Dniówka: Knicks przestali być już nawet interesujący. A w Dallas Porzingis narzeka

20
fot. nba.com

Obok nas stoi cały ten basen brudnych spraw związanych z New York Knicks i gdyby tylko liście pływały po tafli, a nie też rattanowe meble i martwe ptaki. Lata mijają i coraz trudniej wczuć się w problemy Knicks. Tak jakbyśmy nagle nie chcieli słyszeć i rozmawiać już o jednym z najpopularniejszych klubów lat 90-tych. Tak jak kilkunastoletni syn mojego kolegi, który dostał od ojca czapkę Knicks i zareagował “Tato …co za siara”.

Tak jak Kevin Durant, który kilka tygodniu temu powiedział, że Knicks w ostatnich 20 latach byli tak źli, że ci nowi, młodzi gracze najzwyczajniej nie czują, że gra w Madison Square Garden, dla tych kibiców i tego klubu, to coś równie specjalnego, jak było jeszcze choćby dla pokolenia samego Duranta. Ile to już, niemal 50 lat od kiedy nie zdobyli mistrzostwa? Z jedną wygraną play-offową serią na przestrzeni blisko dwudziestu lat?

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

20 KOMENTARZE

  1. Knicks są fascynujący (w każdym elemencie istnienia poza samą grą w koszykówkę). Każdego można tam obwinić. Tego zespołu nie da się naprawić jedną czy dwiema zmianami, tam nic nie jest takie jak być powinno. Nawet jak zatrudnisz najlepszego z dostępnych trenerów, to będzie on musiał grać składem, który nie ma sensu, odpowiadać przed managementem, który dobrał taki bezsensowny skład, i jeszcze mieć nad głową właściciela, któremu widocznie nie zależy na kulturze wygrywania.

    Fizdale, niezależnie od tego czy jest dobry czy nie, padnie ofiarą tej sytuacji. Z jednej strony sensownie byłoby ogrywać młodych, ale ci póki co (poza Barrettem) zawodzą. Z drugiej strony jest presja na wyniki, więc żeby ratować dupę, gra najlepszymi dostępnymi zawodnikami. Problem w tym, że ci zawodnicy za rok już pewnie nie będą w Knicks, więc grają pod siebie, nie pod zespół.

    I tak oto minie nam na Manhattanie rok 2019, 2020, 2021, 2022, …

    0
  2. Wyraźnie najrówniejszy mecz przyszłej nocy potraktowany po macoszemu. Po raz kolejny Lakersi spychani na margines ligi niczym NYK zachodu. Jak pykną misia to pewnie 6G poświęci na komentarz jeden akapit i przejdzie do przygotowań Bobcats do draftu. Trochę się tu prywatny folwark rednacza Kwiatkowskiego zrobił jak Kurskiego w TVP. Ja rozumiem, że można mieć swoje sympatie i antypatie, ale ostatnio jako fan Lakers czuję się tu jak “ciapaty” gej na marszu ONRu.

    0