Flesz: Takich trzech jak ma Charlotte, to ma tylko Antetokounmpo

2
fot. twitter.com/markwi1liams

Fama, która wyszła z Lakers za Mitchem Kupchakiem nieźle się za nim naprawdę ciągnie. W jednym z tych papa-tekstów na wyjściu z pracy, bodajże Ramony Shelburne – wypadałoby znaleźć źródło, ale to i tak tylko “sources” – obecny GM moich Charlotte Hornets pożegnany został opinią kultywatora starych metod, bidenowatego nieco exeka, który w żaden potliwy tampering nie będzie się bawił i rozpoczęcie free agency w jego przypadku faktycznie jest jak: 3, 2, 1, start.

Do big & bad Lakers to się ma oczywiście tak, że się w ogóle nie ma. Co innego w Charlotte – tu nie spodziewamy się wiele.

Nawet ma to pewien urok, że Mitch, nasz stary dobry, spolegliwy Mitch pod koniec pierwszego tygodnia lipca zmusił mnie do napisania historii o tym, jak faktycznie – i spokojnie – wyglądał dzień 30 czerwca, gdy przed godziną 18 wszedł do naszego klubowego biura przy 333 East Trade Street.

Serio, bo oto lista oficjalnych ruchów Hornets w lipcu: podpisanie na two-way kontrakt debiutanta Bryce’a McGowensa z Nebraski – tu trzeba od razu jednak dodać, że “MCW z rzutem”, #40 Draftu 2022 może być nie mniejszym stealem niż Jaden Hardy w Dallas; drugim ruchem było podpisanie debiutanckiej umowy z wybranym z #15 draftu centrem Markiem Williamsem, a trzecim podpisanie nowej umowy z zastrzeżonym Cody’m Martinem za 32 mln dolarów przez cztery lata.

Tak więc są to podpisania trzech graczy, do których już mieliśmy prawa i przy których prawdopodobnie nikt nam nie przeszkadzał. Czujesz ten drift?

Nawet Steve Clifford jest trenerem, Steve Clifford, który przecież wraca do klubu, czyli tak jakby – tu już prawdopodobnie działał sam Mike – nie było po co w ogóle interesować się tym, co nie nasze. Ktoś tam, mniejsza już kto, przestraszył się presji prowadzenia Hornets, więc wrócono się od razu do tego co znane. Kto zresztą wie, jak naprawdę było. Kto tak naprawdę wie, kto z kogo zrezygnował. Może po prostu Charlotte w całym tym procesie nie było tak naprawdę przekonane, że chce mieć nowego trenera – cały proces dłużył się i trwał przecież blisko dwa miesiące. Może tego przekonania ze strony klubu Kenny’emu Atkinsonowi po prostu zabrakło. To wszystko naprawdę ma pewien urok.

Nawet kwestia Milesa Bridgesa w pewnym sensie jest zaniechiwana – zostawiona, mimo presji społecznej, żeby odciąć się od dosyć brutalnych, i to fizycznych tylko, o innych nie mówiąc, efektów przemocy domowej. Mike i Mitch czekają na rozstrzygnięcie sprawy, której druga odsłona już w połowie sierpnia.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

2 KOMENTARZE