Odpocznijmy od draftu, zrelaksujmy się przed zbliżającym się transferowym szaleństwem i wróćmy jeszcze na chwilę do niedawnej parady. Poświęćmy jeszcze kilka chwil Raptors i niech nikogo nie zmyli zdjęcie uśmiechniętego Kyle’a Lowry’ego, bowiem to wcale nie on będzie głównym bohaterem niniejszego tekstu. Skupimy się na postaci, którą świeżo upieczony mistrz uhonorował swoim ubiorem i bez której nie sposób w ogóle mówić o historii klubu z Toronto.
Zapytany o powód założenia takiej, a nie innej koszulki, były członek kadry USA juniorów – która w 2004 r. w Mannheim grała nawet z reprezentacją Polski – odpowiedział w najprostszy możliwy sposób, toteż tłumaczenie jest właściwie zbędne:
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Brawo Panie Piotrze !
W sporej części nie zgodzę się z tym artykułem. Cambiemu w Raps bliżej było do bustu niż gwiazdy, dopiero w Knicks stał się wartościowym graczem. Postać Damona Stoudamire’a jest obecnie bardzo mitologizowana. Osiągał te statystyki ale w dołującym zespole coś al’a Cousins czy długo Vucevic. odchodził, bo wiedzieli, że z nim i tym składem więcej nie osiągnął. Historia Raptors mogła się różnie potoczyć ale w mojej opinii jedynym który “uratował koszykówkę dla Toronto” jest Carter i twierdzę, że gdyby nie on to tej drużyny by tam już nie było. Nie można by było wtedy dopisywać do Stoudamire tej narracji.
Z opóźnieniem, ale rozwinę swoją myśl :) Sądzę, że historia Raptors potoczyłaby się jednak dużo gorzej, gdyby Thomas dał ciała z tym pierwszym wyborem i wybrał np. O’Bannona. Abstrahując od tego ile wart były statsy Damona w słabym zespole jakim byli wówczas Raptors, to jednak był on wybrany ROTY i pozwolił nieco klubowi zaistnieć na mapie.
Czy Camby’emu w ogóle było blisko do bycia bustem w Toronto? Polemizowałbym. Miał świetną drugą połowę sezonu (debiutant miesiąca za marzec ’97) i był jednak w All-Rookie 1st Team. Jego dłuższa aklimatyzacja w lidze to raczej efekt jego mizernej postury, co skutkowało zresztą częstymi kontuzjami w pierwszych latach. W tamtych czasach ze swoją wagą ciężko mu było w walce pod koszem. Nie miał tak komfortowej sytuacji jak np. podobny do niego w budowie Garnett, który na początku kariery miał obok siebie Toma Gugliottę i mógł grać jako SF. Camby za partnera miał tutaj najwyżej Popeye’a Jonesa ;)
Co do Cartera to trudno się nie zgodzić. Jeżeli komukolwiek należy się na ten moment pomnik przed halą Raptors to właśnie jemu.