W zeszłym roku bardzo dużo narzekaliśmy na grę debiutantów, ale ostatecznie aż czterech zdobywało średnio ponad 10 punktów. Aż, ponieważ obecnie z rookies, którzy mają już na swoim koncie ponad tysiąc minuty gry, Andrew Wiggins jest jednym z dwucyfrową średnią. Ten tak bardzo wyczekiwany draft 2014 na razie nie zachwyca, ale z jednej strony przyczyniły się do tego kontuzje, które zabrały nam trzech graczy z pierwszej dziesiątki. Z drugiej strony, jest to coś, czego można było się spodziewać biorąc pod uwagę, że duża grupa zawodników to dopiero przyszłościowe prospecty. Mają ogromny potencjał, ale są jeszcze bardzo młodzi, muszą dużo się nauczyć i w tym momencie nie są w stanie wiele zrobić na parkiecie. Tak więc pozostaje mieć nadzieję, że za kilka lat rzeczywiście draft z minionego roku będzie można nazwać silnym, bo teraz na pewno nie można tego zrobić. Spójrzmy jak radzą sobie zawodnicy wybrani w pierwszej dziesiątce.
1. Andrew Wiggins [MIN] – 15.6pts, 43.8% z gry, 4.3 zbiórek i 1.9 asyst w 34.7 minut
Potwierdza swój duży potencjał jak przystało na jedynkę w drafcie i gra bardzo dobrze, chociaż po świetnym styczniu, kiedy zdobywał prawie 20 punktów na mecz, luty w jego wykonaniu jest nieco słabszy. Po powrocie Rubio, Martina i Pekovica oddaje mniej rzutów, ale przede wszystkim stracił skuteczność na dystansie i trafia ledwie 18.2%. Do końca stycznia notował 36.7% zza łuku. Mimo to nadal zdobywa 16.2 punktów i po raz czwarty z rzędu zgranie tytuł debiutanta miesiąca na Zachodzie. Nie ma poważnej konkurencji i już właściwie może przygotować sobie miejsce w domu, w którym postawi statuetkę Rookie of The Year. Już jest jego.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Na razie wygląda to jak żart rodem z Palmy…
Ten draft będzie można ocenić pewnie dopiero za 3-5lat. Pierwsza trójka ma spore szanse zostać kimś w tej lidze, ale w pełni zgoda – monstrualny hype zbudowany przed draftem i krążące o nim legendy okazały się śmiechu warte. No bo jak się jarać Gordonami czy innymi Vonleahami… Ehh :/
Ja się strasznie jaram Gordonem, od czasu Blake’a nikt mnie tak nie kupił z rookies.
Przesadą jest dawanie na samym początku debiutantom dużych pieniędzy. Taki Bennett dostaje 5 baniek nie wiadomo za co. Minnesota powinna spławić go po tym sezonie, a pewnie będą się szczypać, bo to jedynka i może się jeszcze rozwinie. A nawet jak jakiś debiutant się sprawdzi to potem krzyczy po 15-19 baniek za sezon.
19 nie może krzyknąć. A co do Benneta to Flip jest pacanem. Uważa, że podkoszowy nie powinien rzucać za 3 i trochę hamuje jego rozwój.
Najlepiej to wygląda embiid na treningach co najlepiej świadczy o tym drafcie. Cały ten hype się rozmydlił, ale za parę lat może coś będzie z tych zawodników co są poza pierwszą trójką bo ona wygląda całkiem dobrze i mam nadzieję, że będzie z nich sporo radości przy oglądaniu ;)
Ja. Chcę. Oglądać. Joela. Hansa. Embiida!
Must. Wait.
#me2