Ciekawy artykuł autorstwa Roba Mahoneya ukazał się ostatnio na stronie The Ringer. Mahoney pozwoli wam wejść w głowę konkretnego gracza NBA, dzięki czemu dowiecie się nieco więcej o ich nawykach żywieniowych.
Z pewnością wielu zawodnikom brakuje rozmów i ogólnej atmosfery obiadów jedzonych w gronie kolegów z drużyny, szczególnie w trakcie wyjazdów. O ile jeszcze na początku sezonu drużyny mogły rezerwować miejsca w specjalnie wybranych restauracjach, tak rosnąca liczba przypadków COVID-19 wśród zawodników zmusiła ligą do jeszcze większego ograniczenia mobilności graczy. Zatem koszykarzom pozostało jedynie korzystanie z jedzenia na dowóz lub room service.
W czasach, gdy każdy hotel stara się ciąć koszty, Robin Lopez dostaje z wyprzedzeniem menu hotelu, w którym Washington Wizards będą nocować i może skorzystać z nieco bogatszej oferty, odpowiednio ją zmodyfikować. Takie planowanie pozwoliło Wizards zmienić niektóre składniki, na takie używane w domu. Co człowiek to inny gust, nie inaczej jest z zawodnikami. Z artykuły możecie dowiedzieć się, jakie wybory w trakcie meczów wyjazdowych podejmują zawodnicy.
Artykuł jest “interaktywny” – mamy klasyczne menu, takie jak w hotelu czy restauracji: dania serwowane cały dzień, większe posiłki, te jeszcze większe, coś na noc, desery i napoje. Listę możecie prześledzić m.in. z Lopezem, Mikiem Conley’em i Carmelo Anthonym. Tutaj jeszcze najciekawsze komentarze do poszczególnych dań:
-
posiekana sałatka – generalnie nie zamawiam sałatek. Wydaje mi się, że nigdy nie próbowałem ekstremalnie sałatkowej diety, ale patrząc na nią z boku, to nie wydaje mi się, żeby jakoś szczególnie żałował. Jest ona dla mnie zbyt zdrowa, arogancko zdrowa. Zamawiam sałatkę, patrz na mnie, jak zdrowo się odżywiam – Robin Lopez;
-
do wyboru: frytki domowej roboty, smażone w głębokim oleju i bataty – Nie powinienem tego robić, ale zawsze gdy mam do wyboru świeże owoce i frytki, to wybieram frytki – Lopez;
-
burger Black Angus – potrzebuję, żeby były w nim sałata, pomidor, ser, keczup i musztarda. Tak lubię. Trudno jest zepsuć burgera, ale wiesz też, kiedy jest dobry, a kiedy niezbyt – Carmelo Anthony;
-
dip ze szpinakiem i serem Asiago – gdy tylko zobaczę go w menu, muszę go zamówić, nawet jako przekąskę, uwielbiam – Mike Conley;
-
smażony łosoś – najpierw muszę się upewnić, gdzie jesteśmy. W niektórych miejscach lepiej nie jeść ryb. Jestem wielkim fanem sushi, ale staram się go nie jeść przed meczami. Zależy gdzie jestem – prawdopodobnie nie zjadłbym sushi w Utah, Memphis i Oklahomie, choć jestem wielkim fanem – Jalen Brunson;
-
smażony łosoś – decyzje jakie podejmuje nie są związane ze zdrowiem. Jednak będąc na wyjeździe mam świadomość, że jestem w pracy, za chwilę mam grać. Ale przy okazji traktuje to jak moje mini-wakacje, więc jak mógłbym sobie odmówić owoców morza na mini-wakacjach?
-
pappardelle bolognese – uwielbiam makaron, to dla mnie oczywisty wybór. Makaron z czerwonym sosem zawsze przyjmę. Generalnie te makarony są takie same we wszystkich miastach, być może w San Antonio dostaniesz czasem coś innego. Trudną dla mnie rzeczą, nawet jako zawodowego sportowca, jest jedzenie brązowego ryżu czy makaronu pełnoziarnistego. Jeśli muszę, to zjem, ale wolę tego unikać. To dość zabawne, bo staram się unikać zdrowego odżywiania, ale taka jest prawda. Staram się tego unikać, ale rozsądnie – Lopez.