Hawks zasługują, by ich pamiętać, ale pewnie i tak o nich zapomnimy

6
Curtis Compton / Newspix.pl
Curtis Compton / Newspix.pl

To trochę niesprawiedliwe dla graczy Atlanty, że nie będę pamiętał wiele z ich dni jako drugiej siły Konferencji Wschodniej. Bądź co bądź ten zespół w swoich szczytowym momencie zaliczył sezon z 60 wygranymi meczami i miał serię 19 zwycięstw z rzędu. To lepszy wynik niż kilka solidnych zespołów w historii NBA. Tylko czy ten wynik na pewno zostanie mi w głowie? Mam przeczucie, że za 10 lat przypadkiem spojrzę w tabelę z poprzedniego sezonu i będę w szoku, że Hawks, ci Hawks, naprawdę wygrali 60 spotkań w sezonie.

To trochę niesprawiedliwe też, że z ich bojów w playoffach zapamiętam jedynie tamto starcie w pierwszej rundzie w 2014 roku z Indianą Pacers, gdy bez udziału Ala Horforda postawili Pacers pod ścianą, zanim przegrali mecze numer 6 i 7. Ale co mogę na to poradzić? Trudno jest po latach wspominać tak gładkie sweepy, jakie dwukrotnie zafundowali im Cleveland Cavaliers. I czy ma wobec tego znaczenie to, że Hawks byli drugim najlepszym zespołem Konferencji Wschodniej w ciągu ostatnich dwóch lat?

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułCztery rzeczy przed Game 5
Następny artykułGorący Ekspres (10.05): Wersja kulinarna

6 KOMENTARZE

  1. Już widzę to oczami wyobraźni jak za 15 lat znajdzie się para blogerów zaraz po trzydziestce, która naraz w jednym z podcastów zacznie z pamięci wymieniać skład Hawks z sezonu 2014/15 bragując swoją nerdowską wiedzą na temat NBA ;)

    0
  2. Najgorsze jest to ze Ferry nie może znaleźć pracy w której jest już zdecydowanie mniej Złych GM Ale nadal znalazł bym kilku gorszych od niego. Dziwię się ze nikt nie chce mu zaufać. Ja tam chętnie wymienilbym Divaca za Ferrego i miał całkiem fajny duet GM/Coach!

    0
    • Kultowe miejsce: Park Espanya Industrial (https://goo.gl/maps/iAgZBssUPCr), tuż przy stacji Sants. Właściwie zawsze jest z kim pograć. Poziom często baaardzo wysoki (pojawiają się tam czasem byli i obecni gracze ligowi – mieszanka z całego świata). Gra się na jeden kosz 4 na 4. Jeśli nie masz ekipy, to ustawiasz się kolejce i dołączasz do ostatniej, która nie ma ludzi. Gra się do 11 za 1 i 2, wygrany zostaje, przegrany idzie na koniec kolejki. Po trafionym rzucie zachowujesz piłkę.

      Jeśli jesteś w innej części miasta, to fajne boiska są w parku del PobleNou (https://goo.gl/maps/wa3qJbsk8Su) – to takie barcelońskie Venice Beach. Po graniu można iść prosto do morza;) Popołudniami powinni być tam ludzie codziennie. W weekendy bardzo dużo ludzi, granie często na wszystkie cztery kosze. Jakbyś odwiedził, to próbuj się łapać do drużyny z siwym Włochem po 40 (Franco). Najlepszy rozgrywający w okolicy. Z nim w drużynie zazwyczaj się nie przegrywa;) No i możesz zapytać, czy mnie ktoś jeszcze pamięta;)

      Wiem, że często jest też granie w Parku Clot i na Raval (niedaleko MACBA), ale nie bywałem tam nigdy, więc nie daję gwarancji.

      0