Flesz: Sensacyjne pytanie o “legacy” Kevina Duranta

17
fot. AP Photo

Czy świat, w którym we wtorek rano:

  • Golden State Warriors są 1-2 w Finałach bez Duranta (2015, 2016, 2019)
  • Golden State Warriors są 2-0 w Finałach z Durantem (2017, 2018)

…i Durant w lipcu odchodzi, nie grając wcześniej w Finałach ani jednej minuty, nie wzmacnia nagle, i niespodziewanie, i sensacyjnie (miał przecież wrócić) i bardzo jego “Legacy”?(!)


To jest pytanie, które zadaję sobie dopiero od czasu wciśnięcia “opublikuj” pod kolejnym moim wyrazem rozczarowania historią Warriors 2016-2018. Warriors bez Duranta byli blisko od tego aby napisać nową, piękną, poniekąd nawet heroiczną i prawdziwszą niż ta z lat 2016-2018, ale dziś wygląda na to, że po prostu bez Duranta nie są w stanie jej dokończyć.

A przecież jeszcze przed ponad dwoma tygodniami to wszystko co wtedy się z Warriors działo – pięć zwycięstw z rzędu Warriors bez niego, jego dyskusje na Twitterze – nie wyglądało dla KD dobrze.

Jeszcze dwa dni temu nie pomyślałem o tym co może teraz wyniknąć, bo nie brałem pod uwagę tego, że Durant może w tej serii w ogóle nie wrócić. Tymczasem raporty Briana Windhorsta i Jalena Rose’a przed piątkowym meczem nr 4 sugerują, że nawet i występ w meczu nr 5 stoi pod dużym znakiem zapytania.

I mam na myśli nie to “Legacy” (dorobek, dziedzictwo, spuścizna – fuj) Kevina Duranta,  w którym dwa tytuły mistrza NBA traktowane były dotychczas jako pierścień równy pierścieniowi Dirka Nowitzkiego z 2011 roku. Tak raczej nie jest. W tym wypadku chodzi o ozłocenie jego taniej biżuterii.

Nawet jeśli wzmocnienie “73-9 Warriors” nadal pozostanie bądź co bądź tanią biżuterią – tu oczywiście opinie zawsze będą się różnić – to nieumiejętność wygrania przez Warriors tytułu bez KD od 2015 roku udowodni, że w pewnym momencie faktycznie Durant stał się im nie tylko potrzebny, ale przede wszystkim NIEZBĘDNY, żeby wygrać mistrzostwo.

Oczywiście, jego decyzja z 2016 roku nadal traktowana będzie w przyszłości przez wielu jako pójście na łatwiznę. Łatwiej będzie można wtedy jednak sypnąć podobnymi przykładami, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że Warriors bez Duranta po prostu nie wygrali.

Przynajmniej do czerwca 2020 roku.

17 KOMENTARZE

  1. Gdy czytałem jak grasshooper też o tym pisał w komentarzu, to nawet dla mnie, największego hejtera Węża i jego decyzji, zaczęło to dawać zaskakująco dużo sensu. To faktycznie bardzo duży plus dla Duranta, że nie poszedł tam tylko nabijać mistrzostwa, ale realnie pomóc im w wygrywaniu, skoro bez niego tak sobie nie radzą.

    0
  2. Ominęło mnie coś, że NBA przyznaje tytuł po trzech wygranych meczach? Czytam dziś ten portal i mam wrażenie, że już po Finałach. A że życie lubi płatać figle, to wcale nie wykluczone, że za tydzień będziemy wszyscy czekać na mecz 7 (oczywiście w Houston). Poczekajmy z tymi podsumowania mi do czasu, aż któryś team wygra te obowiązkowe 4 mecze. I jeśli zrobią to Warriors, to wszystkie te analizy nie będą niczego warte. Warriors w 7!

    0
    • Ale wiesz, te rozważania i spekulacje są prawie tak samo emocjonujące i fajne jak same mecze. Między innymi za to właśnie ukochałem NBA – ogromną frajdę sprawia mi czytanie i rozmawianie o tym co jest wokół.

      Tak naprawdę, wszystko sprowadza się do powtarzanej wielokrotnie tezy, że GSW bez Duranta to bardzo bardzo dobry zespół ale jednak śmiertelny, natomiast GSW z Durantem to zespół wybitny i nie do pokonania. I właśnie za tą doskonałość jest przez wielu tak znienawidzony.

      0
  3. Moim zdaniem to w żaden sposób nie wzmacnia legacy Duranta, natomiast kompromituje złotych chłopców.
    Nic nie zmieni faktu, że Durant dołączył do najlepszej drużyny, być może w historii, która właśnie go pokonała… Ten statek już dawno odpłynął
    Nic nie zmieni również faktu, że złoci chłopcy i najlepszy obrońca w historii, w tym momencie zdołali pokonać tylko Cleveland bez Lova i Irvinga….

    Oczywiście wszystko się jeszcze może zmienić, gdyby jakimś cudem wygrali finały. Choć osobiście w to nie wierzę

    0