Typy na sezon 2018/19: New Orleans Pelicans

2
fot. nola.com

2017/18: 48-34
Trener: Alvin Gentry (od 2015/16)

Przybyli: Julius Randle (z Lakers, $18/2), Elfrid Payton (z Suns, $3/1), Jahlil Okafor (z Nets, $3.3/2), Jarrett Jack (z Knicks, $2.4/1)

Zostali i podpisali nową umowę: Ian Clark ($1.8/1)

Odeszli: DeMarcus Cousins (Warriors), Rajon Rondo (Lakers), Jordan Crawford, DeAndre Liggins

PG Elfrid Payton, Frank Jackson, Jarrett Jack, Darius Morris
SG Jrue Holiday, Ian Clark, Trevon Bluiett (two-way), Kenrich Williams
SF E’Twaun Moore, Solomon Hill, Darius Miller, Garlon Green, Troy Williams
PF Julius Randle, Nikola Mirotic, Cheick Diallo
C Anthony Davis,Jahlil Okafor, Alexis Ajinca


Maciej Kwiatkowski: Na palcach jednej ręki policzyć można drużyny, które spędziły lato nie mogąc doczekać się nowego sezonu. Drużyny, nie graczy. Ostatnie cztery miesiące musiały być męką dla szatni, która w poprzednich czterech eksplodowała w zespół lepszy niż suma jego części, z Anthony’m Davisem parafrazującym to w jaki sposób Tim Duncan i Kevin Garnett potrafili kryć całe sektory boiska. Pelicans wreszcie nadlecieli. Popatrz na ostatnie cztery miesiące Blazers – wciąż siedzą zlęknieni, bez sensu istnienia, ich dusze skradzione zostały przez bestie z południowych krain. Dell Demps znalazł dodatki do stada. Julius Randle, Elfrid Payton, i nie zapominaj o Franku Jacksonie z Duke, to młodość, której przez tyle lat wokół Davisa brakowało. Jahlil Okafor to następny młody weteran, który chciałby wreszcie odlecieć. Czy sprawią, że Davis nie będzie chciał wyfrunąć? Czy to wszystko nie dzieje się za późno? Wciąż dominuje wrażenie, które po śmierci Toma Bensona może się tylko bardziej uwydatnić, że w gruncie rzeczy Pelicans są nikomu niepotrzebni. Że gdyby wymazać ich z mapy, po trzech latach lepiej pamiętałbyś Vancouver Bryanta Reevesa. Nadzieja w tym, że zespół Gentry’ego, kradnąc ideologię szybkiej obrony od Warriors, nie będzie cierpiał w rzutach za trzy, i zamiast martwić się w przyszłe lato o przyszłość Davisa, przekona Jimmy’ego Butlera, czy Kembę Walkera do gry o 60 zwycięstw. Pelicans mają historię do opowiedzenia, nareszcie. 6. miejsce w Konferencji Zachodniej

Adam Szczepański: Potrzeba było znacznie więcej czasu niż wszyscy oczekiwali, ale Alvin Gentry wreszcie odnalazł i wprowadził styl gry, który wydaje się najlepiej pasować do jego drużyny. Było to świetnie widać po wynikach w drugiej części zeszłego sezonu. Strata DeMarcusa Cousinsa zmniejszyła ich gwiazdorską siłę, ale otworzyła drzwi do podkręcenia tempa w ataku i switchowania w obronie. Boogie do tego nie pasował, za to dodanie w wakacje Juliusa Randle’a sprawia, że będą mogli usprawnić to, co tak dobrze im wychodziło. Nikola Mirotić już sprawdził się w roli stretch-czwórki, więc trener będzie miał do dyspozycji bardzo ciekawą kombinację wszechstronnych podkoszowych. Oczywiście na czele z Anthony’m Davisem, który ostatnio zajął trzecie miejsce w głosowaniu na MVP głównie za to jak pociągnął Pelicans po kontuzji Cousinsa. Teraz od startu powinien być jednym z faworytów tego wyścigu. Warto też zwrócić uwagę, że już w dwóch kolejnych latach AD rozegrał po 75 meczów, co daje nadzieję, że prześladujące go kłopoty zdrowotne to przeszłość. Jrue Holiday też w poprzednich sezonach nie miał już problemów z kolanami i mógł przypomnieć, że jest jednym z najlepszych two-way guardów w lidze. Zdrowi są również Solomon Hill i Frank Jackson, natomiast Elfird Payton wreszcie jest w nietankującej drużynie, co może pomóc mu rozwinąć skrzydła. Po latach dziwnych ruchów w składzie Pelicans, teraz ten zespół w końcu wydaje się być dobrze skonstruowany. 6. miejsce w Konferencji Zachodniej.

Piotr Sitarz: Nareszcie w stu procentach wiemy co Pelicans chcą, lubią i potrafią grać, co wychodzi, kto jest kim i jak dobry duet w ataku i obronie potrafią stworzyć Jrue Holiday i Anthony Davis. Dobrze, że zarząd dodał do składu kilku nowych graczy przy czym nie obciążył zbytnio poziomu przyszłorocznych płac. Elfrid Payton ma w zasadzie wszystko, żeby zagrać efektywny i przełomowy sezon, a Julius Randle dwóch graczy na swojej pozycji, od których powinien nauczyć się sporo o obronie (Davis) i zdobywaniu punktów (Mirotić). Pelicans będą grać szybką i nowoczesną koszykówkę, która być może nie potrzebuje wing-manów, a sprawnych i dobrych w ataku silnych skrzydłowych grających na środku, i poradzi sobie bez pick-and-rolli 3/5, dzięki sprawnie kozłującym guardom jak Holiday i Payton. Wspomniani skrzydłowi – Solomon Hill i Darius Miller – nie powinni wychodzić ze swoich ról, a jeśli E’Twaun Moore powtórzy ubiegły sezon na 12.5 punktu przy 50% skuteczności z gry i 42% za trzy, Pelicans będą mieć bardzo groźną rotację na pozycjach obwodowych (dodajmy Iana Clarka i debiutującego Franka Jacksona). Dla mnie powtórka z ubiegłego roku, z widokami na Top4 konferencji przy zjawiskowym MVP sezonie Anthony’ego Davisa. 6. miejsce w Konferencji Zachodniej.

Poprzedni artykułUpadek legendy niewzruszonego Kobiego?
Następny artykułWyniki corocznej ankiety wśród Generalnych Menedżerów

2 KOMENTARZE