Wake-Up: Będzie Game 7! Kolejny choke Clippers i duży comeback Nuggets

52
fot. League Pass

Denver Nuggets znowu to zrobili!

To niemal była powtórka poprzedniego spotkania. Ponownie odrobili wysoką stratę, przejmując mecz w drugiej połowie. Znowu też wrócili z 1-3, doprowadzając do remisu w serii. I już po raz czwarty z rzędu seria z ich udziałem rozstrzygnie się dopiero w Game 7.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułMike D’Antoni kończy swoją przygodę z Houston Rockets
Następny artykułDniówka: D’Antoni odchodzi z Houston, Morey ze związanymi rękami przed offseason

52 KOMENTARZE

    • Jak się oglądało od początku, to widziało się dwie różne drużyny Clippers. Zaczęli jak zespół z dużą intensywnością po obu stronach parkietu, świetnie bronili i wyglądali po prostu jak sporo lepszy zespół. Nuggets gonili, ale cały czas byli krok w tyle, potem już dwa kroki i nie zapowiadało się, żeby mieli wrócić.

      Po czym Clippers po przerwie wyszli, jakby ich ktoś w szatni wykastrował, aż ciężko to zrozumieć jak można tak stracić rezon w tak krótkim czasie.

      Nie zgadzam się tylko, że nad Nuggets nie ciąży żadna presja. Mimo wszystko też grają o awans do finału i tak, jak w dwóch poprzednich meczach już niby nie musieli i mogli się bawić, tak teraz też już muszą i w Game 7 to już nie będzie zabawa.

      Casus polskiej reprezentacji w nogę – tak mi się zawsze kojarzy, że oni prędzej zremisują z Brazylią (bo nie muszą i nikt nie oczekuje) niż wygrają ze Słowenią.

      0
  1. Nigdy nie kupowałem Jokicia. Do teraz. Te jego Dirkish fade awaye sprawiają że mam flashbacki z 2011 roku. Z jego skillsetem może być nawet od Dirka lepszy. Coż a Clippers są Clippersami. Nic się w tym temacie nie zmienia. Klątwa trwa

    0
  2. Clippers jednak nie mają w składzie faceta z miasta, takiego z zajebiście silną psychiką. Przy tym runie wyglądali jak drużyna PLK, zero odpowiedzialności za piłkę, walki o zbiórki, każdy głowa w dół przy kolejnych timetoutach.

    0
  3. Od momentu jak nie odgwizdali ewidentnego faulu Zubaca na Jokicu, skończyło się technicznym dla trenera bryłek, jeszcze bardziej Denver kibicowałem.
    Blok Georga na Murray’u czysty, ale czy przy okazji broniący może w powietrzu tak staranować atakującego?

    0
    • Sam blok czysty. Rozmawiali o tym komentatorzy i bodajże Van Gundy mówił o tym czy nie powinno się zacząć bardziej chronić atakujących w takich sytuacjach. Bo przy strzelcach to byłby na pewno faul, gdyby sam blok był czysty, ale potem obrońca wpadł w rzucającego.

      0
      • dokładnie. to jest śmieszne, że przy rzucie za trzy nie mogę cię dotknąć nawet podmuchem swojej dłoni i jest totalna apteka, ale przy bloku pod koszem wszystko co poniżej ręki na piłce jest dozwolone. Z drugiej strony jakby już nawet pod koszem nie można było normalnie bronić, to byłby koniec koszykówki.

        0
        • Nic tam nie bylo czyste. Evidentny faul, gość leci w powietrzu z piłka w stronę kosza a tu z boku taranuje go ciężarówka. Nawet nie wiem czy najpierw nie było kontaktu z ciałem Jamala a dopiero później blok.
          Tez się w tym momencie wkurzyłem bo widać ze jest parcie na telewizyjną serię LAL – LCL, już nie pierwszy raz w tej serii.

          0
          • Dodam, że PG ewidentnie był sfrustrowany i polował na Jamala, bo też raz jak Jamal wychodził na pozycje po zasłonach to go zdrowo odepchnął nawet nie próbując udawać, że nie było to celowe.

            0
          • Nic tam nie było czyste. Bez przesady. Mówimy o samym kontakcie między ręką George’a a piłką. Tam nie ma zastrzeżeń i pewnie dlatego nie gwizdnęli faulu. Minimalnie później jest kontakt z Murray’em, który faulem wg mnie jest.

            0
  4. Mega szacun. Jak zobaczyłem pierwszy tweet zNYKa to wiedzialem, że może być ciekawie i że warto zaryzykować (na szali było trochę dodatkowego snu przy ząbkujacym babelku) :)

    Z drugiej strony w tym meczu znowu przykład irytującej maniery stat-padderow. 1,7s do końca 1. kwarty, mecz eliminacyjny, -8 punktów, piłka z pod kosza dla DEN. Nikt nie wybiega po nią poza MPJr., któremu swoją drogą Jokic nie chce podać. W końcu łaskawie wybiega bodajże Harris (albo Craig), łapie podanie i odkozlowuje zegar do końca, żeby czasem sobie statystyk nie zepsuć. Pomyślałem wtedy, że karma ich złapie (oby nie w g7), ale przynajmniej solidny opierdol w szatni powinien dostac

    0
  5. Niech ktoś powie, że klątwy nie istnieją.Nad Clippers wisi fatum od czasów przenosin z Buffalo.Steve Balmer wraz z Jerrym Westem, powinien czym prędzej jechać do Tonawandy i złożyć w ofierze jakiś czteropak Coca Coli, subskrypcje na Xboxa albo równie wartościowego Reggiego Jacksona by się wkupić w indiańskie łaski.

    Dopiero co 2 dni temu pisałem, że w starciu z Lakers nie mają żadnych szans bo nie zagrali w tym sezonie jednego równego meczu, a już dzien potem LAC fundują nam festiwal zaparć przy którym stoperan wygląda jak placebo.
    Doc Rivers zaś, powoli wyrasta w moim rankingu na najbardziej przereklamowanego trenera w lidze.Rozumiem, że nie ma obecnie pod ręką klasowego rozgrywającego, ale żeby jedyną odpowiedzią na kilkunastopunktowy run przeciwnika były 3-4 kolejne izolacje na lewym skrzydle?Jeśli Clippers polegną w tej serii to będzie 6 raz kiedy Rivers przegrywa playoffy prowadząc co najmniej 3-2.Diluj z tym Stevenie A Smith, gdy następnym razem będziesz płakał o braku czarnych szkoleniowców.
    Rozgryziony Doc nie jest w stanie wymyślić nic nowego.Malone od kilku meczy ogrywa go jak dziecko.

    Ale najśmieszniejsi w tym wszystkim i tak są “gangsterzy” z LA, wyrwani niczym z castingu remake’u “Menace II Society” czyli Beverley, Harrell, Morris.Prężą muskuły, lecą z łapami do każdego, prowadzą utarczki słowne, a kiedy trzeba trafić do obręczy to ich twardy rdzeń zmienia się w miękką faję.
    Wczoraj doskonale było widać jak ta drużyna pod presją nie ma pewności siebie.
    Van Gundy zwrócił na to uwagę mówiąc, że niezależnie od tego czy piłka wpada czy nie powinieneś grać z tym samym nastawieniem.Tymczasem Clippers, jak ich trochę Denver przycisnęło, uszło całe powietrze niczym z materaca.Zostały tylko błagalne spojrzenia mówiące “Kalwi, pomusz!”.Tym razem jednak nie było explosion.

    0
  6. Zgasiłem w 3 kwarcie, sądząc, że już po meczu i zostało czekanie na porażkę LAL, a ostatecznie skończyło się na powtórce w C+. Mam nadzieję na finały z Europejczykami (choćby konferencji), a bez Beverley’a i Morrisa, kompletnie obrzydzili LAC.

    0
  7. Super porównanie któregoś z komentujących mecz przy one leg fade awayu Jokica w 4 kwarcie, że Jokic jest jak ten pieprzony stary facet w meczu w parku, w bejsbolówce i z fajką w ustach, z ktorym nienawidzisz grać. Nie odrywa się od ziemi, wygląda jakby pił od 3 dni, ale ma te swoje ruchy weterana i chuja zrobisz, piłka wpada. Chyba każdy z nas grał z kimś takim. Co za koleś.

    0
    • A kiedy się go tak przedstawiało w ostatnich 10 latach?
      Na pewno był szanowany, jako człowiek, jako trener też, ale nikt go chyba nie stawiał wśród najlepszych umysłów koszykarskich tej ligi. w czasach Paula i Griffina częściej pojawiały się głosy, że bywa bardziej ograniczeniem dla swojego teamu. Albo już coś źle pamiętam.

      0