Dominacja LeBrona, trójki Bosha i głowy Pacers. Heat wygrali po raz trzeci z rzędu

12
fot. NBA League Pass
fot. NBA League Pass

Lance Stephenson myślał, że poza swoją bardzo dobrą w pierwszych meczach, udało mu się coś jeszcze – zajść za skórę LeBronowi Jamesowi. Sądził, że lider Heat okazuje słabość wchodząc z nim w rozmowy na parkiecie, chociaż po grze Jamesa nie było tego widać i nawet Paul George radził swojemu koledze, żeby lepiej się zamknął. O żadnej słabości LeBrona nie może być mowy i teraz ponownie pokazał swoją wielkość. Nie wiemy czy to co mówił Lance przed Game 4 miało jakikolwiek wpływ na Heat, ale może w jakimś stopniu Pacers rzeczywiście zaszli im za skórę. Na tyle, żeby nie wyłączać swojego wysokiego biegu i rozegrać kolejny bardzo dobry mecz. W zeszłym roku grali bardzo nierówno i wiele razy oglądaliśmy jak po świetnym występie, w następnym spotkaniu brakowało energii i zaangażowania w obronie. Tym razem tego nie było. Od pierwszej minuty grali bardzo dobrze i wygrali już trzeci mecz z rzędu.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

12 KOMENTARZE

  1. Jak zabawnie wraca się teraz do komentarzy pod pierwszym meczem. Te wszystkie napinki, że Indiana została zlekceważona przez wielu ludzi, którzy stawiali Heat w 4 czy 5 meczach. Ja wiem, seria się jeszcze nie skończyła, wszystko się może wydarzyć, ale nagle okazuje się, że wcale nie jest to takie mission impossible, żeby Heat zakończyli to w 5 meczach.

    LeBron ciągle pokazuje klase, ciągle udowadnia, że jest niemal maszyną, jak gra słabszy mecz to jest to… no nie wiem… mecz na poziomie 24pkt-6zb-4as, ciągle wybija argumenty przeciwnikom z ręki, a odnosze wrażenie, że cały czas przy typowaniu wyników serii Heat niewielu bierze poprawkę na to, że tam gra LBJ, który na swoich plecach wiózł Cavs do finałów NBA. Dlaczego, na boga, miałby nie dowieźć tam Miami? Nawet jeśli mieliby te finały przegrać (oczywiście nic takiego nie twierdzę, bo na monumencie SAS pokazują się co jakiś czas malutkie ryski).

    0
  2. Adam – piękne podsumowanie “Ostatecznie zanotował 32 z 21 rzutów, trafił 2/3 za trzy, a przede wszystkim 20 punktów zdobył w paint. Miał też 10 zbiórek, 5 asyst i 2 przechwyty. Lance, masz coś jeszcze do powiedzenia?” – nie ma co gadać głupot tylko grać.

    0