Wake-Up: Ruszył Weekend Gwiazd, Kuzma MVP meczu Rising Stars, Demps zwolniony

17
fot. AP Photo

Rising Stars Challenge raz jeszcze nie zawiódł.

Wiosenne tempo, miękkie dunki i obrony mniej niż w highligtach kariery Shaqa. W żadnym innym meczu na świecie nie zobaczysz ludzi tak zadowolonych z tego, że właśnie zjebali alley-oopa. W żadnym innym meczu koszykarze nie przepraszają tak bardzo, że zdobyli punkty layupem, nie dunkiem.

Ponownie najciekawszą kwestią w tym meczu kategorii lekko półśmiesznej było to czy jedna drużyna pozwoli drugiej dać się dogonić, a nam dać crunchtime. Więc przewinąłem drugą połowę, żeby przekonać się, że nie. Team USA odparł niefrenetyczne i wcale nie próby comebacku Team World, utrzymał dwucyfrową przewagę z przerwy (83-71) i wygrał 161:144 po tym jak Marvin Bagley III miękkim three sixty odpowiedział na nieudane 180 pod nogą OG Anunoby’ego na dwanaście sekund przed końcem.

Pragniemy tych meczów.

 

Śnimy o nich. Kiedy mamy po osiem lat, marzymy żeby w nich zagrać.

Rising Stars Challenge ponownie rozpoczął Weekend Gwiazd – w tym roku w Charlotte – i ponownie dał też nam wszystkim sygnał do rozpoczęcia corocznej już debaty dotyczącej przestarzałego formatu, kuśtykającego za oczekiwaniami nas, fanów.

Jedyne co w tej dyskusji od lat brakuje to Piotr Ikonowicz, ale tak naprawdę naiwnie pragniemy obejrzeć turniej jeden na jednego, chętnie zobaczylibyśmy tych samych graczy w zawodach wyzwalających w nich większą chęć rywalizacji, czy nawet kompetetywnie recytujących wiersze Bukowskiego i Updike’a.

Wiemy jednak też, że koszykarze przyjeżdżają na Weekend Gwiazd przede wszystkim się nie zmęczyć i w czasach gdy my akceptujemy DNP Rest, zgadzamy się oczywiście tracić swój czas na oglądanie tego koszykarskiego festynu.

Kyle Kuzma rzucił 35 punktów i został MVP meczu Rising Stars Challenge, ponieważ rzucił najwięcej punktów dla drużyny Team USA, która ten mecz wygrała. Jayson Tatum trafił sześć trójek i rzucił 30, Trae Young miał 25 punktów i 10 asyst, a Donovan Mitchell 20 punktów. Dla Team World kozłował przede wszystkim Ben Simmons, który skończył 14 z 17 layupów lub dunków i zdobył 28 punktów, schowany obok Luka Doncić rzucił 13 punktów, ale miał 9 asyst.

93 asysty zaliczono w tym meczu, 103 trójki oddano i tylko 12 osobistych. Team World nie miał żadnego bloku. Mecz nie miał żadnego sensu.

Oto szybki roundup najciekawszych wydarzeń z ostatniej doby

1) Trójka po koźle Ray’a Allena z meczu celebrytów:

 

Pamiętaj, że wspominanie to najniższy z poziomów rozmowy.

2) New Orleans Pelicans zwolnili Della Dempsa po dziewięciu jego latach pracy na stanowisku Generalnego Menedżera. Demps był GM’em Pelicans-wtedy-Hornets jeszcze kiedy tymczasowym właścicielem niechcianej przez nikogo drużyny był komisarz NBA David Stern.

Adrian Wojnarowski napisał, że “właściciele byli wściekli na to, że kontuzjowany Anthony Davis opuszczał halę w czwartkowym meczu. Właścicielka Gayle Benson mówi podwładnym, że chce dokonać remontu Pelicans i znaleźć GM’a, który poprowadzi negocjacje dotyczące Davisa i zbuduje przyszłość klubu”. Tymczasowym GM’em Pelicans został Danny Ferry, który po zwolnieniu z Atlanty od 2016 roku był doradcą Dempsa.

Widziałem to już wielokrotnie, także w innych sportach. Pelicans znajdą teraz takiego GM’a, którym będą mogli sterować w procesie handlowania Davisa. Decyzje podejmowali będą Mickey Loomis i Dennis Lauscha.

Jeżeli nie znasz ich nazwisk, to o to też Pelicans chodzi.

3) John Collins z Atlanty był całkiem atrakcyjny w tym meczu

 

4) Josh Kroenke przedłużył kontrakt ze swoim przyjacielem, prezydentem Denver Nuggets Timem Connelly’m, który spieprzył swój najwyższy wybór w drafcie (#7 2015 Mudiay), za to jakby trafił wszystkie inne i ma tych Nuggets nagle w czołówce Konferencji Zachodniej, teraz też z wracającym do gry Isaiah Thomasem.

5) Wczoraj Basketball Hall of Fame tradycyjnie ogłosiła też finalistów do naboru w 2019 roku. Kandydatami po raz pierwszy są 4-krotny DPOY Ben Wallace, 7-krotny All-Star Jack Sikma i dwaj 5-krotni All-Starzy Marques Johnson i Paul Westphal. Swojej kolejnej szansy szukali będą za to: biedny Chris Webber, niedoceniany Sidney Moncrief, mój ulubiony gracz wczesnych lat 80-tych Bobby Jones, trener Bill Fitch, Teresa Weatherspoon, Eddie Sutton, Barbara Stevens, Hugh Evans i Leta Andrews. Nowych członków Hall of Fame poznamy 6. kwietnia. W zeszłym roku wybranych do Springfield zostało 8 z 13 finalistów. Wygląda na to, że w tym roku będzie ich mniej.

6) A zamiast zestawu najlepszych akcji Rising Stars:

6) Widzimy się dziś w Cooliozum w Poznaniu, gdzie spróbujemy obejrzeć razem sobotnie konkursy. Jeżeli nie możesz się zdecydować, albo wiesz już, że chcesz to zrobić last minute, dopiero co wczoraj sprawdzałem hotele i hostele i jest masa relatywnie tanich miejsc kilkadziesiąt, kilkaset metrów od adresu Święty Marcin 45, pod którym rezydujemy. Wpadaj, przed nami kolejna noc marzeń!

Poprzedni artykułPelicans zwolnili Della Dempsa ze stanowiska GM’a
Następny artykułMój Ben Wallace

17 KOMENTARZE

  1. Właściciel,czy kto tam w ogóle rządzi w Nowym Orleanie jest jak polski policjant z opóżnionym jarzeniem jeśli chodzi o kawały.
    Troszkę sporo czasu im zajęło aby się skapnąć że najlepszy moment do opchnięcia AD juz był i ogólnie zostało dane dupy na całej linii,więc ktoś musi za to polecieć.Nawet jeśli to była ich decyzja a nie Dempsa.Tera pozostaje czekać co łaskawie da męski odpowiednik Cersei Lannister z Bostonu(zapomnijta o Tatumie:-)) i do końca sezonu udawać że normalnie gramy i wszystko ok.

    0