Wake-Up: Inni Rockets lubią grać z Hardenem. Dagger Foxa nad jego idolem. Knicks, Bulls i Cavs są 5-51 w ostatnich 56 meczach

11
fot. AP Photo

To miało być “Kawhi zatrzyma Hardena”, ale obróciło się w “Kawhi został zatrzymany przez Hardena”. To zapowiadane było w naszych strumieniach wiadomości tekstowych jako “Meczycho dziś!”, wielki mecz ataku i obrony, ale niestety ostatniej nocy Toronto Raptors szybko wrócili się do pradawnych czasów i zagrali prehistoryczny rodzaj koszykówki. Houston Rockets powiększali prowadzenie nawet z Jamesem Hardenem na ławce. Było już 43-24 po kilku minutach drugiej kwarty.

Nigdy nie widziałem Raptors grających tak źle. Nigdy. W całej historii organizacji. Byli niezdecydowani po switchach Rockets, nie byli dynamiczni w stawianiu sobie zasłon, czy w pozorowaniu ich i ścinaniu. Grali jakby żuli kalmara. I w gruncie rzeczy nie poradzili sobie ze swoją godną pożałowania dyspozycją aż do końca. Kiedy młodziutka Aaliyah Tucker opowiedziała wszystkim co dokładnie robiła od momentu, gdy rano obudziła się w piątek – i że jej tato stawia płatki na górze lodówki, żeby nie mogła ich dosięgnąć (No Carbs!) – było już praktycznie po wszystkim.

A jeżeli słuchałeś Clyde’a Drexlera, po wszystkim było już w pierwszej kwarcie.

Było siedmioma punktami na koniec trzeciej kwarty, ale czuć było jakby siedemdziesięcioma. Jedyną rzeczą, którą Raptors robili naprawdę dobrze było trafianie rzutów wolnych i bycie Fredem VanVleetem.

James Harden, napastowany przez Daniela, dostał mnóstwo pomocy od swoich przyjaciół z zespołu. Dało się w piątek zauważyć i myślę, że zrozumieć też, że ci ludzie z jego zespołu zdawali sobie sprawę, że tej pomocy będzie w piątek potrzebował. I pomogli mu. I kocham oglądać Kennetha Farieda. Wrócił i jakby ktoś odkorkował szampana. Mógłbym przejechać z nim Amerykę od wybrzeża do wybrzeża. To taki gość. A James Harden, który gra w ten sport jakby żadne fucki nie były dawane, na koniec tylko 28% swoich punktów zdobywa z linii rzutów wolnych. Czy wiesz, że nie jest nawet nr 1 w NBA? Zaczekajmy teraz aż ci cali ludzie znielubią więc Joela Embiida.

Postawa Raptors przeciwko agresywnym switchom stała w kontraście do tego co przed kilkoma tygodniami w Houston zrobili Milwaukee Bucks. Może był to jeden słabszy dzień. Nie wiem. Ale może to sporo mówić o Raptors, a także przyszłym rywalom Raptors o tym jak grać z Raptors.

Było 121-110 na 74 sekund przed końcem i mózgopierdy Erica Gordona – ma talent do nich, naprawdę – obróciły nagle ten mecz, razem z trzema trójkami Raps, w 121-119. I Kawhi Leonard rzucał za trzy na zwycięstwo, tylko że nie zauważył obręczy. Ale mecz nie był wcale tak ciasny jak wskazywałby na to wynik.

 

10 meczów rozegrano ostatniej nocy, patrzę na nie z wysokiego konia i jakbym miał pisać o G-League. W dodatku punktów jak na lekarstwo. Alert Meczowy bije dziś rekord wykrzykników.

Dzięki, Zion. Dzięki Zion za psucie NBA.

Do gier. Zróbmy to szybko i bezboleśnie:

Toronto @ Houston 119:121 (Leonard 32 – Harden 35/7a)
Charlotte @ Milwaukee 99:108 (Batum 19 – Giannis 34/14z)
Minnesota @ Utah 102:106 (Towns 33 – Mitchell 24/11a)
Detroit @ Dallas 101:106 (Griffin 35 – Doncić 32/8/8)
Miami @ Cleveland 100:94 (Winslow 27 – Osman 29)
Sacramento @ Memphis 99:96 (Hield 26 – Casspi 18)
Washington @ Orlando 95:91 (Beal 27 – Vucević 28)
LA Clippers @ Chicago 106:101 (Sweet Lou 31/10/10 – LaVine 29)
New York @ Brooklyn 99:109 (Burke 25 – THEO PINSON 19)
Phoenix @ Denver 95:132 (Booker 35 – Millsap 20)

1) James Harden rzucił 35 punktów i po raz 22. z rzędu przekroczył barierę 30 lub więcej, a Houston Rockets nigdy nie przegrywali w wygranej 121:119 u siebie z Toronto Raptors.

Heezmaker, który w pięciu poprzednich meczach rzucał średnio po 52,2 punktów, tym razem bywał kryty nawet na 3/4 kortu przez Danny’ego Greena, tak jak za starych dobrych czasów rywalizacji w Southwest Division. Kawhi praktycznie go w ogóle nie krył. No ale Pan, Który Wyznacza Sobie Samemu Czasu, miał pomoc od reszty bandy. Sam z kolei dziarsko krył Pascala Siakama.

Eric Gordon dziabnął 24 punkty, choć w ostatniej minucie zagrał jak bałwan. Faried miał 21 punktów, 14 zbiórek i 2 bloki, Tucker biegał szybko do rogów i stamtąd dziabał na 18 punktów (miał już cztery trójki do przerwy), a Austin Rivers gra w Houston jak 35-letni Austin Rivers, jak weteran, jak mądry gracz, z którym chce się grać razem – 13 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst w 36 minut.

Poniżej Kenny, który switchował w tym meczu naprawdę nieźle (choć musi uważać jeszcze na ręce). Jego występ w jednym klipie obrona-do-ataku:

 

Kawhi rzucił 32, ale trudno było czasem zauważyć, że jest na boisku. Poważnie.

2) I co jeszcze? Na dwie minuty przed końcem Kemba Walker musiał pójść do szatni, gdy wszyscy i ich mamy rzucili się po piłkę, i Giannis – oczywiście, że Giannis – znalazł się na karku Kemby. Milwaukee Bucks, którzy wycwanili się w wygrywaniu 9-11 punktami meczów, które mają wygrać, wygrali 108:99 u siebie z Charlotte Hornets. A w zasadzie wrócili w czwartej kwarcie (32-12), żeby złamać już złamane serca kibiców Charlotte.

Giannis miał 34 punkty i 14 zbiórek plus po trzy bloki i steale, Brogdo’ 19 punktów, Bledso’ 18, a Khris Middleton 15 i Bucks wygrali szósty raz z rzędu. Są 35-12, są 22-4 w domu i są cały czas nr 1 na Wschodzie. Są też najlepszym obecnie zespołem na Wschodzie dla tych oczu.

Kemba rzucił tylko 10 punktów z 12 rzutów. O reszcie nie warto wspominać. Cody Zeller wrócił do treningów i może już rzucać spod kosza. Czekamy.

3) Występ Rudy’ego Goberta stał w piątek pod znakiem zapytania (ścięgno podkolanowe), ale Eiffel zagrał i Utah Jazz pokonali Minnesotę Timberwolves u siebie 106:102. Donovan Mitchell rzucił 24 punkty i miał career-high 11 asyst.

 

Gobert miał 18 punktów i 16 zbiórek. Jazz wygrali 8 z 9 ostatnich meczów. Karl-Anthony Towns, którego kibiców pragniemy przeprosić, miał 33 punkty i 10 zbiórek.

Wolves grali bez kontuzjowanych Teague’a, Rose’a i Tyusa Jonesa, za to z Jerrydem Baylessem na jedynce przez aż 40 minut. Jazz też mają tylko jednego zdrowego rozgrywającego, ale nie powinni byli wygrać tylko czterema.

4) Donovan Mitchell na ostatnim wirażu wyprzedza ludzi w wyścigu do ławki rezerwowych Meczu Gwiazd. Zbliżył się ostatnio do Luki Doncica, ale złoty chłopiec rzucił 32 punkty i miał 8 asyst, Maxi Kleber zablokował kluczową trójkę Blake’a Griffina i Dallas Mavericks pokonali u siebie Detroit Pistons 106:101.

Griffin rzucił 35 punktów. W 8 z ostatnich 11 meczów rzucił 30+ i woła o pomoc.

Trzy minuty Luki to świetnie spędzone trzy minuty:

5) Justise Winslow rzucił 27 punktów, Hassan Whiteside miał 14 punktów i 13 zbiórek w wymęczonym 100:94 Miami Heat w Cleveland z tankującymi Cavaliers. Dwyane Wade rzucił 13 punktów w swoim ostatnim meczu w “The Q”, a Cedi Osman rzucił career-high 29 dla Cavaliers, którzy są 1-18 w ostatnich 19 meczach. Pomocy…

6) Pomocy też potrzebują Memphis Grizzlies, o których wczoraj z #namedropping Maćkiem Staszewskim rozmawialiśmy przez godzinę w 13-stopniowym mrozie, dealując ich pickiem z 2023 roku (pick i Parsons do Atlanty, Tim Hardaway do Grizz). Naprawdę próbujemy im pomóc, ale najpierw muszą sobie pomóc sami. A jeśli Omri Casspi jest twoim najlepszym strzelcem – 18 punktów – to istnieje szansa, że przegrasz u siebie z Sacramento Kings 96:99 i będzie to twoja ósma porażka z rzędu.

 

De’Aaron Fox, ten od 22 punktów, trafił kluczowy rzut z półdychy w ostatniej minucie, Buddy Hield tym razem dziabnął 26. Fox trenował z Mike’m Conley’em w poprzednie lato. Przyznaje, że wzoruje się n anim.

Dobra, przerwa. Czas na świetne informacje:

7) Layup Jeffa Greena (serio, nie kłamię), na 42 sekund przed końcem dał prowadzenie Washington Wizards, a jego season-high sześć trójek i 24 punkty pomogły Zards – dzień po przyjemnym występie z Warriors – pokonać w back-2-backu Magic w Orlando 95:91.

Bradley Beal miał 27 punktów i siedem asyst dla tych Wizards, którzy są 5-2 w ostatnich siedmiu meczach. Nikola Vucević miał 28 punktów i 9 zbiórek. Nie miał za to pomocy. Evan Fournier trafił 1 z 10 rzutów, DJ Augustin dołożył całe pięć punktów.

Mam coraz częściej wrażenie, że kilka klubów NBA nawet jakby się połączyło – na przykład Detroit z Orlando – to mimo tego nie weszłoby do playoffów.

8) Chicago Bulls udało się nie wygrać w United Center z Los Angeles Clippers. Choć było niebezpiecznie, bo Clippers prawie na ten mecz nie zdążyli.

No ale sami Paxson i Forman torowali autobusowi drogę ciężarówką z ostatniego Mad Maxa, plując na ludzi, zatrzymując się i bijąc ich po twarzy płaskimi. Ci goście zrobią wszystko!

Wybitnie tankujący sport Jima Boylena przegrał 101:106. Sweet Lou Williams miał pierwsze w karierze triple-double – 31 punktów, 10 asyst i 10 zbiórek. Tobias Harris rzucił 28 punktów. Dla Bulls 29 rzucił Zach LaVine.

Bulls są 1-12 w ostatnich meczach. Przypomnę: Cavs 1-18.

9) Nie jestem pewien czy styl gry Brooklyn Nets, to styl gry, który odpowiada stylowi gry mojego ulubionego gracza sezonu 2016/17 w koszykówce, Theo Pinsona. Ten niewybrany w drafcie pseudo-Iguodala znalazł się jednak rano w moich odebranych sms-ach “Theo Pinson!”. Nie będę więc wybrzydzał. W dzień, w którym D’Angelo Russell tego dnia nie miał (12 punktów) i w którym Spencer Dinwiddie już nie grał, to właśnie Theo (19, trójkami – wreszcie – z rogów też), Ed Davis (17 punktów i 16 zbiórek) i Shabazz Napier (18) pomogli obrócić mecz i wygrać z New York Knicks w Madison Square Garden 109:99.

Knicks są 2-21 w ostatnich meczach. Przypomnę: Bulls 1-12, Cavaliers 1-18.

Amen. To wygrywający gracz.

10) I na koniec tej wycinki lasu Denver Nuggets, bez zawieszonego na ten mecz Nikoli Jokica, przeszli się po żenujących Phoenix Suns z Draganem Benderem na centrze, 132:95. Kontuzjowani Ayton i Holmes raz jeszcze nie grali. Suns przegrali siódmy mecz z rzędu. Przypomnę: Knicks ósmy.

Paul Millsap rzucił 20 punktów, a Jokić został zawieszony za szybkie wybiegnięcie z ławki na parkiet, gdy Derrick Favors spiął się z Masonem Plumlee’m.

Book o przekroczeniu bariery 5 tysięcy punktów:

“I don’t care anymore. It’s like 2,000, 3,000, 4,000 — it’s almost the same thing. Now I’m just at the point in my career where I just want to be a winner.”

Powodzenia.

11) Dziś w nocy na szczęście Boston podejmuje Warriors. Szkoda, że cykl NBA w ABC tylko kontynuowany będzie w nocy (2:30), nie wieczorem, jak debiut tydzień temu (Sixers-OKC). Nie mniej warto znaleźć sposób, żeby obejrzeć ten mecz, nie znając wyniku. Oprócz tego są jeszcze cztery: Spurs v. Pelicans, ale bez Davisa, prawdopodobnie bez Aldridge’a i na pewno bez DeRozana; Pacers goszczą w Memphis, Hawks w Portland i w drugim, ciekawym Joel Embiid przyjeżdża bić się na górkę Jokica. Skreśl: Embiid dostanie dzień wolnego.  Nie zagra też znowu Jimmy Butler.

Grając obecnie w Fantasy, patrząc na to jak gwiazdy na lewo i prawo otrzymują “rest”, obowiązkowe wydaje się mam wrażenie budowanie szerokich, równych składów. Coraz większym ryzykiem jest próbować wygrać ligę składem napakowanym u góry w gwiazdy, ze słabym dołem.


I nie koniec dobrych informacji dla Houston:

 

 

Poprzedni artykułDniówka: Pacers bez Oladipo. Weekend wielkich meczów, Warriors w Bostonie i Kawhi vs. Harden
Następny artykułWizards nie chcą już wymieniać Bradley’a Beala

11 KOMENTARZE

  1. Właśnie przez takie mecze jako fan Raptors nie mogę w nich uwierzyć i liczyć na sukces w PO. Tłuc dół ligi można zawsze dla bilansu, tylko kiedy przyjdą te przekonywujące zwycięstwa z czołówką. Kolejna rzecz, czemu Lowry w tych “ważnych” meczach musi mieć 6/7/9 punktów i skuteczność w stylu 2-9, 1-7itp :/ Naprawdę czekam na jego co najmniej dobry mecz z kimś nie z dołu czy środka tabeli. Kawhi też dla mnie nie wygląda albo na zdrowego, albo mu się nie chce. Zestawiam go często z Paulem Georgem i widać jak PG przejmuje mecze w końcówce (zarówno w obronie jak i ataku), a Leonard tego nie robi. Bardziej ma w stylu LeBrona takie zagapienia, przestoje. Raptors to takie Paris Saint-Germain koszykówki:/

    0
  2. “A James Harden, który gra w ten sport jakby żadne fucki nie były dawane, na koniec tylko 28% swoich punktów zdobywa z linii rzutów wolnych. Czy wiesz, że nie jest nawet nr 1 w NBA? Zaczekajmy teraz aż ci cali ludzie znielubią więc Joela Embiida.”

    ¯\_(ツ)_/¯ – I tak już go nie lubię :D

    0
    • Dla mnie najciekawsze w meczu Rockets z Raptors były statystyki:
      – trafione rzuty za 3 – 14 vs 10
      – skuteczność za 3 – 39 vs 22
      – trafione rzuty ogólnie – 44 vs 41
      – skuteczność rzutów ogólnie – 48 vs 45
      – skuteczność osobistych – 94 – 88
      Wszystkie statystyki na korzyść Raptors.

      No ale cóż, trafione osobiste 29 vs 17.
      Kurtyna.

      0
  3. Jest w tym coś ciekawego i krzepiącego że gracze odżywają w Houston. Manimal to z wyglądu nawet trochę podobny do Heezy’ego. Dajcie jeszcze Matthewsa po buyoucie i będzie naprawdę super paka, nie wiem czy nie lepsza niż w zeszłym sezonie!

    0