Draft 2020: Mock 1.0 + myśli po loterii

27
fot. AP Photo

Wreszcie!

Doczekaliśmy się opóźnionej jedyne 3 miesiące loterii draftu i teraz przez kolejne dwa będziemy mogli już na poważnie spekulować kto kogo weźmie, kto gdzie najlepiej pasuje i kto jaką wymianę zrobi. Powoli zaczną spływać informacje o boardach poszczególnych zespołów, kto i jak wypadł na workoutach oraz jak bardzo nic nie zmieniły wyniki Draft Combine. Najwięcej emocji czeka oczywiście kibiców Timberwolves, którzy dziś mają swoje małe święto – ich drużyna wskoczyła z trzeciego miejsca na pierwsze i teraz ma wszystkie opcje otwarte. Cieszyć się będą też w Charlotte (awans z 8. na 3.) i w Chicago (awans z 7. na 4.). Płacz za to tradycyjnie w Detroit i Nowym Jorku, bo Bogowie Loterii jak zawsze wydymali te drużyny.

Zanim jednak przejdziemy do samego mocku kilka rzeczy.

Po pierwsze warto pamiętać, że w loterii najczęściej decyduje nie numer, a jakość wyboru. Bardzo często najlepszy gracz draftu nie zostaje wybrany z jedynką, a już nigdy po latach, w redraftach, trójka najlepszych graczy nie pokrywa się z trzema pierwszymi wyborami. Decyduje przede wszystkim nie pick, a umiejętność oceny talentu, poziom przeprowadzonego researchu, jakość organizacji do której trafia gracz i zwykłe szczęście. Oczywiście, kolejność też jest ważna, bo z im wyższym pickiem wybierasz, tym masz większą pulę dostępnych graczy i większe szanse na optymalną decyzję, ale niemal co roku także w drugiej dziesiątce draftu trafiają się All Starzy i All-NBA Gracze.

Kilka przykładów:

  • Oklahoma City Thunder zbudowali swoją niedoszłą potęgę na Kevinie Durancie i dwóch zawodnikach których wybór był w trakcie samego draftu postrzegany jako potężny reach. Wybrany z czwórką w 2008 roku Russell Westbrook był typowany raczej na koniec loterii, w najlepszym wypadku Top10. Kiedy Thunder się na niego zdecydowali, nawet nie robiąc trade-down, spotkało się to ze sporym szokiem i krytyką – po latach jest bezdyskusyjnie najlepszym graczem tamtej klasy. Dodatkowo z 24. pickiem zdecydował się na nikomu nieznanego i typowanego do drugiej rundy Serge’a Ibakę, z perspektywy czasu te dwa wybory mogą być najlepszą pierwszą rundą w historii w wykonaniu jednego GMa. Sam Presti powtórzył ten sam numer rok później wybierając z trójką Jamesa Hardena, typowanego znowu gdzieś na koniec Top10… Znowu krytyka, znowu szok i niedowierzanie i znowu wyszło na jego.
  • Portland Trail Blazers w 2006 roku wzięli dwóch najlepszych graczy z draftu pozyskując z 2. LaMarcusa Aldridge’a i z 6. Brandona Roya. Po obu musieli zrobić wymiany, wchodząc do draftu z wyborami 4 i 7. Tymczasem pozostali gracze wybrani w Top6 to byli Andrea Bargniani, Adam Morrison, Tyrus Thomas i Shelden Williams. Oczywiście z perspektywy czasu, żaden z nich nie łapie się do szóstki najlepszych graczy tamtej klasy.
  • Wspomnijmy jeszcze o tych strasznych Golden State Warriors, którzy swoją historycznie dobrą drużynę oparli o core złożony z wybranych z 7. Stepha Curry’ego, 11. Klaya Thompsona, 7. Harrisona Barnesa i z 35. Draymonda Greena.

Żeby nie omawiać każdego rocznika z osobna, możemy też zerknąć na ostatnią dekadę wyborów, żeby zobaczyć, z którym numerem w danym roku szli najlepsi gracze draftu, w kolejności wyborów (pogrubiony subiektywnie najlepszy gracz danej klasy):

2010: 1. John Wall, 5. DeMarcus Cousins, 9. Gordon Hayward, 10. Paul George, 18. Eric Bledsoe, 33. Hassan Whiteside

2011: 1. Kyrie Irving, 9. Kemba Walker, 11. Klay Thompson, 15. Kawhi Leonard, 16. Nikola Vucevic, 19. Tobias Harris, 30. Jimmy Butler, 31. Bojan Bogdanovic, 60. Isaiah Thomas

2012: 1. Anthony Davis, 3. Bradley Beal, 6. Damian Lillard, 7. Harrison Barnes, 9. Andre Drummond, 20. Evan Fournier, 34. Jae Crowder, 35. Draymond Green, 39. Khris Middleton

2013: 2. Victor Oladipo, 3. Otto Porter, 10. CJ McCollum, 13. Steven Adams, 15. Giannis Antetokounmpo, 27. Rudy Gobert, UD (undrafted) Robert Covington

2014: 3. Joel Embiid, 6. Marcus Smart, 13. Zach LaVine, 14. TJ Warren, 16. Jusuf Nurkic, 25. Clint Capela, 27. Bogdan Bogdanovic, 38. Spencer Dinwiddie

2015: 1. Karl Anthony Towns, 2. D’Angelo Russell, 4. Kristaps Porzingis, 8. Stanley Johnson, 11. Myles Turner, 13. Devin Booker, 15. Kelly Oubre, 32. Montrezl Harrell, 40. Josh Richardson, UD Christian Wood

2016: 1. Ben Simmons, 2. Brandon Ingram, 3. Jaylen Brown, 7. Jamal Murray, 11. Domantas Sabonis, 20. Caris LeVert, 27. Pascal Siakam, 36. Malcolm Brogdon, UD Fred Van Vleet

2017: 3. Jayson Tatum, 5. De’Aaron Fox, 6. Jonathan Isaac, 7. Lauri Markkanen, 13. Donovan Mitchell, 14. Bam Adebayo, 19. John Collins, 23. OG Anunoby, 29. Derrick White

2018: 1. DeAndre Ayton, 3. Luka Doncic, 4. Jaren Jackson Jr, 5. Trae Young, 7. Wendell Carter 10. Mikal Bridges, 11. Shai Gilgeous Alexander, 14. Michael Porter Jr, 36. Mitchell Robinson, UD Kendrick Nunn, UD Duncan Robinson,

2019: 1. Zion Williamson, 2. Ja Morant, 3. RJ Barrett, 13. Tyler Herro, 20. Matisse Thybulle, 21. Brandon Clarke, UD LUGUENTZ DORT (i James Harden nie lubi tego)

Z powyższych list możemy wyczytać wiele, a jeszcze więcej z tego, że wielu dobrych graczy się na nie nie załapało. Ale to co jest dla mnie tutaj istotne to fakt, że z picków 6-60 można spokojnie skomponować lepszą, lub nie gorszą, drużynę niż z picków 1-5. Klucz w tym, żeby wybierać mądrze i szkolić dobrze. Dokładnie z tego nadzieję czerpać muszą wszystkie drużyny które nie są Minnesotą – że Wolves nie dokonają optymalnego wyboru, a zawodnicy którzy teraz nie wyglądają jak przyszłe supergwiazdy, będą się ponadprzeciętnie rozwijać i wkrótce przegonią chłopaków pozornie bardziej utalentowanych. Sam jako fan Detroit patrzę na tę listę z nadzieją, mimo że akurat Pistons w ostatniej dekadzie wybierali absolutnie fatalnie.

Po drugie, zachęcam do zapoznania się z szerszymi opisami prospektów, które pojawiły się w poprzednich częściach moich draftowych przemyśleń – będę się do nich odnosił w samym mocku.

A) Kogo niespecjalnie lubię

B) Kogo lubię

C) Najlepsi role playerzy tej klasy

Po trzecie warto pamiętać, że tegoroczny draft jest niewiarygodnie dziwny. Nie słaby – potencjalnych role playerów jest tu od groma i na bank w naborze będzie jakiś All-NBA zawodnik, a pewnie nawet Hall of Famer, mówi nam to statystyka. Problem tutaj jest w tym, że wśród graczy, którym być może jest najbliżej do zostania gwiazdami – Edwards, Wiseman, Ball, Hayes i paru innych, bardzo łatwo jest znaleźć potężne niedoskonałości, które w innych latach wykluczałyby ich wybór z jedynką. Nie pamiętam klasy draftu, w której każdy topowy zawodnik wyglądał tak ryzykownie, ani klasy, w której wybory 5-15 wyglądają na dużo bezpieczniejsze niż ścisła czołówka. Nawet w 2013 roku, gdzie Cavs zwariowali i wzięli Bennetta, ogół zgadzał się że bezpieczny pick z jedynką to będzie Oladipo, a jeśli pominąć kontuzje Noela, to Nerlens jest w sposób niekwestionowany (wtedy) najbardziej utalentowanym graczem. W tym roku tego nie mamy, co ekspert to opinia i bardzo często mamy do czynienia z opiniami wzajemnie sprzecznymi (np. Haliburton i opinie od różnych szanowanych ludzi zaczynające się na „dziwny rzut ale wpada, będzie dobrym strzelcem” i kończące na „ten rzut nie ma szans w NBA, za wolno i za nisko się do niego składa, będzie koszmarnym strzelcem”). Dlatego ten mock to moje opinie. Moje i tylko moje, nie patrzę na rankingi innych, nie mam sources w drużynach, ale za to mam swoje zdanie na temat tego co kto umie i jaka drużyna konkretnego skillsetu powinna potrzebować.

I teraz, wreszcie:

Mock Draft 1.0

  1. Minnesota Timberwolves – Anthony Edwards

Wydaje mi się, że to prosty wybór. Wolves wiążą swoją przyszłość z centrem – KAT i rozgrywającym – DAR. Dlatego żadna z tych pozycji nie powinna być ich głównym celem w drafcie. A, że to klasa centrów i rozgrywających, gdzie wingmani to raczej materiał na role-playerów a nie potencjalne jedynki w drafcie, to jedynym graczem jaki tu zostaje na ten moment Wolves, jest Edwards. Gość dziki, fatalny decyzyjnie i nie znający pojęcia złego rzutu, ale jeśli włączysz sobie highlighty wszystkich prospektów z tego roku, to najprędzej o nim pomyślisz jako przyszłej supergwieździe. Teoretycznie ciężko pracuje i może być zawodnikiem na dwie strony boiska. Czy będzie to już zupełnie inne pytanie. Ten pick może zostać przesunięty i może nawet powinien. Jeśli Minnesota znajdzie tu gotowego gracza pasującego do ich core (Beal? Holiday?), być może się na niego skusi. W przyszłym roku ich zastrzeżony tylko w top3 pick trafia do Warriors, a powoli zbliża się moment, w którym Karl Anthony Towns będzie mógł zażądać wymiany z pozycji siły. Wolves muszą tego lata zrobić wyraźny krok naprzód, co przy fakcie, że na Zachodzie wszystkie 15 drużyn planuje grać o playoffs, wcale może nie być łatwe. Za to jeśli Knicks są napaleni na LaMelo do poziomu że za 1 + filler oddadzą Barretta i 8, to zarówno RJ jak i np. potencjalnie dostępni z 8. Vassell i Avdija lepiej pasują do core Timberwolves.

  1. Golden State Warriors – James Wiseman

Dla mnie to najbardziej oczywisty pick tegorocznego draftu. Warriors jedyną dziurę mają pod koszem, a Wiseman to fenomenalny fizyczny talent, który nie dość że atletycznie jest bezdyskusyjnie najlepszym zawodnikiem tej klasy, to jeszcze łapie każdą piłkę którą rzucisz w jego kierunku (o ile jest skoncentrowany). Oczywiście ma milion i jeden problemów w głowie, ale trafiając do organizacji tak ułożonej jak Warriors, która zamiast robić z niego zbawcę będzie spokojnie go rozwijała w określonej roli i uczyła etyki pracy, może je wszystkie rozwiązać. To win-win i wcale nie jestem przekonany, że Golden State będzie na poważnie handlowało tym pickiem. Myślę, że scenariusze wymiany będą gotowe tylko na ewentualność wzięcia Wisemana z jedynką przez Wolves, ale jeśli to się nie zdarzy, w Golden State James to idealny fit. Też kontraktowo, bo przy payrollu Warriors na najbliższe lata dobry i piekielnie utalentowany center na debiutanckim kontrakcie może być dużo więcej wart niż kolejna gwiazda, zarabiająca monstrualne pieniądze.

  1. Charlotte Hornets – Onyeka Okungwu

Charlotte tak pięknie awansowali w loterii, z 8. na 3. miejsce, a na koniec może się okazać, że to dokładnie o jedno miejsce za mało i z 3. będą celowali dokładnie w tego gracza, na którego patrzyliby z 8. Zarówno Edwards jako naturalna dwójko-trójka w NBA, jak i Wiseman jako najlepszy talent na pozycję centra to dla Hornets oczywiste wybory. Problem zaczyna się dalej, bo pozostali gracze z szansami na Top5 to raczej rozgrywający – LaMelo, Hayes, Haliburton i skrzydłowi doskonale pokrywający się pozycjami z Bridgesem i Washingtonem, czyli Avdija i Toppin, może Okoro. Zostaje nam więc wybór między lekkim reachem po Vassella, a lekkim reachem po Okungwu. A, że drużyna MJa, bardziej potrzebuje załatać dziurę na centrze, to potencjalnie fantastyczny defensywnie i mogący w NBA być nowym Bamem na switchach Okungwu, wydaje się logicznym wyborem. Zabawny wydaje mi się tu potencjalny trade down do chcących LaMelo Knicks, bo z 8. Vassell może wciąż być dostępny, a jeśli drużyna z Nowego Jorku da za 3. np. 8 i Robinsona, to Charlotte może na takiej wymianie tylko wygrać.

  1. Chicago Bulls – LaMelo Ball

Wydaje mi się, że Chicago to najniższe miejsce do którego może spaść LaMelo, o ile na workoutach nie wydarzy się jakaś katastrofa. Bulls potrzebują pilnie kogoś kto by chętnie dzielił się piłką i kreował innych, a wizja i czucie gry u najmłodszego Balla to najlepszy pojedynczy elitarny skill w tegorocznym drafcie. Jeśli dodasz do tego jego rozmiar, i fakt, że jego starszy brat jednak wyrósł na bardzo dobrego obrońcę, wydaje się, że to logiczny pick. Jeśli jednak w Chicago przestraszą się jego bagażu i skuteczności z gry, Haliburton, Okoro, Vassell, Avdija i Hayes wszyscy tu też lepiej lub gorzej pasują. Przy czym najlepiej chyba Deni.

  1. Cleveland Cavaliers – Darius Vassell

Cavs mają już swój backcourt przyszłości, nawet jeśli fatalnie niedopasowany i mają bardzo drogich podkoszowych, nawet jeśli fatalnie niedopasowanych. Prawdopodobnie więc będą szukali skrzydłowego, czyli ich wybór powinien ograniczyć się do Vassella, Okoro, Avdiji i być może (jeśli zdecydują się w końcu przesunąć Love) Toppina. Wydaje mi się, że nowy skrzydłowy Cavs powinien przede wszystkim bronić, stąd wybieram Vassella, który na drugim defensywnym wingmanem dostępnym w tym miejscu ma jedną, kluczową przewagę – fantastyczny rzut.

  1. Atlanta Hawks – Isaac Okoro

Hawks w procesie zbierania najlepszych dostępnych talentów mają tylko kilka ograniczeń – mają już rozgrywającego i podkoszowych. Znowu więc, będą oglądać tę samą pulę graczy co wcześniej Bulls i Cavs. Jeśli zniknie z niej Vassell (idealny pick dla Hawks), wydaje się, że najbardziej utalentowanym graczem jaki zostanie do wzięcia będzie Okoro, który razem z Reddishem i Hunterem powinien stworzyć szalenie niewygodne dla rywali skoncentrowanych na obronie skrzydłowych. A jeśli w Atlancie nauczą Okoro rzucać, wtedy nagle mamy do czynienie ze stealem tego draftu. Problem w tym, że nauczenie go rzucać może być bardzo trudne.

  1. Detroit Pistons – Killian Hayes

Mój wymarzony pick. Hayesa mam jeśli chodzi o czysty talent w pierwszej trójce tego naboru, a nieziemski fart Pistons tutaj polega na tym, że na 6 drużyn przed nimi, wszystkie mają już swojego rozgrywającego, a niektóre nawet po dwóch. Killian natomiast to być może najczystszy PG tego draftu, bez wyraźnych wad. Ma ładną technikę rzutu i wydaje się, że powinien rozwinąć się w niezłego strzelca na poziomie NBA. Uważa się że jego największe wady to całkowita leworęczność (Manu i Harden się śmieją) i brak pierdolnięcia przy atakowaniu kosza. Rozwija się jednak tak szybko i już teraz ma tak solidny warsztat, że wydaje mi się być obok Vassella najbezpieczniejszym pickiem w całym Top10. Jestem sporym fanem jego gry i byłbym w ekstazie gdyby rzeczywiście wylądował na koniec w Detroit.

  1. New York Knicks – Deni Avdija

Jeśli Knicks nie dorwą LaMelo, nagle w drafcie będą mogli zrobić wszystko. Jedyni ich zawodnicy, którzy rokują nadzieje na przyszłość to RJ Barrett, czyli skrzydłowy bez pozycji i Mitchell Robinson, czyli center. Do tego mają w składzie Juliusa Randle co może wykluczać wybór Toppina i tym sposobem doszliśmy do dwóch nazwisk: Avdija i Haliburton. Wydaje mi się, że lepszym materiałem na startera w NBA jest Deni, o ile nauczy się rzucać. Knicks zaczną go sprzedawać jako nowego Doncica, czym zniszczą mu karierę i Avdija szybko się wkurwi, poprosi o trade lub wróci do Europy, gdzie zostanie gwiazdą Realu Madryt. Brzmi jak Knicks, brzmi jak plan.

  1. Washington Wizards – Tyrese Haliburton

Nie uważam Haliburtona za potencjalnie wielkiego gracza, wydaje mi się, że maks co może z niego być to taka sixthmanowa wariacja na temat Spencera Dinwiddie. I to jest idealna rola dla rozpoczęcia przez niego kariery – combo guard, mogący zmieniać zarówno Walla jak i Beala, który może spróbować wskoczyć do piątki po wymianie jednego z tych dwóch. Niektórzy widzą w nim coś więcej i może się okaże że ten jego paskudny rzut będzie w NBA wpadał, ale ja jestem sceptyczny. Świetny sixthman lub dopełniający gwiazdy role player na PG, tak go widzę.

  1. Phoenix Suns – Obi Toppin

Suns mają ten luz, że właściwie obsadzili na długo wszystkie pozycje w składzie. A że chcą grać o coś więcej już teraz, mogą sobie pozwolić na komfort wyboru najlepszego dostępnego gracza. To oznacza, że ich wybór powinien sprowadzić się do dwóch ludzi – Toppina i Lewisa. Jednak to Obi był najlepszym graczem NCAA minionego sezonu i to on wygląda jak klasyczne plug&play, wpuszczasz go na boisko i masz nagle Ruiego Hachimurę, który ma wersję light atletyzmu młodego Amare. Nie jest to potencjalnie wybitny zawodnik, ale gdzie by nie trafił, będzie wczesnym faworytem do nagrody ROY, a także może na wiele lat wykroić sobie w NBA rolę scoring big, w piątce lub z ławki. To, że rozegra kiedyś sezon na 20 punktów na mecz jest w jego przypadku bardzo prawdopodobne.

  1. San Antonio Spurs – Patrick Williams

Spurs muszą po prostu wziąć najlepszego gracza, z tych których mogą sobie wyszkolić i rozwinąć w coś więcej niż zwykłego rolesa. Williams z graczy spoza Top10 ma chyba najwyżej umieszczony sufit, bazujący na fantastycznym atletyzmie i determinacji do gry. Dodatkowo czasem popisze się fajnym podaniem, a to, że w reszcie swojej gry jest dość surowy, nie powinno akurat Spurs odstraszać. Jeśli wyeliminują jego skłonność do strat i ustabilizują jego, bardzo nierówny, rzut, nagle będą mieć gracza na lata. Gracza, dla którego Rudy Gay po przejściach powinien być bardzo odpowiednim mentorem. Długo myślałem tu też o Lewisie – nie zdziwię się, jeśli Pop pójdzie w tu kolejnego guarda, ich w NBA nigdy dość.

  1. Sacramento Kings – Aaron Nesmith

Shootingu we współczesnej NBA nigdy dość. Po prostu. Wzięcie Nesmitha pozwoli Kings handlować coraz głębiej spadającym w rotacji Buddym Hieldem. Jego wychodzenie po zasłonach, praca nóg przy rzucie, szybkość złożenia, to wszystko krzyczy NBA! To idealny fit do drużyny Foxa, o ile oczywiście w Sacramento zdecydują się przesunąć Gościa.

  1. New Orlean Pelicans – Kira Lewis

Dziewiętnastoletni drugoroczniak, który nie dość, że jest młodszy od wielu tegorocznych graczy one&done, to jeszcze ich orał jak chciał w NCAA. Nie do końca rozumiem czemu w niektórych mockach jest poza top20, sam robiąc swój patrzyłem na niego poważnie już 7. i picku Detroit. Pelicans mają mnóstwo młodych graczy w składzie ale dość mało jakości – wydaje mi się, że wzięcie gracza który powinien w przyszłości być wariacją na temat Lou Williamsa, bardzo pomoże ich możliwościom ofensywnym. Jest wściekle szybki i bardzo dobry w pick and rollu, a w obronie choć kurdupel to się stara. Mam wrażenie, że to najlepszy czarny koń w drugiej dziesiątce do zrobienia sensacji i wypłynięcia jako regularny 20+ strzelec, ktoś kogo inne drużyny będą zazdrościć Pels.

  1. Boston Celtics – Leandro Bolmaro.

Boston ma trzy picki w pierwszej rundzie. Wykorzystanie jednego, a nawet dwóch z nich na graczy typu draft&stash to może być najlepsze rozwiązanie. Stąd długo przy tym wyborze patrzyłem na Bolmaro i Pokusevskiego. Ostatecznie wydaje mi się, że graczem lepiej pasującym do naszej ukochanej ligi jest Bolmaro. Ma już za sobą rok gry z dorosłymi na najwyższym poziomie w Barcelonie. Jest dynamiczny, sprawny i bardzo dobrze czyta grę po obu stronach parkietu, generując dzięki temu sporo asyst i przechwytów. Pytaniem przy nim jest rzut, ale Celtics nic nie szkodzi zostawić go na rok-dwa w Hiszpanii, gdzie będzie mógł trenować ten element, jednocześnie nabierając doświadczenia w poważnej koszykówce.

  1. Orlando Magic – Devon Dotson

Jeśli Lewis nie pójdzie wcześniej, Magic przygarną go z otwartymi rękami. Jeśli jednak nie spadnie, Magic mają do wzięcia Dotsona – bardzo fajny backup guard w typie mieszanki Isha Smitha z Ericiem Bledsoe, z bardzo eksplozywnym pierwszym krokiem. Nic więcej niż potencjalnie dobry role player, ale też nic mniej.

  1. Portland Trail Blazers – RJ Hampton

Blazers mają talent do wyciągania graczy z nikąd i ustawiania ich do pionu. RJ Hampton, jeszcze rok temu typowany do Top3 draftu, po rozczarowującym sezonie w Australii stał się właśnie kimś takim. Lekko poza radarem, ale wciąż z dużym potencjałem. Brzmi jak kolejny Simons, czy Trent.

  1. Minnesota Timberwolves – Paul Reed

Przy tej defensywnej żenadzie jaką są Timberwolves, gracz taki jak Reed będzie skarbem. Defensywna czwórka, o świetnych rękach, która może wszystko switchować i łatać dziury po Townsie. Jeśli trafi do Minnesoty, zupełnie się nie zdziwię, jak w drugiej części sezonu wyląduje w pierwszej piątce. Może jednak nie trafić, bo to mój kandydat na high-risera.

  1. Dallas Mavericks – Saddiq Bey

3&D z niskim sufitem, za to z bardzo wysoką podłogą. Będzie wypruwał sobie flaki w obronie i rzucał za 3 po podaniach Doncica. Mavs potrzebują dokładnie kogoś takiego.

Dalej nie będę się wygłupiał – dopiero poznaję ten najniższy tier graczy i choć widzę paru ludzi, którzy przy kolejnym mocku mogą wbić się do mojego Top15, jeszcze nie chcę o nich pisać.

Poprzedni artykułDniówka: Weekend z playoffami. Celtics i Raptors mogą zrobić sweep
Następny artykułPoznaliśmy zdobywcę nagrody Coach Of The Year

27 KOMENTARZE

    • Nie, to STAN-LEY JOHN-SON! Obiegowych żart na 6G, Wooden puścił oczko, ja się uśmiałem 😂

      W 2019 też wiadomo, że Ja najlepszy obecnie, a Dort dostał plusa za defense.

      Nie śledzę NCAA, ale o Wisemanie słyszałem i to może być idealny wybór dla Warriors. Win-win.

      Scenariusze wymiany dla Knicks z oddawaniem RJ są nawet sensowne (mnie nie przekonał w ogóle, gość potrzebuje innego otoczenia).

      Wooden, świetna robota!

      0
  1. Czy ktoś robi jeszcze mocki? W 2020? Zwłaszcza w takim drafcie? Tu przecież może być mnóstwo trade’ów i może to wyglądać inaczej. No i też ten cały wstęp o reachach i najlepszych graczach draftu będących gdzieś niżej – przecież to jest właśnie kwestia mocków, gdzie tworzy się konsensus, z którym później trudno dyskutować.
    Nie wiem, czy w wersji 2.0 nie lepszym pomysłem byłby po prostu big-board z pięterkami i ewentualne team needs.

    0
  2. Świetny art, sporo analizy i czytania – dzisiaj rzadkość na 6G – dzięki Maciek.

    Ten draft może się okazać jednak ciekawy i gleboki, mimo braku wyraznych gwiazd. Masa potencjalnych trade’ów… no i Ball w Knicks. To będzie jazda. A jak trafi do Bulls to rzutowe decyzje na jakie zlozy się z LeVinem to będzie perła league passa.

    0
  3. Wizards raczej na pewno beda polowac na kogos kto potrafi bronic, a patrzac na ich sklad to bedzie to pewnie F wiec Haliburton odpada. Jak spadnie Vassel to pewniak.

    Poza tym Troy Brown (21 lat) lubi miec pilke, maja tez jeszcze Jerome Robinsona przez dwa lata na rookie kontrakcie ktoremu daja szanse (23 lata, draft 18′ wybor 13)

    0
    • A) Tu nie ma wyraźnie najlepszych graczy.

      B) Ten slogan który przytoczyłeś dużo lepiej brzmi niż wygląda w praktyce. Zapytaj Hinkiego i jego trzech centrów, zapytaj Darko Milicica który nie miał dla siebie minut i roli przez złe dopasowanie i zapytaj milion innych bustów którzy może by nimi nie byli tylko trafili w złą dla siebie i organizacji rolę.

      0
      • Ad A) Ok.

        Ad B)
        Ale tez nie jest tak, ze wszystkie Bennetty, Darki i inne Noele nie dostaly drugiej szansy.
        I trzeciej.
        I czwartej.
        I jeszcze kilka.

        Zgodze sie z Toba, ze wybranie dobrego/najlepszego goscia jest MEGA trudne i zalezne od miliona czynnikow: zdrowie, etyka pracy, bliscy wokol, trenerzy, minuty, system, manager itp itd.

        No i do artykulu(swietnego!) wybrales sobie taka strukture i ona jest super.
        Ja tych gosci komletnie nie znam, dlatego bardziej mi odpowiada podejscie z tierami, tak zebym mogl za 5 lat drzec morde w internetach jak bardzo sie pomyliles :))

        0
  4. Jako kibic Spurs bardzo liczę na wybór P. Williamsa. Wsadza go na sezon do G-league i swojego laboratorium, gdzie poprawi rzut i nabierze ogłady. Mimo iż na Twitterze/forach Spurs fani mocno krytykują podejście SAS do debiutantów(chodzi o to G-league) to jednak Spurs pokazują, że to dobra droga, patrz Derrick White czy występy w Bubble Keldona Johnsona.

    0