Wake-Up: Warriors zrobili comeback i wyrwali zwycięstwo, jest 2-0

10
fot. League Pass

Złodziej ucieka!

Złodziej Andre Iguodala ukradł piłkę Damianowi Lillardowi w ostatniej akcji, po czym od razu popędził do szatni świętując zwycięstwo Golden State Warriors, którzy wyrwali mecz z rąk Portland Trail Blazers odrabiając 17 punktów straty w drugiej połowie.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

10 KOMENTARZE

  1. Może i skończy się 4-0 ale jakże lepiej ogląda się tą serię niż ten pseudo basket w serii z Houston. Portland pokazuje, że można grać jak równy z równym z GSW grając ładnie. Przewaga talentu po stronie Warriors jest jednak zbyt duża aby liczyć na niespodziankę ale i tak brawa dla PTB.

    0
  2. Vintage GSW. Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem GSW wracających do meczu. Daawnoooo, daaawnoooo temu. Chyba ostatnio w pierwszym sezonie KD w Oakland. Wtedy robili to notorycznie i 3 kwarta to był zwykle mentalny i koszykarski szok dla konkurencji. Czy to już oficjalne, że GSW lepiej wyglądają bez KD niż z nim? Tylko pytanie czy faktycznie bez niego są lepsi.

    Co się musi jeszcze wydarzyć by PTB wygrali mecz w Oakland? Skuteczność za 3 powyżej 45%, jedno pudło z FT, strat mniej niż GSW, trapowanie Currego, dobre słiczowanie, wszyscy gracze w grze (dwóch all-starów + back up) – wszystko to dziś było. Co jeszcze musi się wydarzyć?

    0
    • Tak żeby nie kombinować za mocno, to muszą po prostu rzucić więcej punktów niż GSW. Ale gdyby to było takie proste jak napisanie mojego przemądrzałego komentarza ;) Fajna seria, jeśli PTB urwie mecz nr. 3 u siebie to może być fajny G4.

      0
  3. Nie wiem czy mecz w którym odrabiasz 15 punktów straty, notorycznie gonisz wynik i wygrywasz mecz dopiero w ostatnim posiadaniu to dowód na to, że Warriors są lepsi bez Duranta.Przecież Blazers prowadzili w tym spotkaniu jakieś 45 z 48 minut i jeszcze na 3,5 minuty przed końcem wygrywali 6 punktami.Lillard, McCollum grali świetne spotkanie ale w końcówce zawiedli i to w zasadzie był główny powód porażki przy tak zaciętym meczu.Dużo mniej minut Kantera, dobra pomoc w p’n’r, świetny start Aminu i Harklessa, bardzo solidne wsparcie z ławki ale w crunch zabrakło pomocy od liderów.Jeden celny rzut od CJ’a czy Dame’a i całkiem inaczej patrzylibyśmy na ten mecz, a zamiast tego było chyba 0-6 od tej dwojki.
    Przy 1-1 mówiłoby się tylko o tym, jak ciasno był broniony Curry, jak w pierwszej połowie zmuszano Thompsona do roli ball handera i jak kiepsko sobie radził w kreowaniu własnych rzutów.O oddawaniu trójek Iguodali, punktów po stratach i w kontrze.O tym, jak Blazers przetrwali napór GSW w drugiej połowie.
    Warriors bynajmniej nie wyglądali w tym meczu jak zespół, który nie potrzebuje KD i jeśli Blazers będą potrafili wdrożyć plan by grać cały mecz w takim skupieniu defensywę na splash brothers a nie tylko przez 24 minuty to mogą wyrwać pojedynki u siebie.Terry Stotts pokazał, że ta drużyna ma miejsce na usprawnienia, nawet przy tak ograniczonym składzie.

    0