Nets byli ostatnią drużyną bez porażki w tym preseason i aż chciałoby się zażartować, że do zwycięstwa zabrakło im czterech minut. Pierwszy w historii (i miejmy nadzieję ostatni) eksperymentalny mecz, w którym kwarty miały po 11 minut, trwał godzinę i 58 minut. Ile nam to mówi? Właściwie nic, bo choć było to średnio o 17 minuty krócej niż przeciętny mecz sezonu regularnego, to również dokładnie tyle samo, co mecz z Sixers z Celtics w zeszły czwartek. Brad Stevens nie widział właściwie żadnej różnicy, Lionel Hollins przejmował się bardziej brakiem Brooke’a Lopeza (nie zagra do końca preseason z powodu problemów ze stopą) i Kevina Garnetta (zatrucie żołądkowe).
Imponujący preseason kontynuuje Jared Sullinger (21/19), który w siedmiu dotychczasowych meczach zaliczał średnio 15 punktów i 10 zbiórek, a co ważniejsze trafił 14 z 26 prób zza łuku (54%). Jest coś na rzeczy w tym gadaniu o tym, że będzie czarnym Kevinem Love’em. Dla Nest Jerome Jordan trafił wszystkie swoje rzuty i zdobył 17 punktów, w nagrodę doczekał się od swojego trenera porównania do Kareema Abdul-Jabbara.
MINNESOTA 112 @ OKLAHOMA CITY 94
Russell Westbrook trafił mniej niż 38% swoich rzutów i zalicza średnio ponad 5 strat w meczu od czasu kontuzji Kevina Duranta. Czy to już trend? Flip Saunders rozpoczął z Andrew Wigginsem (8 punktów) i Rickym Rubio (13 punktów, 7 asyst) z ławki. Mo Williams trafił 6 z 7 rzutów i miał 19 punktów. Wolves grali momentami strefą i Saunders po meczu stwierdził, że jeśli będzie to przynosił sukces, to jego zespół częściej będzie próbował tego typu obrony. Dla Thunder Perry Jones miał 21 punktów.
Dotychczasowy bohater preseason Chicago (i jednej z najbardziej krzepiących koszykarskich historii) Jimmy Butler tym razem spędził na parkiecie jedynie 11 minut, po czym kontuzjował kciuk i musiał udać się do szatni (wciąż nie wiadomo, czy kontuzja jest groźna). W zamian Tom Thibodeau po raz pierwszy pozwolił, by w czwartek kwarcie zagrali Derrick Rose i Joakim Noah. Rozgrywający Bulls zdobył w tym czasie 7 ze swoich 17 punktów i w całym meczu zagrał najwięcej do tej pory, bo aż 28 minut. To z pewnością dobry znak.
Kirk Hinrich trafił 11 z 14 rzutów i zdobył 26 punktów. Dla Charlotte 14 miał Lance Stephenson. Trener Steve Clifford powiedział, że Noah Vonleh powinien niebawem wrócić do treningów, a Gerald Henderson zdąży być może nawet zagrać jeszcze w tym preseason.
Steve Kerr dał odpocząć Splash Brothers, by sprawdzić swoich rezerwowych obrońców. Test najlepiej zdał Justin Holiday (18 punktów), o którym po meczu Kerr powiedział, że “przynależy do NBA”. Nie znaczy to oczywiście, że Holiday pozostanie z drużyną. Warriors mają 14 gwarantowanych kontraktów, co pozostawia im jedno miejsce w składzie. Rywalizują o nie Holiday, James McAdoo, Aaron Craft, Jason Kapono i Mitchell Watt. Kerr twierdzi, że inni trenerzy i zawodnicy nazwali tę grupę najlepszą, jak kiedykolwiek widzieli na obozie treningowym i że bardzo ciężko będzie mu dokonać wyboru. Póki co faworytami wydają się być Holiday i McAdoo.
Dwight Howard powrócił do składu po problemach z kolanem i miał 11 punktów i 8 zbiórek w 17 minut. Powracający po kontuzji biodra James Harden miał 15 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst, ale trafił tylko 2 z 12 rzutów z gry.
Podopieczni Byrona Scotta oddali tym razem 13 rzutów za 3 punkty i choć trafili tylko 4, to aktywność w defensywie (19 przechwytów) pomogła im odrobić 21 punktów straty z pierwszej połowy. Box score z ich meczu znów wygląda jednak jak szpitalna karta i nie wróży to niczego dobrego. Kobe Bryant zagrał 32 minuty i zdobył 26 punktów, ale trafił tylko 7 z 22 rzutów. In plus trzeba mu liczyć na pewno to, że wciąż jest w stanie dostawać się na linię (24 rzuty w poprzednich 2 meczach), co pomaga patrzeć na jego skuteczność z gry pod nieco innym kątem. Trey Burke odpoczywał, więc w pierwszej piątce zastąpił go Dante Exum, który nie jest póki co nikim więcej niż się spodziewaliśmy – nieco zagubionym debiutantem – ale trafia ponad 40% swoich trójek w tym preseason (choć dziś był 0 na 4). Alec Burks miał 21 punktów i jedną chwilę triumfu.