Dniówka: Pasujący element układanki Grizzlies. KD wraca

0
fot. commercialappeal.com

W ostatnim występie przed All-Star Weekend Ja Morant wyrównał swój rekord kariery zdobywając 44 punkty. Potem miał kiepski pierwszy mecz po przerwie, bo też zmagał się z kontuzją biodra, ale na szczęście nie było to nic poważnego i dwa dni później poprawił swój strzelecki rekord rzucając 46 punktów w Chicago. Natomiast już w kolejnym meczu został pierwszym zawodnikiem w historii klubu z Memphis, który osiągnął barierę 50.

Gra fantastycznie i do tego popisuje się niesamowitymi akcjami, ale trzeba też docenić jego kolegów, którzy mu w tym pomagają. Nie byłoby przecież tego szalonego buzzer-beatera na koniec pierwszej połowy, gdyby nie fenomenalne podanie przez całe boisko od Stevena Adamsa.

Środkowy Memphis Grizzlies pojawia się w highlightach co najwyżej tylko w roli drugoplanowej, przeważnie nie wyróżnia się też w box scorze (choć akurat mecz wcześniej zebrał najwięcej w sezonie 21 piłek), ale po cichu wykonuje świetną pracę, będąc kluczowym elementem tego niezwykle udanego sezonu drużyny. Adams przypomina o swojej wartości, o której nieco zapomnieliśmy w poprzednich latach. Kiedyś fantastycznie uzupełniał gwiazdy w Oklahomie, otwierając Russellowi Westbrookowi ścieżki do atakowania kosza i pomagając mu swoimi box-outami zaliczać więcej zbiórek. Teraz jego zasłony ułatwiają grę Morantowi.

Kiedy w wakacje Grizzlies robili wymianę z New Orleans Pelicans, przede wszystkim chodziło o przesunięcie się w drafcie. Adams był postrzegany bardziej jako koszt tej transakcji –  gorsza opcja od Jonasa Valanciunasa. Nie ma wątpliwości, że Litwin jest lepszym zawodnikiem. Zdobywa sporo punktów (w tym sezonie najlepsze w karierze 18), potrafi rzucić z dystansu i zalicza średnie na poziomie double-doubles. Ale to Adams okazał się lepiej pasującym elementem do tej układanki Grizzlies, bo jego obecność pomogła młodzieży przejąć większą rolę. On nie potrzebuje rzutów, których oddaje ponad dwa razy mniej niż Valanciunas, dzięki czemu więcej jest ich dla Moranta, Bane’a czy Jacksona. Teraz w Memphis nie muszą martwić się o dostarczanie piłki do swojego centra, żeby nie czuł się pomijany w ataku, bo Adams tego nie potrzebuje, żeby pomagać drużynie.

Jest wręcz idealnym przykładem zadaniowca, który po cichu zajmuje się czarną robotą na boisku. Stawia zasłony, walczy na tablicach, odgrywa do kolegów i jest w tym wszystkim na prawdę bardzo dobry w tym sezonie. Zbiera średnio 9.9 piłek, z czego 4.6 na atakowanej desce, będąc zdecydowanym liderem całej NBA (drugi Robert Williams 4.0). Wskaźnik ofensywnych zbiórek na poziomie 17.9% to jego rekord kariery. Jest najlepszym zbierającym najlepiej zbierającej drużyny ligi i to też w dużej mierze dzięki niemu Grizzlies przewodzą wyraźnie również pod względem punktów drugiej szansy (18.2).

Do tego jest trzecim najlepszym zawodnikiem w screen-assists (5.6) i zalicza rekordowe w karierze 3.3 klasycznych asyst (w lutym było to prawie 5). Zdobywa tylko 7 punktów, najmniej od debiutanckiego sezonu, ale robi tak dużo tych małych rzeczy dla zespołu, że to właśnie z nim na parkiecie Grizzlies grają swoją najlepszą ofensywę generując średnio 116.5 punktów na sto posiadań.

(43-20) Memphis @ (37-27) Boston 1:30

Super gorący Morant przyjeżdża dzisiaj do Bostonu, na spotkanie z najlepszą obroną NBA ostatnich tygodni. Zobaczymy jak Boston Celtics poradzą sobie z liderem Grizzlies i na ile uda im się ograniczyć atak drużyny, która już od 14 meczów nie zeszła poniżej 114 zdobytych punktów. Celtics od początku stycznia tylko raz stracili więcej niż 112, przy okazji niedawnej wpadki w Indianie.

Gospodarze będą mieli utrudnione zadanie, ponieważ będą osłabieni brakiem kontuzjowanego w poprzednim meczu Jaylena Browna. Nie będą mieli swojego drugiego strzelca, a też nie wystawią najlepszego defensywnego lineupy tego sezonu.

3w4b2b (41-22) Miami @ 3w4 (32-31) Brooklyn 1:30

Kevin Durant wreszcie wraca.

Kiedy doznał kontuzji kolana, początkowo mówiło się o 4-6 tygodniach przerwy. Ostatecznie potrzebował siedmiu, ale Nets woleli być ostrożni i mieć pewność, że wszystko jest już w porządku. W ostatnich tygodniach przekonali się jak bardzo potrzebują zdrowego KD, więc nie można było ryzykować, że wróci za szybko. Pod jego nieobecność zanotowali bilans 5-16, spadli na miejsca Play-In i mają już sporą stratę 4.5 meczu do top-6. Ale z Durantem są 24-12 i jego powrót pozwala im mieć nadzieję, że jeszcze powalczą o bezpośredni awans. On jest w stanie ich pociągnąć i to od razu, bo wiemy, że nikt nie potrafi tak szybko jak on odzyskać wysokiej formy nawet po długiej przerwie. Ale teraz też będzie musiał odnaleźć się w nieco zmienionej drużynie, bez Jamesa Hardena, za to z kilkoma nowymi zawodnikami. Nadal jednak bez Bena Simmonsa (jego status to week-to-week) i z ciągle tylko wyjazdowymi występami Kyrie’go Irvinga.

Po dwóch porażkach ze znajdującymi się nad nimi w tabeli Raptors, teraz Nets zmierzą się z liderami Wschodu. Heat będą zmęczeni trudnym meczem w Milwaukee, ale też pewnie zdeterminowani, żeby szybko odbić się po tym bolesnym oddaniu zwycięstwa na finiszu.

(39-23) Chicago @ (29-32) Atlanta 1:00

Zach LaVine przed ASW opuścił trzy mecze z powodu kontuzji kolana, ale dodatkowe badania nie wykazały na szczęście nic poważnego i mógł wrócić do gry. To jednak nie oznacza, że ten problem ma już za sobą. Jak przyznaje LaVine, jest to coś, z czym będzie zmagał się do końca sezonu. Jego kolano nie jest zdrowe i będzie mu dokuczać, ale może grać, więc jest to kwestia radzenia sobie z bólem. Uważa, że nawet będąc sobą w 80% jest jednym z najlepszych graczy ligi. W trzech meczach po ASW zdobywa średnio 23.3 punktów i trafia 37% trójek. Nie wykluczył, że w wakacje będzie musiał poddać się operacji.

Chicago Bulls tydzień temu pokonali Atlantę Hawks. To już 3-0, więc dzisiaj mogą przypieczętować sezonowy sweep.

(43-19) Golden State @ (37-25) Dallas 2:30

Golden State Warriors jadą do Dallas, gdzie spróbują wziąć rewanż za porażkę z niedzieli, kiedy na własnym parkiecie oddali Mavs niemal wygrany mecz.

Powinni mieć z powrotem Klaya Thompsona. Jest więc szansa, że Stephen Curry będzie miał większe wsparcie. Jordan Poole poszedł w 5/19 z gry w ostatnich dwóch meczach pod nieobecność chorego Thompsona, tymczasem Andrew Wiggins od czasu wyboru na All-Stara pokazuje tylko, dlaczego All-Starem nie jest. Bardzo dobrze spisywał się jako wsparcie dla liderów drużyny w pierwszej części sezonu, ale kiedy oczekiwania wzrosły i kiedy pojawiała się konieczność, żeby dał z siebie jeszcze więcej, zobaczyliśmy klasycznego, rozczarowującego Wigginsa. Jak zwykle nie stanął na wysokości zadania. Luty był jego najgorszym miesiącem tego sezonu. Zdobywał średnio tylko 13.8 punktów, a marzec rozpoczął od 12 w Minnesocie.

3w4b2b (23-41) Sacramento @ (24-38) San Antonio 2:30

Wczorajsza porażka w Nowym Orleanie zmniejszyła szanse Sacramento Kings na dogonienie Play-In, dlatego żeby dalej móc marzyć o udziale w turnieju potrzebują wygranej w San Antonio. Pewne jest już natomiast, że ponownie nie zakończą sezonu na plusie. To była już ich 41 porażka. Przypomnijmy, że więcej zwycięstw od porażek mieli ostatnio w sezonie 2005/06.

Wygrana Spurs zrówna Gregga Popovicha z Donem Nelsonem.

(27-34) LA Lakers @ (33-31) LA Clippers 4:00

Ostatnie derby LA w tym sezonie. Clippers wygrali trzy pierwsze pojedynki łączną różnicą 8 punktów.

LeBron James przekonuje, że nie odpuszcza tego sezonu. Będzie dalej walczył, bo dopóki są mecze do rozegrania, Lakers cały czas jeszcze mają szansę…

“We still have games to play. Until you stomp me out, cut my head off, bury me 12 feet under, then I got a chance. So that’s my confidence.”

Russell Westbrook także mówił o tym, że nadal wierzy w ten zespół, ale to coraz bardziej tylko puste słowa, bo tej wiary w sukces i determinacji nie widać na parkiecie.


(39-23) Chicago @ (29-32) Atlanta 1:00
(43-20) Memphis @ (37-27) Boston 1:30
3w4b2b (41-22) Miami @ 3w4 (32-31) Brooklyn 1:30
(15-47) Detroit @ 3w4 (34-27) Toronto 1:30
(43-19) Golden State @ (37-25) Dallas 2:30
3w4b2b (23-41) Sacramento @ (24-38) San Antonio 2:30
(27-34) LA Lakers @ (33-31) LA Clippers 4:00

Poprzedni artykułMiędzy Rondem a Palmą (1069): Może mieszam
Następny artykułKajzerek: Co jest nie tak z Thibsem?