Chris Bosh, ten trzeci w Miami

11
fot. Charles Trainor Jr / Newspix.pl
fot. Charles Trainor Jr / Newspix.pl

W 2007 roku Chris Bosh został wybrany przez kibiców do pierwszej piątki Wschodu podczas All-Star Game. W tym sezonie poprowadził Toronto Raptors do ich pierwszych playoffów od czasów Vince’a Cartera, a na koniec znalazł się w drugiej piątce All-NBA i zajął siódme miejsce w głosowaniu na MVP. Trzy lata później, w swoim ostatnim sezonie w Kanadzie nie udało mu się uchronić drużyny przed ujemnym bilansem, ale pod względem indywidualnym prezentował się bardzo dobrze. Miał czwarty najwyższy wskaźnik PER w całej lidze (25.0) i drugi rok z rzędu był w Top-10 najlepszych strzelców i zbierających. Notował wtedy średnio 24 punkty i 10.8 zbiórek (od tamtego czasu tylko Kevin Love miał sezony na poziomie 24-10).

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

11 KOMENTARZE

  1. Świetny art…i fajne to przypomnienie, że Chris był kiedyś ‘bestią’..przynajmniej takie kręcił cyferki ;)
    Ciekawostką jest też to, że jak napisałeś w 2007 roku wprowadził Raptors do pierwszych Play Offów bez Cartera w składzie i…odpadli przeciwko Nets z Carterem w składzie ;)

    0
  2. Wydaje mi się tylko, że jak na tak doświadczonego gracza, to trochę brakuje mu ciągle stabilności. Potrafi zagrać mecz na 25pkt i 9/10 z gry, żeby w następnym zdobyć 8pkt na skuteczności 2/13.
    Tym niemniej trzeba go docenić.
    Zresztą nawet Spoelstra mówił po ostatnim meczu finałów konferencji o tym ile pożytecznych rzeczy robi na parkiecie Bosh, a które nie są zauważalne dla osób “z zewnątrz”. Pzdr.

    0
  3. Bosh zrezygnował z dużych statystyk swojego prime’u po to żeby po cichutku pomagać zdobywać mistrzostwa. Gdzieś na peryferiach nadal kręciłby cyferki w granicach 25/10,ale sam nie pociągnąłby drużyny do mistrzostwa. Prasa go być może nie docenia,ale Wade i James na pewno wiedzą ile gość poświęcił i jak ważny z niego element mistrzowskiej układanki.

    0
  4. w tej jednej pamiętnej akcji Pop ściągnął z boiska Duncana …. Płaczę o to do dziś ;)

    A dla Bosha brawo – przełknął swoje ego i teraz ponoć gotów jest na mniejsze pieniądze żeby tylko w MIA zostać. Know your place.

    0