Central Division: serce amerykańskiego snu lat 50-tych, a dziś dywizja najlepszej drużyny sezonu regularnego i niestety czterech innych drużyn nieatrakcyjnych dla topowych wolnych agentów. Jestem świeżo po przeczytaniu tekstu legendarnego beatwritera Boba Kravitza (teraz “The Athletic”, przez lata “Indy Star”) o tym, że drużyny z miejsc typu Indianapolis stoją na pozycji przegranej i pomarzyć tylko mogą o spotkaniach z Kawhi’em Leonardem czy Kevinem Durantem. Przez lata wydawało nam się, że miejscem przyciągającym topowych wolnych agentów może być Chicago. Tymczasem dziś Bulls wydają się raczej uosabiać to co najlepsze z przebrzmiałych czasów amerykańskiego heartlandu.
W przeciwieństwie do omawianej w niedzielę Atlantic Division, wskaźnik kontynuacji w Central Division jest bardzo wysoki. Nie powinno dojść więc do przetasowań. Mamy pięć zespołów, a każdy z nich wydaje się w innym punkcie budowy składu.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Dobrze się czyta te podsumowania Redaktorze.
Serio?
Podana rotacja Bulls, szczególnie opis “jedynki” oraz “trojki” w Pacers to nic innego jak “kocopoły”.
Jak można takie rzeczy pisać Panie Kwiatkowski?
Poza Milwaukee to stabilizacja na poziomie: “chujowo, ale stabilnie”.
I oczywiście podsumowanie zaczęło się od wschodu. Northwest jak zawsze będzie na koncu
Detroit znowu robi zamieszki, jeśli ten łak Galloway będzie w rotacji kosztem Bruce’a, Svi i Khyriego
Kevin Porter Jr jest w Cavs a nie Kevin White Jr :D