Najfajniejsze jest to, że Kevin Durant nigdy nie przestał pracować. Motywowały go zarówno porażki, jak i świadomość, że to jeszcze nie wszystko na co go stać. Wielu trenerów na przestrzeni ostatnich kilku lat mówiło o nienagannej etyce pracy zawodnika. Z punktu, w którym KD był graczem gotowym rzucić 20 punktów co noc, dotarł do punktu, w którym może wyjść na każdej pozycji i wykonać cały szereg zadań odpowiednio czytając sytuację, zarówno dla siebie, jak i dla zespołu. Jednak trudno się nie zgodzić z tym, że najbardziej imponujący jest progres Duranta w defensywie.
Jeszcze podczas gry dla Oklahomy City Thunder, Durant w rozmowach z mediami mówił, że modeluje swoją etykę pracy na przykładzie Kobego Bryanta. Legenda Los Angeles Lakers miała duży wpływ na KD, gdy ten docierał do swojego prime-time’u.
– Pamiętam jeden moment, tuż po moim pierwszym sezonie w lidze, gdy spotkaliśmy się na kadrze przed Igrzyskami Olimpijskimi. To było w Vegas. Dostaliśmy dzień wolnego i młodzi gracze aspirujący do gry w kadrze spotkali się z weteranami. Były dwa autobusy, którymi mogliśmy jechać potrenować. Razem z Jeffem Greenem weszliśmy do jednego. Gdy już mieliśmy odjeżdżać, wsiadł także Kobe. My rzucaliśmy po jednej stronie, on po drugiej. Oddał po 50 rzutów z niemal każdej części parkietu za linią trzech punktów. Nie potrafiliśmy w to uwierzyć. Jeden z najlepszych graczy w lidze jedzie autobusem, by porzucać w hali ogólniaka. To była stara szkoła.
W ten sposób Bryant wpływał na kolejne pokolenia – będąc przykładem w każdej postaci. Kevin wyciągnął lekcję i zobowiązał się nigdy nie odpuszczać. Mówił o tym jakiś czas temu Draymond Green – najpierw KD nauczył się podawać, potem coraz lepiej zbierał, a potem wyrósł na świetnego obrońcę. Kevin dysponował naturalnym talentem do zdobywania punktów, ale całą resztę po prostu wypracował godzinami spędzonymi na treningach. Zaledwie parę tygodni temu Steve Kerr w rozmowie z dziennikarzami stwierdził:
Kerr on Durant’s work ethic: “He goes through his shooting drills hard, harder than just about anybody I’ve seen.”
— Melissa Rohlin (@melissarohlin) 12 grudnia 2017
Pracuje, jakby w ogóle nie miał żadnego talentu; jakby cały czas starał się udowodnić, że należy mu się miejsce w zespole. Tak mówił Scott Brooks. Ciężka praca wrosła w charakter Kevina. Jednym z największych motywacyjnych kopniaków były finały 2012, gdy Miami Heat okrutnie zlali Oklahomie City Thunder tyłek, a Brooks – trenujący wówczas OKC – wiele razy zmieniał ustawienie tak, by zminimalizować efekt słabo broniącego Duranta. Bycie piątym kołem u wozu stało się dla KD prawdziwym koszmarem. Nie mógł tego w żadnym stopniu zaakceptować. Wtedy jego gra zaczęła ewoluować.
Po przenosinach do Oklahomy, pomocna okazała się obecność w sztabie Rona Adamsa. Asystent słynie z bycia specjalistą od obrony, więc Durant bardzo się otworzył na wszystkie jego rady. Adams twierdzi, że Durant zawsze miał ogromne możliwości do zatrzymywania rywali po bronionej stronie, ale odkąd trafił do Oakland, zyskał regularność, która ustaliła dla niego konkretny poziom. KD zaczął lepiej radzić sobie z podziałem energii na atak i obronę, dzięki czemu utrzymuje koncentrację i wyostrzony instynkt. Bardzo sprawnie przewiduje rzeczy, które się wydarzą i zamiast czekać na kontrę w okolicach linii za trzy, schodzi bliżej kosza, gdzie odpowiednio reaguje na rozwój posiadania.
Jego pomoc z weak-side jest nieoceniona. To głównie help-defense skrzydłowego przekłada się na te wszystkie bloki. Obecność wychowanka Teksasu blisko obręczy staje się dla przeciwnika problematyczna i wpływa na podejmowanie decyzji. Absolutnie nie możesz zlekceważyć zasięgu ramion zawodnika próbując swobodnego lay-upa. Bierzesz pod uwagę, że ręka Kevina cię dosięgnie i już ta zmiana nastawienia rywala wpływa na efektywność obrony Duranta. Gdy zawodnikowi o takiej skali talentu po prostu się chce – to nie możesz lekceważyć zagrożenia.
Po 1/3 sezonu regularnego, Durant notuje średnio 2,2 bloku na mecz i jest trzecim najlepiej blokującym graczem w lidze. W dyskusjach na temat jego kandydatury do nagrody dla najlepszego defensora pojawia się jednak argument, by nie traktować bloków jako wyznacznik górujący nad całą resztą. Warriors tracą 103,6 punktu na sto posiadań z Durantem na parkiecie i 98,3, gdy skrzydłowy odpoczywa. Ma zatem jeszcze wiele miejsca na poprawę.
– Mógłby zdobywać punkty z zamkniętymi oczami, przyzwyczaił nas do tego. Dlatego znacznie więcej satysfakcji czerpie z dobrze rozegranego posiadania w obronie. […] Ja mogłem mu tylko pomóc w utrzymaniu regularności z meczu na mecz. Nadal to szlifuje – mówi Adams.
Wiele osób obawiało się o defensywę Golden State Warriors, gdy Durant dołączył do drużyny. Small-ball miał kosztować zespół sporo punktów oddanych pod obręczą. Kevin nie był problemem – okazał się rozwiązaniem. W ataku więc stworzył zabójczy duet z Currym, a w obronie dołączył do Draymonda Greena, czyli ciągle postaci numer jeden w defensywnych ustawieniach Steve’a Kerra. KD zastąpił Harrisona Barnesa i zrobił to w sposób, który nie pozostawił dla zespołu żadnej dziury do wypełnienia.
– Doskonale znam swoją grę, ale wiem, że nadal mogę poprawić wiele małych rzeczy. Od początku uczono mnie by być ciekawskim i nigdy nie czuć się usatysfakcjonowanym. Na pewno zbliżam się do swojego maksymalnego poziomu, ale to jeszcze nie to – mówi KD.
Durant w bieżących rozgrywkach jest jedenasty na liście graczy z najwyższym defensive win shares. Ustalił dla siebie pewien standard i cały czas go rozwija. W przypadku takich graczy jak on czy Kawhi Leonard, zadaniem numer jeden zawsze będzie odpowiednie rozłożenie energii. Znalezienie balansu jest niezwykle trudne, dlatego gracze two-way są w tej lidze tak bardzo wartościowi. Durant w ostatnich latach radził sobie z tym coraz lepiej, głównie za sprawą doświadczenia. Kilka tygodni temu LeBron James mówił, że w wieku 33 lat chce stanowić przykład gracza teoretycznie poza prime-timem – nadal odkrywającego dla siebie zupełnie nowe wyżyny.
Kevin Durant ma szansę zostać kolejnym graczem, któremu się to uda. Dynamiczny rozwój gry zawodnika Warriors jest tak interesującym zjawiskiem, że siłą rzeczy czekamy na to, co wydarzy się dalej. Choć mając 29 lat KD powinien rozgrywać obecnie najlepszą koszykówkę w karierze i każdy kolejny rok będzie tylko cementowaniem tej formy. Kevin nie chce być szufladkowany. Jego spuścizna oraz miejsce wśród najlepszych wszech czasów pozostaną zapewne otwartą dyskusją. Czy Kevin ma szansę dobić do statusu LeBrona Jamesa? Powszechnie uznawanego za obecnie najlepszego koszykarza.
Tak czy inaczej jeszcze za wcześnie na te rozmowy. Możemy za to przytoczyć nazwiska, które będą rywalizowały z Durantem o miano najlepszego defensora sezonu 2017/2018. Al Horford jest fenomenalny i daje Boston Celtics rodzaj energii, który kompletnie zasłania jego braki w atletyzmie. Paul George także zapewnia pierwszej linii obrony Oklahomy City Thunder wiele jakości i bardzo często pojawia się w rozmowach. Na razie poza konkurencją są Rudy Gobert i Kawhi Leonard. Nie możemy zapominać o Draymondzie Greenie, którego charakterystyka gry samoczynnie stawia wśród najlepszych defensorów w lidze.
W konwersacji pojawi się również Anthony Davis, bez którego New Orleans Pelicans tracą średnio 117 punktów na sto posiadań. Davis już podczas gry w NCAA był traktowany jako elitarny obrońca. Po kilku latach w NBA do swojego instynktu dołożył siłę oraz doświadczenie. Zatem KD dostał szansę, by o swoje kolejne wyróżnienie powalczyć w bardzo zacnym gronie. Kilka lat temu byłoby nie do pomyślenia, że o zawodniku Warriors w tym kontekście będziemy w ogóle mówić. Wiele się zmieniło.
– Gdybym miał teraz zagłosować, oddałbym głos na Kevina – mówił na jednej z ostatnich konferencji prasowych Draymond Green. – Cieszę się, że ludzie zaczynają dostrzegać moje starania. Staram się to zmienić od 2012. Zyskałem zaufanie moich kolegów i trenerów, a to jest kluczowe – mówi Durant. – Gra spektakularną defensywę i uważam, że w tym momencie jest głównym kandydatem do nagrody DPOY – dodał Green.
Wraz z powrotem do gry Curry’ego, Durant zaoszczędzi siły, które w ostatnich tygodniach poświęcał na prowadzenie gry w ataku i przełoży zapas na obronę. To zaangażowanie zawodników po tej stronie parkietu jest dla trenera Steve’a Kerra powodem największych frustracji. Po 1/3 sezonu regularnego, Golden State Warriors mają najlepszy NetRating w lidze. Tracą 101,6 punktu na sto posiadań, trafiając 112,8 w tym samym rozliczeniu. W obu kategoriach są na drugim miejscu.