Dniówka: Kolejny stracony sezon Fultza. Sixers na Brooklynie, Doncić vs. Jokić

2
fot. League Pass

Markelle Fultz dopiero co wychodził na prostą. Po dwóch latach zmagań z tymi dziwnymi i tajemniczymi problemami z barkiem, które zepsuły mu rzut i ograniczyły do tylko 33 występów przez dwa sezony, w 2019/20 wreszcie był zdrowy. Wreszcie grał. Nie odzyskał rzutu i nie był zawodnikiem jakiego oczekiwano po jedynce draftu 2017, ale dobrze spisywał się jako podstawowy rozgrywający Orlando Magic. Udowodnił, że jest dla niego miejsce w NBA i dał nadzieję, że wyrośnie na wartościowego zawodnika. W końcu nadal jest jeszcze bardzo młody mając dopiero 22 lata. Magic są zadowoleni z jego pracy, postępów jakie poczynił i wierzą w jego potencjał, co udowodnili dając mu przed sezonem przedłużenie kontraktu. Niestety Fultz nie przestaje mieć pecha. Dopiero co udało mu się rozegrać pierwszy pełen sezon, a teraz straci kolejny z powodu zerwanego ACL w lewym kolanie.

Po siedmiu meczach Fultz notował najlepsze w karierze średnie punktów i asyst, ale warto zwrócić uwagę, że w ostatnich spotkaniach nie spisywał się już tak dobrze jak na samym starcie. W pierwszych trzech meczach imponował dostając się do kosza i zdobywając 20.7 punktów (12 w paint) przy skuteczności 49%. W następnych czterech było to już tylko 9.5 i 31%, choć więcej kreował kolegów i zaliczał 8.5 asyst. Nadal jego rzut wygląda dziwnie i nie jest żadnym zagrożeniem na dystansie, ale już w mid-range wydaje się czuć coraz pewniejszy i też warto zwrócić uwagę na progres jaki wykonał w rzutach wolnych. Przez pierwsze dwa lata w Filadelfii miał ogromne problemy stając na linii i zanotował fatalną skuteczność 53.4%, ale już w poprzednim sezonie poprawił się na 73%, a teraz trafił 89%. Tak więc ten jego rzut chociaż tutaj zaczął regularnie wpadać do kosza. Widać było powolne postępy Fultza, zyskiwał pewność i wyglądał coraz lepiej, ale teraz niestety ten proces znowu zostawał przerwany. Kontuzja ACL nie jest zagrożeniem dla kariery i wielu zawodników wracało po takich urazach, ale oznacza roczną przerwę i jest kolejną poważną przeszkodą na tej i tak już bardzo wyboistej drodze rozwoju Fultza.

To też bardzo poważny cios dla Magic, który pod jeszcze większym znakiem zapytania stawia ich przyszłość. Bo przecież wcześniej również z zerwanym ACL stracili Jonathana Isaaca. Tak więc ich dwóch najbardziej obiecujących młodych zawodników, z którymi dopiero co podpisali przedłużenia kontraktów, opuści ten sezon. Nie wiadomo jak te kontuzje odbiją się na ich dalszej karierze. Obawy są tym większe, że dla obu nie są to pierwsze poważne problemy i po czterech latach w NBA będą mieli dużo więcej opuszczonych meczów niż tych rozegranych. Isaac dotychczas zdążył wystąpić tylko w 136 meczach, a Fultz ma ich na swoim koncie 113.

W sytuacji gdy Magic stracili dwóch swoich młodych starterów (a do tego rookie Chuma Okeke znowu ma kłopot z kolanem i opuści kilka tygodni), może powinni jednak wykorzystać ten sezon, żeby skupić się na długofalowej perspektywie i spróbować zdobyć nowego gwiazdora w drafcie? Ich młodzi zawodnicy nie wydają się mieć aż tak wielkiego potencjału, bo Isaac to przede wszystkim materiał na rewelacyjnego defensora i cały czas brakuje w Orlando zawodnika, który mógł stać się liderem zespołu. Gwiazdą z prawdziwego zdarzenia, której szukają od czasu transferu Dwighta Howarda.

Oczywiście na razie Magic są czołową drużyną NBA z bilansem 6-2, więc daleko im do myślenia o tankowaniu, ale nie wydaje się, żeby ta dobra passa długo się utrzymała. Dotychczas mieli sprzyjający grafik i słabych rywali, którzy wyjątkowo kiepsko trafiali za trzy (32%). A teraz będą bez Fultza, podczas gdy na ławce nie ma już DJ Augustina, co sprawi, że nieobecność Markella będzie jeszcze bardziej odczuwalna. Dotychczas jedynym zmiennikiem na pozycji rozgrywającego, z którego korzystał Steve Clifford w tym sezonie był Cale Anthony. Debiutant, który bardziej jest scorerem niż playmakerem, a jak na razie trafia ledwie 30% rzutów z gry (19% za trzy). Średnio notuje 8.6 punktów i 3.4 asyst. Teraz zostanie wrzucony na głęboką wodę i będzie musiał przejąć prowadzenie ataku drużyny. Jest oczywiście jeszcze Michael Carter-Willimas, ale on ostatnio już głównie występuje jako dwójka, a do tego też obecnie zmaga się z urazem stopy. Pozostałe jedynki w składzie to dwaj zawodnicy na two-way kontraktach – Jordan Bone i Karim Mane.

Magic teoretycznie mogą dodać kogoś na zastępstwo, bo mają do dyspozycji $3.7mln wyjątku za Isaaca i mogą też zyskać kolejne Disabled Player Exception warte $6.1mln za Futlza. Nie mają jednak wolnego miejsca w składzie, więc musieliby kogoś zwolnić. Ponadto znajdują się tylko $2.8mln od progu podatku, więc na pewno nie mogliby wykorzystać pełnego wyjątku. Mogliby zatrudnić kogoś na minimalnej umowie, ale to zmniejszyłoby ich elastyczność przy ewentualnych transferach.


3w4b2b (7-1) Philadelphia @ (4-4) Brooklyn 1:30

Philadelphia 76ers pozostają najlepszą drużyną NBA. Utrzymali też pozycję najlepiej broniącej drużyny, mimo że wczoraj niewiele było z tej defensywny, kiedy pozwolili Bradley’woi Bealowi rozstrzelać się na 60 punktów, a całej drużynie gości oddali ich 136. Ale i tak znowu wygrali. Poszli na wymianę ciosów z Wizards i byli w jeszcze większym ogniu niż ich przeciwnicy. Trafili aż 62% rzutów i taką samą skuteczność mieli również na dystansie.

Joel Embiid dominował w drodze do najlepszych w sezonie 38 punktów. A już dzisiaj zmierzy się z drużyną, przeciwko której w czterech kolejnych występach za każdym razem zdobywał ponad 30. Pod koniec lutego ubiegłego roku zanotował 39 punktów i 16 zbiórek w wygranej z Brooklyn Nets. Nie miał litości dla Jarretta Allena, który w żadnym z trzech poprzednich starć z Joelem nie był w stanie długo utrzymać się na boisku i łącznie uzbierał w nich ledwie 12 punktów. Embiid również mocno szkolił go w playoffach dwa lata tamu.

Ale teraz Allen jest po świetnym występie przeciwko Utah Jazz, w którym ograł Rudy’ego Goberta. Został przesunięty do pierwszej piątki i zdominował ten podkoszowy pojedynek. Zanotował 19 punktów (8/9 z gry), 18 zbiórek, 3 przechwyty i dwa bloki na Francuzie, który skończył mecz z 10 punktami z 10 rzutów i 11 zbiórkami. Zobaczymy jak dzisiaj Allen poradzi sobie przeciwko Embiidowi. Miejmy tylko nadzieję, że Joel zagra. We wcześniejszym back-to-backu opuścił drugi mecz, a wczoraj spędził na parkiecie 37 minut, ale na razie nic nie słychać o tym, żeby miał odpoczywać.

Na pewno nie będzie Kevina Duranta, co nieco popsuje widowisko w tym pojedynku na szczycie Wschodu, ale w poprzednim meczu Nets bez KD zaskakująco łatwo poradzili sobie z Jazz i od pierwszych minut to był blowout. Przypomnieli swoje imponujące zwycięstwa z otwarcia sezonu i wrócili też do zatrzymania rywali poniżej 100 punktów. Tym razem ani obrona, ani zbiórki nie były problemem.

Steve Nash mocno zmienił pierwszą piątkę. Nie tylko wstawił zastępcę KD i zamienił DeAndre Jordana na Allena, ale przesunął też na ławkę Joe Harrisa, natomiast z samego jej końca wyciągnął Bruce’a Browna. W piątce pojawili się też Jeff Green i Taurean Prince. Po tak udanym występie można się spodziewać, że dzisiaj zagrają w ten sam sposób, ale Steve Nash zapowiada, że będzie kontynuował eksperymenty ze starterami i sprawdzał różne lineupy.

(3-4) Dallas @ (3-4) Denver 4:00

Drugim najciekawszym meczem czwartkowej nocy będzie pojedynek europejskich gwiazd i ich drużyn, które dopiero starają się rozkręcić.

Denver Nuggets wykorzystali dwumecz przeciwko słabym Wolves, żeby poprawić swój bilans, ale ich obrona nadal pozostawiała wiele do życzenia i po siedmiu meczach są na minusie, mimo że Nikola Jokić od startu prezentuje wyśmienitą formę. Stał się maszynką do triple-doubles zaliczając średnio 24.1 punktów, 11.7 zbiórek i najlepsze w lidze 11.9 asyst, a do tego trafia 61.4% rzutów z gry.

W odróżnieniu do Jokica, Luka Doncić zaczął słabo i dopiero szuka swojego rytmu, ale wydaje się, że z każdym meczem jest już coraz lepiej. Szybko odbił się po tym fatalnym występie, który zakończył z dorobkiem tylko 12 punktów. W wygranym pojedynku z Heat zaliczył już 27-15-7, a po meczu przerwy z powodu urazu kostki, poprowadził Mavs do zwycięstwa w Houston mając triple-double na 33-16-11. Nadal jednak nie wyregulował swojego celownika i po sześciu meczach jego skuteczność zza łuku wynosi ledwie 19.5%. Nadal też nie udało mu się jeszcze rozkręcić ofensywy Mavericks, która w poprzednim sezonie była rekordowo efektywna, a obecnie plasuje się na odległym 20. miejscu.

Ale już wkrótce Luka dostanie pomoc od Kristapsa Porzingisa, który jest coraz bliżej powrotu. Wczoraj Rick Carlisle mówił, że KP może zagrać w przyszłym tygodniu, a najpóźniej za półtora tygodnia powinien pojawić się na parkiecie.

Nuggets już dzisiaj będą mieli z powrotem Michaela Portera Jr, który opuścił trzy mecze z powodu covidowych protokołów.

3w4b2b (4-4) Cleveland @ (2-5) Memphis 2:00

Pojedynek dwóch zespołów zdziesiątkowanych przez kontuzje, które mają duże problemy z umieszczaniem piłki w koszu. To dwa z trzech najgorszych ataków ligi.

Cleveland Cavaliers dalej znajdują się w top-3 obrony, ale od czasu 3-0 w żadnym meczu nie rzucili 100 punktów. Brakuje im Kevina Love’a, a obecnie poza grą jest też Darius Garland, drugi strzelec drużyny, który opuści jeszcze co najmniej tydzień. Jedynie Collin Sexton nie przestaje dostarczać punktów i pobił już rekord LeBrona Jamesa zdobywając 20 w każdym z pierwszych ośmiu meczów sezonu. Wczorajszy mecz kończył jednak z urazem kostki i nie wiadomo czy dzisiaj zagra.

(3-4) San Antonio @ (6-2) LA Lakers 4:00

Los Angeles Lakers są najgorętszą drużyną na Zachodzie z serią czterech zwycięstw. Dwa z nich zanotowali przeciwko San Antonio Spurs, a teraz spotkają się z nimi na własnym parkiecie. Spurs już we wtorek grali w Staples Center i zaskoczyli Clippers, przerywając serię czterech porażek.

Dla Lakers to pierwsza część back-to-back, jutro odwiedzą ich Bulls i możliwe, że będą oszczędzać swoich gwiazdorów, bo zarówno LeBron James, jaki i Anthony Davis mają status questionable.

(2-5) Minnesota @ (3-4) Portland 4:00

Minnesota Timberwolves przegrali już 5 kolejnych meczów, co jest najdłuższą taką serią tego sezonu, ale pojawiła się nadzieja na poprawę tej fatalnej sytuacji, bo Karl-Anthony Towns czuje się coraz lepiej. Podobno jest szansa, że wróci w przyszłym tygodniu.

Dla Portland Trail Blazers to odwiedziny Wolves są szansą, żeby odbić się po dwóch dotkliwych porażkach. Wolves nie wygrali w Portland od 2016 roku.


3w4b2b (7-1) Philadelphia @ (4-4) Brooklyn 1:30
3w4b2b (4-4) Cleveland @ (2-5) Memphis 2:00
(3-4) Dallas @ (3-4) Denver 4:00
(3-4) San Antonio @ (6-2) LA Lakers 4:00
(2-5) Minnesota @ (3-4) Portland 4:00

Poprzedni artykułPodcast Sitarz Kwiatkowski: Rozczarowania pierwszych dni sezonu
Następny artykułSteve Kerr i Doc Rivers o szturmie na Kapitol

2 KOMENTARZE