Było rekordowe w historii klubu 65 zwycięstw i wygranie sezonu zasadniczego. Było 8-2 po dwóch pierwszych rundach playoffów i prowadzenie 3-2 w Finale Zachodu przeciwko Golden State Warriors. Potem jednak Chris Paul doznał kontuzji, Houston Rockets przegrali dwa kolejne mecze i zostali odesłani na wakacje. Pozostał duży niedosyt, ponieważ tak niewiele zabrakło do wyeliminowania mistrzów. Ale od razu też pojawiły się duże oczekiwania na offseason, żeby dokonać wzmocnień i za rok zrzucić Warriors z tronu. Było wiadomo, że nie będą mieli wolnych pieniędzy, ale w końcu poprzednio nie przeszkodziło im to w przejęciu Paula, dlatego marzyli o LeBronie Jamesie i myśleli jak mogliby włączyć się w walkę o Paula George’a.
Plany były bardzo ambitne, Daryl Morey jak zwykle miał wymyślić coś niespodziewanego… jednak nic wielkiego się nie wydarzyło i póki co ten offseason jest dla nich sporym rozczarowaniem. Po dziewięciu dniach wolnej agentury zamiast dodać graczy, którzy pomogą im przybliżyć się do Warriors, Rockets nawet nie udało im się utrzymać dotychczasowego składu i stracili dwóch bardzo ważnych skrzydłowych.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Pytanie tylko czy Houston powinni iść w Carmelo? Nie jestem przekonany czy będzie stanowił wartość dodaną. Wiele zależy od jego podejścia, a jak wiemy w przeszłości nie było kolorowo z pączusiem.
Nie powinni. Każda poważniejsza drużyna będzie robić dokładnie to, co Houston z Oklahomą w zeszłym sezonie – grać izolacje na Carmelo, kiedy on nie jest w stanie bronić mniejszych zawodników 1vs1. A jeśli dodamy kontekst, że Rockets dalej mają Andersona w składzie i stracili dwóch bardzo ważnych obrońców, ten ruch nie ma dla mnie sensu.
Imo najlepsze miejsce dla kariery Melo jest w Miami, ale nie wiem, czy będzie chciał sobie w tym wieku narzucać taki rygor treningowy.
Dokładnie Miami miałem na myśli pisząc o podejściu Melo i ewentualnego reżimu treningowego.
Skład Clippers bardzo mi się podoba, ale w zeszłym sezonie też mi się podobał, a skończyło się, że kontuzje i sezon ratował Sweet Lou…