Gorący Ekspres (10.05): Wersja kulinarna

21

Liderzy Gorącego Ekspresu – Chudy Seba i Przemek podczas Cytronady chyba w 2014 roku

Hubie Brown dał Russella Westbrooka na 2. miejscu w głosowaniu na MVP i nie wiem co jest bardziej szokujące dla mnie – to czy fakt, że Stephen Curry został pierwszym w historii NBA jednomyślnym MVP sezonu regularnego. Muszę chyba zre-e-waluować wszystko to czego nauczyłem się od Hubiego o koszykówce. Piszę poważnie. Mam o czym myśleć.

Póki co, chcecie o czymś pomyśleć teraz? Czy od razu jeść?

Czy fakt, że w trakcie kariery LeBrona Jamesa ktoś inny został niepodważalnym i bezdyskusyjnym ‘MVP’ powinno być dyskutowane w kontekście jego ‘legacy’?

To pytanie nr 4 na dziś.

W czołówce zestawienia pytających bez zmian w kolejności, ale Krzysiek Ograbek i Rzepka gonią. Dla tych, którzy nie wiedzą, “Rzepka” jest ojcem chrzestnym i pomysłodawcą “Szóstego Gracza”. Chociaż nie jestem pewien czy tamtego wieczoru wiedział w jaki sposób dotarł do domu. Może to dlatego to wszystko.

1. Przemek Napierzyński – 5,5 punktu
2. Łukasz Sosnowski – 5
3. Krzysztof Ograbek – 4,5
4. Mateusz Kunach – 4
4. Adam Rzepkowski – 4

Za wczorajszy odcinek cztery punkty.

Dla Oli, psychofanki Kobiego, dodam i przypomnę, za …sarkazm, nawet jeśli pisała prawdę: “Cala kariere Tima Duncana mozna uznac za jego najlepszy moment. Nie ma tu chwil gorszych, czy lepszych, jest graczem kompletnym. Jego kariera jest tego dowodem.”

Nie uwierzę nigdy w to, że kibice Lakers/Kobiego mogą kibicować San Antonio. Nie kibicują Spurs, tylko przeciw komuś/czemuś – przeciw LeBronowi (Kobe był lepszy), teraz Curry’emu (whatever). Wiem, że mam rację. Dlatego punkt dla Oli.

Dla Olka Żerelika za uszczypliwy komentarz na temat legend komentatorskiej budki: “Ich wypowiedzi z pewnością są żartami, bo o brak profesjonalizmu bym ich nie posądził ;)”

Dla Michała Górnego za on-point komentarz o Panu Szpakowskim: “w Panu Szpakowskim jest jedna rzecz, której prawdopodobnie nie ma żaden komentator sportów drużynowych w tym kraju. Jego umiejętność zdołowania wręcz wprowadzenia do skrajnego stanu desperacji podczas końcowych analiz spotkań. Pamiętam kiedy podczas spotkań naszej reprezentacji (oczywiście przegranych) już w 70-80 minucie rozpoczynał się słowotok, których nie powstydziłby się najlepszy specjalista od laudacji na pogrzebach. Ta mało spotykana nutka “storytellingu” zawsze będzie kojarzyć mi się z Panem Dariuszem…”

Dla Sebastiana za pierwszą (w końcu!) uszczypliwość w kierunku innego z odpowiadających (tu są punkty do zrobienia; mnóstwo ich!): “Z innej beczki – czy Olek Żerelik wysyła codziennie miliard pytań?”

Na zachętę Seba dostajesz dodatkowe pół punktu i ranking odpowiadających wygląda następująco:

1. Sebastian – 4,5 punktu
2. Przemek – 3,0
2. Michał Górny – 3,0
4. Piotr Sitarz – 2
4. Bartek Bielecki – 2
4. Olek Żerelik – 2
4. Paweł Kapuściński – 2
8. Michał Tomaszewski – 1
8. Adam Szczepański – 1
8. Bartek Tomczak – 1
8. Ola – 1
12. Dawid Ciepliński – 0,5 (za świeżo nadesłane pytanie)
13. Michał Kajzerek – 0
13. Marek Dziuba – 0 (Marek, co jest?)

Dziś debiutuje Dawid Ciepliński, który jutro się przedstawi, bo zapomniałem go w porę o to poprosić. Ale robi to trochę dziś w odpowiedzi na ostatnie pytanie, które wygoni Cię do kuchni.

Jedziemy:


1. Dziś Spurs czy Thunder w meczu nr 5? 

Bartek Bielecki: Spurs. Przed serią byłem przekonany, że Thunder nie urwą więcej niż dwóch meczów, teraz już nie jestem taki pewien. Ale to jeszcze nie moment by zmieniać typy. Spurs powinni skończyć to w sześciu meczach.

Michał Tomaszewski: Thunder. Liczę na to, że Durant będzie chciał pokazać się po raz ostatni kibicom w San Antonio z jak najlepszej strony. Ostatni mecz pokazał, że jeśli Kevin jest on-fire, to nawet Leonard lub Green nie są w stanie go zatrzymać. Drugi fakt, który mnie przekonuje że Thunder wygrają to spotkanie, to jest tylko jeden dzień przerwy między poprzednim meczem i to też może mieć jakiś plus dla OKC. Z drugiej strony Gregg Popovich jest świetny i nie zdziwię się jak Boris Diaw zacznie w pierwszej piątce kosztem Duncana oraz LaMarcus Aldridge trafiający ciężkie rzuty. To jest seria!

Piotr Sitarz: Spurs. Swój parkiet, swoi ludzi na trybunach, ale też Gregg Popovich, który musi odpowiedzieć na pick-and-rolle ze Stevenem Adamsem, na fatalny atak 1 na 1, który w czwartej kwarcie czwartego meczu wyglądał jak jakaś Minnesota. Może Spurs wreszcie zagrają smallball z Leonardem na czwórce i Aldridgem na środku? Zresztą, dla dobra rywalizacji i super serii oraz motywacji dla Duranta i Westbrooka w “elimination game” u siebie w Oklahomie, warto aby to Spurs wygrali dzisiejszy mecz. Im więcej Spurs – Thunder tym lepiej, zwłaszcza, że na Wschodzie dzieją się rzeczy, za które powinni zamykać w więzieniach.

Olek Żerelik: Thunder. Stawiałem 4-2 dla OKC, także nadal będę się tego trzymał. Trafiając rzuty z dłonią Kawhiego na twarzy Durant na pewno w siebie uwierzył, natomiast wciąż martwią mnie wejścia pod kosz Jeźdźca Bez Głowy i brak stabilizacji na wysokim poziomie w obronie. Wątpię, żeby Spurs mieli tak kiepskie kwarty w ofensywie, jak ta ostatnia.

Sebastian Hetman: Thunder. Może dlatego, że to czas na pokazanie jajec na wyjeździe (pomijając trochę przypadkowy win na 1-1)? Ostatni mecz pokazał, że OKC potrafią grać zorganizowany defense, może nie na takim poziomie jak regularnie przyzwyczajają nas do tego Spurs. Mimo wszystko Donovan pokazał, że może z siebie samego wykrzesać trochę trenerskiego kunsztu i uruchomił kilka ciekawych rzeczy, o których wcześniej pisał Piotras. Serio trwaj…

Przemek Kujawiński: Spurs. Ale fakt, że piszę to bez całkowitej pewności to mój rodzaj wyrażenia uznania dla tego, co zrobili Billy Donovan i Kevin Durant w ostatnim meczu. Teraz jednak kolej na odpowiedź Gregga Popovicha, a Spurs grają u siebie, więc wciąż to oni wydają mi się być faworytem. Szczególnie, że wciąż nie jestem przekonany, czy Thunder są w stanie utrzymać koncentrację defensywną z meczu numer 4. Ale będę ich pierwszym kibicem, jeśli przekonają mnie, że jest inaczej.

Ola: San Antonio, San Antonio!!!

Paweł Kapuściński: Oh when the Spurs go marching in. Ta seria to cios Spurs, a później odpowiedzi Thunder, więc myślę, że to się utrzyma do czasu, gdy Pop znajdzie ultimate lineup, albo ultimate play (czyli dziś). Pewnie zobaczymy dziś więcej Duncana, bo Spurs potrzebują zbiórek w obronie i jakiegoś rim protectora. Jeśli nie złapie za wcześnie (znów) fauli, mecz będzie wyglądać całkiem inaczej.

Dawid Ciepliński: Rozum Spurs, serce… też Spurs. Nie ukrywam, chcę finał San Antonio – Golden State. To dwie najlepsze drużyny w tym sezonie i tak na dobrą sprawę ich pojedynek w kolejnej rundzie będzie można śmiało też nazwać Finałem NBA, ponieważ kto z tej pary zagra z Cavs, pewnie przejedzie się po nich dość łatwo i wszyscy będą mogli pisać wtedy, że James jest 2-5 w Finalach, a MJ był 6-0. Odejdzie wtedy Kevin Durant, Cavs wymienią Kevina Love’a, w lidze będzie się działo, a my będziemy mieli o czym dyskutować.

Bartek Tomczak: Spurs. Wracają po porażce do domu, a ja trzymam kciuki i… czuję że ten typ wjedzie dość gładko. Nie mam tu bogatej analizy – zwyczajny koszykarski nos i play-offowe doświadczenie podpowiadają mi, że tak właśnie będzie.

Michał Górny: Spurs. Pops nie wybaczy sobie drugiej porażki pod rząd.


fot. instagram.com/boogiecousins
fot. instagram.com/boogiecousins

2. David Joerger został trenerem Sacramento Kings. Krzysztof Ograbek pyta czy z drużyny budowanej wokół DeMarcusa Cousinsa można zrobić kontendera?

Bielecki: Oczywiście, że tak. Cousins to najlepszy center w lidze, więc w teorii powinien być kapitalnym fundamentem pod contendera. Pytanie tylko, czy uda się to zrobić w Sacramento? Z obecnym managementem to wątpliwe.

Tomaszewski: Nie. Nie da się zrobić z żadnej drużyny kontendera, która ma tylko jednego topowego gracza. W Sacramento jest jedna wielka przepaść między Cousinsem a resztą zawodników. Wierzę natomiast, że dzięki Joergerowi uda się awansować Kings do playoffs na zachodzie w przyszłym sezonie przy podpisaniu kilku graczy podczas offseason. Mam tutaj na myśli podpisanie Mike’a Conley’a, który był już trenowany w Memphis przez nowego trenera Kings i byłby na pewno lepszym rozgrywającym niż Rondo.

Sitarz: Tak, ale… jeśli zespół doda psychologa, a może psychiatrę, jeśli władze będą mądre, a nie na indyjskich slumsach chowane. Jeśli pierwszym rozgrywającym nie będzie Rajon Rondo, a ktoś kto potrafi rzucać, jeśli drugim/trzecim najlepszym graczem zespołu będzie ktoś inny niż Rudy Gay i jeśli DeMarcus Cousins odejdzie razem z Davem Jorgerem do np. Miami Heat Przestałem wierzyć w tę organizację. Bardzo proszę niech dalej wybierają w Top10 graczy, z których po roku dwóch nie ma w Sacramento, albo są i grają jak 425 i 426 zawodnik ligi.

Olek Żerelik: Tak. Ale trzeba budować z głową (cóż za odkrycie?). Na pewno muszą wzmocnić obwód. Rondo, nierzucający za trzy, niezbyt odciąża DeMarcusa walczącego pod koszem. Ponadto zatrudniłbym dobrego psychologa dla, prawdopodobnie, najlepszego centra w lidze. Ponadto „robienie” kontendera trwa… z 3-4 sezony. Ciekawe, czy DeMarcus da tyle czasu Davidowi.

Sebastian: Nie. Ale tylko dlatego, że władze Kings nie mają dobrych podstaw do budowania zespołu. Nie wiedzą jak to robić. Jeżeli na górze są zgrzyty, to ciężko zbudować coś fajnego. Dziwię się, że Joerger zaryzykował i podpisał z nimi kontrakt. Z kolei Kings nie mogli trafić lepiej, poważnie. Co do DMC – wokół niego można zbudować kontendera, ale nie w Sacramento. Boston czeka :)

Przemek: Tak. Problemem nie są umiejętności Cousinsa. Kiedy jest skoncentrowany, może być jedną z trzech najbardziej zabójczych ofensywnych broni w tej lidze (obok Curry’ego i Duranta) i odpowiedzią na smallball dowolnej drużyny. Mniejszych od siebie graczy jest w stanie wypchnąć za parkiet, większych jest w stanie minąć po koźle. Do tego ma przyzwoity jumper i coraz lepiej rzuca za trzy punkty. Podobnie w obronie, skoncentrowany, może być wśród najlepszych w lidze. Problemem jest cały czas jego głowa. I fakt, mogę się łudzić, że jest to w ogóle możliwe, ale wierzę, że odpowiedni trener jest w stanie ten problem rozwiązać.

Ola: A kto to wie. Ale slowo kontender ladne, nie powiem.

Paweł: Tak. W Kings jeszcze nikt nie próbował tego zrobić, na razie zamiast budować drużynę zmieniają trenerów i ściągają jakichś przypadkowych zawodników. Zasadnicze pytanie dotyczące Kings to – dlaczego Cousins jest humorzasty? Bo przegrywa i nie dzieje się to z jego winy. Kiepskie budowanie składu, ciągłe zmiany trenerów, brak jakiejś ciągłości. Jego drużyna w Kentucky była lepsza niż każda kolejna w NBA, więc nie powinno dziwić jego rozżalenie.

Dawid Ciepliński: Oczywiście że można. W Boston Celtics. I w sumie mógłbym już na tym skończyć, ale dodam jeszcze tylko, że w Kings mają Cousinsa u siebie już 6 lat, a drużną na play offy byli tylko przez półtora miesiąca. Półtora pieprzonego miesiąca. Masz w swoich szeregach najlepszego centra ligi, który w lidze guardów jest w stanie dominować mecze z tej pozycji i przez 6 lat nie jesteś w stanie zapewnić mu odpowiedniego wsparcia? Nie mówię, żeby od razu stworzyć zespół na kontendera, bo na to potrzeba czasu, ale na to, żeby awansować do play offów? Coś tu jest chyba nie tak. Pamiętam, że swego czasu byłem przeciwnikiem przenosin Kings do Seattle, ale powoli zaczynam żałować, że to się nie udało. Chociaż nie – tam prezydentem klubu miał być Phil Jackson. Cousins w trójkątach? Nie, po prostu niech Kings i Celtics w końcu zrobią ten transfer. #FreeBoogie

Bartek Tomczak: Można, ale nie w Sacramento. Wszyscy wiemy jak to wygląda w Kings – nawet jak idzie w dobrą stronę to zaraz to zepsują. Gdyby Leslie Nielsen żył to jestem pewien, że mielibyśmy już jakąś parodię “Moneyball” z Vivkami w roli głównej.

Michał Górny: Nie (w Sacramento). Cousins musiałby zamienić się w kogoś kim nie jest obecnie, a nie wiadomo czy chce być tym kimś w przyszłości. Wiele zależy od tego co dzieje się w Sacramento i nawet pojawienie się Joergera może na niewiele się zdać.


3. Mateusz Kunach ma super pytanie – z której ugotowanej przez Ciebie potrawy jesteś najbardziej dumny/a?

Bielecki: Nudny polski obiad. Od kiedy o obiady muszę troszczyć się sam, odkryłem, że największą frajdę sprawia mi gotowanie obiadów, które w domu rodzinnym uważałem za nudne – wiecie, takie typowe polskie obiady, które nie budzą żadnych kulinarnych emocji – schabowy, mielone, czy nawet jajko sadzone z mizerią i ziemniakami. W domu zdarzało mi się marudzić na takie dania, a od kiedy mieszkam sam, przygotowywanie i jedzenie ich sprawia, że jestem z siebie dumny. Pewnie dlatego, że pozwala mi to poczuć się jak w domu.

Tomaszewski: Gulasz na mleku kokosowym z batatami. Nie jest to żadna trudna potrawa do zrobienia ale jestem wielkim fanem wołowiny, mleka kokosowego i batatów czyli trzech kluczowych tutaj składników. Można zrobić tę potrawę na ostro albo na łagodnie. Wszystko się fajnie komponuje i najważniejsze: smakuje dziewczynom, a jak to mówią przez żołądek do serca itp :)

Sitarz: Z trzech. Medium stek z antrykotu – klasycznie z pieprzem (opcjonalnie sól, ale wolę już dać na gotowe) oraz z czosnkiem i tymiankiem – z pieczonymi ziemniakami i grillowanymi warzywami Spaghetti z mielonym mięsem wołowym i boczkiem oraz z pomidorowym sosem z odrobiną czerwonego wina (na klasyczne bolognese nie chce mi się czekać kilku godzin) i polędwiczki wieprzowe w sosie grzybowym lub pieczarkowym plus kasza kuskus z drobno posiekaną np. podsmażoną cukinią czy czymkolwiek co możesz np. położyć na grill elektryczny/patelnię, a później posiekać. Plus dużo ziół np. bazylia oraz troszkę kolendry, oregano. Obowiązkowo rozmaryn oraz czosnek do ziemniaków, ale też różne sosy, twarde sery i świeżo wyciśnięty sok z cytryny, limonki, pomarańczy. Polecam łączyć mięso z owocami, a także z odrobiną ostrości chociaż żaden ze mnie Amaro – to wszystko super smakuje jeśli nie przesadzisz.

Olek Żerelik: <szowinista> Jak przeczytałem to pytanie, to od razu zadałem sobie kolejne: czy Ola w tym pytaniu zabłyśnie? </szowinista> Hmmm, w zasadzie w kuchni artystą nie jestem. Prosty rzemieślnik, ot co. Od czasu do czasu mam czas, żeby coś bardziej ambitnego, ale niezbyt skomplikowanego upichcić. Najbardziej dumny jestem chyba z quiche’u z kurczakiem. Choć użycie gotowego ciasta francuskiego nie powinno przynosić dumy.

Sebastian: Kurczak w cieście zapiekany z ananasem i żółtym serem + dresing własnego autorstwa (bez podtekstów). To tak na szybko, na imprezy, zawsze zdawało egzamin. Dla większej grupy: 2 kg piersi z kurczaka w kawałeczkach, mąka, olej, bułka tarta, dwie puszki pokrojonego i odsączonego ananasa, 500 g żółtego sera (najlepszy gouda, można dodać 50 g mozzarelli do lepszej zlepki). No i sos aka jest git: 3-4 duże łyżki majonezu, 400-500 g jogurtu greckiego, 3-4 duże ząbki czosnku, 1 łyżeczka keczupu, 1 łyżeczka vegety, 1 łyżeczka cukru, szczypta oregano. Jak przyrządzać? Prosto, napisz na e-mail jak się zajarałeś/aś, bo to w sumie szybka opcja na klawy obiad do piwa. Można podawać ze wszystkim – z pieczoną bagietką, ryżem, ziemniakami, frytkami itd.

Przemek: Z kotletów sojowych. Kochałem kiedyś dziewczynę, która była wegetarianką. Kotlety rozpadały mi się w rękach, a potem na patelni, ale nigdy w żadną inną potrawę nie włożyłem tyle serca. Zjadła z uśmiechem na ustach. Ja udawałem, że zjadłem. Przez chwilę oboje byliśmy szczęśliwi.

Ola: tom yum :)

Paweł: Lubięcin Calzone. Potrawa autorska więc mogłem tak nazwać. Jest to calzone (pieczone) inspirowane Elvis sandwich czyli w skład nadzienia wchodzą banany <3, masło orzechowe <3, bekon <3 i ser cheddar (choć można użyć każdy inny ser). ZERO warzyw.

Dawid Ciepliński: Jo żech ze Ślonksa, ale od dwóch lat bakam w Londynie. I kedy my, z mojimi kamratami wynajęli chałpa i kedy jo żech pirwszy raz w życiu uwarzył im ślonski łobiod, czyli rolada, modro kapusta i kluski ślonske. A musza dodać zawczasu, że jo żech tego nigdy nie warzył. Padom Ci, jakie to były maszkety, jaki jo żech był rad, że mi to glikło, jak nigdy. Chopie, przez trzy dni my to żarli.

Romantyczny Bartek: Z każdej dla mojej dziewczyny. Umiem zrobić tylko podstawowe potrawy typu pierś z kurczaka, spaghetti itp. więc najbardziej dumny jestem z tego, że zrobiłem kiedyś dla Agaty ciasteczka. Co więcej sam nadałem im kształty – domek, serduszka, korona, nawet pies (nie Agata, to nie był dinozaur). Niedawno poszedłem za ciosem i zrobiłem dla niej tort bananowy. Moja dziewczyna obie te potrawy skomentowała – cytuję – “duma rozpierdala mnie jak Vienia” ;)

Michał Górny: Kopytka. Nic więcej nie dodam. Po prostu Kopytka…

Poprzedni artykułHawks zasługują, by ich pamiętać, ale pewnie i tak o nich zapomnimy
Następny artykułSędziowie po raz kolejny nie użyli gwizdka w kluczowym momencie

21 KOMENTARZE

  1. Piszecie jakby fakt, że w 2013 jakiś kretyn nie dał Jamesowi 1 miejsca do MVP kosztem… Carmelo (oezu…) miało być dla niego jakąś ujmą. Nie było

    Curry miał szczęście że nie znalazł się żaden kretyn który stwierdził, że przecież Warriors są dobrzy i bez niego, więc dajmy MVP Hardenowi, bo Rockets bez niego nie istnieją

    0
  2. Gwoli wyjaśnienia po latach – to że uporczywie mówiłem przez pół wieczoru “Bill Simmons! Bill Simmons!” nie oznacza że nie pamiętam powrotu :). Pamiętam za to bardzo dobrze kolejny poranek, oj pamiętam.
    Ps. Spurs in 6.

    0