 6-5 dla Luki.
Denver Nuggets od sześciu meczów grają bez Michaela Portera Jr (stopa), więc jeszcze bardziej przydaje się Bruce Brown, który od początku sezonu potwierdza, że zatrudnienie go w wakacje faktycznie był dużym stealem (tylko $6.5mln). Szybko wkomponował się do zespołu, stając się jedną z kluczowych postaci rotacji.
Brown zdobywa najlepsze w karierze 11.7 punktów, udowadniając, że poprawiona skuteczność zza łuku w zeszłym sezonie to nie był przypadek. Teraz rzuca jeszcze więcej za trzy i trafia 39.7%. Pokazuje też, że nie ogranicza się jedynie do roli fałszywego centra, który stawia zasłony i rolluje do kosza, a potrafi zagrać bardziej jak typowy guard i kreować kolegów. Podobno dużo GMów wątpiło w to, gdy szukał dla siebie nowego kontraktu. Obecnie notuje rekordowe 4.5 asyst.
Ale pierwsza piątka Nuggets z MPJ jest dużo efektywniejsza niż z Brownem, a co najciekawsze, nie chodzi nawet o atak, różnicę robi defensywa. Mimo, że Brown jest lepszym obrońcą, to lineup z wyższym Porterem spisuje się zdecydowanie lepiej po tej stronie boiska.
Piątka z MPJ – OffTrg 119.0; DefRtg 101.6; 172min
Piątka z Brownem – OffRtg 120.9; DefRtg 116.7; 162min
(6-19) Detroit @ b2b (11-13) Miami 1:30
Miami Heat po wielkim zwycięstw w Bostonie, wczoraj zaliczyli dużą wpadkę w Memphis przeciwko rezerwowym gospodarzy. Dzisiaj nie mogą ponownie zlekceważyć rywali, bo słabi Detroit Pistons potrafią zaskoczyć.
Niedawno pokonali Mavs, a bohaterem był Killian Hayes. W sumie, odkąd wszedł do pierwszej piątki 12 meczów temu, zalicza średnio 11.9 punktów, 43.6% z gry, 42.2% za trzy, 3.1 zbiórek i 6.3 asyst. Nie są to cyferki robiące szczególne wrażenie, ale to solidna robota, co w przypadku Hayesa jest znaczącym postępem. W Detroit już przestali się łudzić, że wyrośnie na gwiazdę, ale może jednak nie będzie bustem i jeszcze się przyda? Wykorzystuje teraz swoją szansę pod nieobecność Cade’a Cunninghama, pokazując, że potrafi grać. Wreszcie coś się ruszyło. Powróciła więc nadzieja, bo też nie zapominajmy, że ma nadal dopiero 21 lat.