Między Rondem a Palmą (79): Gdzie Twój dom Telemaćku?

20

W dzisiejszym komiksie cyklicznym.

Zaczynamy od egzegezy słów, ruchu ciała i przejrzystości łez Kevina Duranta w jego Najważniejszej Przemowie Sezonu. Jest mowa o tym, czy Afrykanin o wzroście 7-3 w obcisłych majtkach może wprowadzić cię w dobry poranny humor. Maćkowi spociły się oczy. Piszemy szybki scenariusz nowego alternatywnego 30 na 30.  

Przeciskamy się przez nocne blowouty – rozcmokujac się nad grą SAS (hello ciągle tu jesteśmy!) i doceniamy warsztat tkacki Erika Spoelstry. Jest duża sekcja o tym jak podrywać kobiety na alkohol i jak trafić we właściwą dziurkę. Maciek jest twardy i nie zmienia typu na MIA. Szacunek.

Potem idzie już tylko gorzej. Zaczynamy rozmowę o dymisji Marka Jacksona i rozważamy życiowe dylematy Steve’a Kerra niemiłosiernie się kłócąc. Głos wpada mi w falsecik. Jest sporo o życiu na własny rachunek, odcinaniu pępowiny i tym, czy przyjemnie jest leżeć w puchowym łóżeczku wyścielanym przez samego Phila Jacksona popijając pinacoladę.

Ustalamy, że trener NBA nie ma domu.

Na horyzoncie znowu majaczą dolary Koby’ego Bryanta.

Pojawiają się rozważania o tym jak by się pracowało u Adriana Wojnarowskiego i czy Maciek pozwalałby mu edytować swoje teksty.

Zapowiadamy zbliżającą się noc i na koniec (już zgodnie) ustalamy, że dziś jest środa.

Link obiecany w Palmie.

DOWNLOAD

Między Rondem a Palmą (07-05-14, odc. 79) by Między Rondem A Palmą on Mixcloud

20 KOMENTARZE

  1. Sory Znykający ale mógłbyś bardziej profesjonalnie podejść a nie po 1 kwarcie oglądasz i pytasz Maćka o jego zdanie.Trochę dziwne.Oglądać mecz i wyłączyć nawet nie po połowie.To są jednak PLAYOFFY i to najlepsze !

    0
  2. Branza budowlana, odnosnie fundamentow zgadzam sie ze zNYKiem.
    Jak sie bierze posade glownego trenera to trzeba brac rzeczy na klate. Chce sie mniej odpowiedzialnosci, prosze pozycja asystenta moze gdzies dostepna.
    Mi tez szkoda Jacksona, wyniki byly. Wymiana miotly nie jest panaceum.
    Koniec telegramu ;)

    0
      • Zgadzam się, że każdego dnia jest nowy scenariusz i nowe historie. Ale nie 30for30, a zwłaszcza ciągle 30for30 clippers&sterling. Trochę już ogrzewane kotlety. Ta historia ma potencjał na taki dokument, ale męczy mnie ciągle przypominanie o formule 30for30. Mam takie odczucia, ale kim ja jestem? Zwykłym słuchaczem po drugiej stronie kabla :D Skoro dobiłem się do źródła to jeszcze raz – duże Propsy za codzienną dawkę nba w formie mówionej.

        0
  3. zNYKu, Twoje zapowiedzi są rewelacyjne, Palmy niesamowite ostatnio, dzięki Panowie za wysiłek! Jutro sweet 80!

    Piękna rozmowa o życiu, zNYk chyba nie grał swojego oburzenia tym razem. Maciej mi zaimponował spokojem w dyskusji.

    Brawo lanfaust, zNYKu zapomnij o krytyce, jesteś wielki!

    Muszę jeszcze podkreślić, że Maciej pokazał niesamowite cojones startując z tym portalem! Ukłony, szacun, brawo! Piękny projekt!

    0
    • ZNYku dzisiaj poleciał ostro! Aż się zagotował i zapętlił w swojej przekorze. Mówienie o “korporacyjności” Pata Rileya, który to sobie zarządza i w prowadzenie zespołu sie nie miesza, a potem szukanie analogii z Wojnarowskim w roli takiego “Rileya nadzorującego” tyle, że w stosunku do pracy pod Jacksonem to nijak się kupy nie trzyma.

      Tak co do Kerra dziwi mnie, że w tej rozmowie nikt nie podął przykładu Hornacek’a – ZNYKu przecież wszyscy widzieli w tym roku, że ten skład nawet z Carmelo nie może wygrywać, tym bardziej bez Carmelo nie może. Naprawdę co innego kiedy ten sam zespół rok po roku z wyimaginowanego kontendera wypada poza PO, a ten sam zespół spoza PO (być może osłabiony jeszcze) ma przystępować do sezonu jako kandydat na 8 miejsce na wschodzie i to przy pomyślnych wiatrach. NY nie jest aż tak magiczny by być absurdalnym, publika się podpala szybko, ale rozumie ten sport zarazem.

      Kerr mógłby “pociągnąć ten zespół do tego 8 miejsca, jadąc na “radach” Zen Mastera. Z drugiej strony zapominamy też o tym, że Kerr ma jedno doświadczenie, które dla Phila może być bardzo cenne – był GMem, i to takim, który miał jaja sprowadzać Shaq’a do PHX za czasów Nasha i Amarego. Więc nie taki paździoch z niego znowu bo jak widać potrafi brać odpowiedzialność, może nie była to najlepsza decyzja, ale to była jego decyzja – jasne, nie miał nikogo ponad sobą wtedy, to inna sytuacja, ale jednak, pokazał osobowość.

      Dlatego właśnie NYK to dobre miejsce dla niego. Jackson może chcieć korzystać również z jego znajomości staffu medycznego PHX (ohh przydałoby się to Amaremu), a także zwykłych GMowskich doświadczeń. To już byłby układ w dwie strony, starych znajomych, dążących się szacunkiem i zaufaniem. W tym świetle wygląda to nieco inaczej, jak mniemam.

      Na koniec anegdotka. Jak mnie pamięć nie myli, to w komentarzach do serii NBA 2k mówi coś w stylu “cieszę się, że założyłem swój najlepszy garnitur, cały splendor tego miasta (NY) czyni cię od razu gwiazdą”. – ot taka

      0
  4. myślę, że trochę przeceniamy pozycję trenerów na rynku pracy w NBA.
    nie sądzę, by większość z nich mogła pozwolić sobie na odrzucenie jakiejkolwiek oferty.
    tym bardziej, nie widzę tego w przypadku kandydatów na trenerów.
    może być tak, że dana oferta jest jedyną jaką kiedykolwiek otrzymają. i nie zapominajmy, że chodzi tu o wynagrodzenie rzędu paru milionów dolarów.

    jak dla mnie trenerzy, podobnie jak gracze, czy menedżerowie “jadą” na pewnej opinii, która wytworzyła się wokół nich w danym okresie.
    ta opinia ma to do siebie jednak to, że szybko lubi się przeterminować.

    kto pamięta czasy kiedy jeff van gundy był hot?
    ile razy mówiono, że przejmie tą lub inną drużynę?
    potem stan, jeszcze później byron scott (gdzie on teraz jest?).

    na koniec przypomnę, że gdyby zenmaster nie wylądował w nowym jorku to prawdopodobnie hype na kerr’a w ogóle by nie powstał.

    0
  5. Ja jestem bliżej poglądów Znyka (jeśli chodzi o Kerra). Idąc do NY jeżeli mu się coś uda to będzie zasługa Jacksona. Jeżeli nie, to będzie to wina Kerra. Nie przeczytałem tyle książek Jacksona co Maciek, ale sam powiedział w rozmowie, że w szatni tworzył on atmosferę “sam przeciw wszystkim”. To nie jest korporacyjna atmosfera. Casus Spoelstry może się nie powtórzyć, bo Spoelstra dostał klub “dream team” i szybko przyszły sukcesy (choć i tak obarczano go głównie za niepowodzenia).
    Poza tym był znikąd i nikt innych go nie chciał. Kerr ma sporo tytułów mistrza i bogatsze doświadczenie. Poza tym idąc do NY trafia w zupełnie inne (przeciwne) otoczenie. NYK w najbliższej przyszłości (tzn takiej, w której znajduje się Kerr) nie będą kontenderem, chyba, ze mówimy o takim kontenderowaniu jak w zeszłym roku.Ta drużyna nie ma żadnych fundamentów, poza wyczyszczonym salary za 2 lata. Wielka niewiadoma.
    Pamiętajcie, ze Riley jest Bogiem w Miami, a Jackson ma nad sobą Dolana. Kerr nie będzie człowiekiem Dolana tylko Jacksona. Jackson ma tłusty kontrakt więc jakby coś to leci Kerr, a Dolan nie jest cierpliwy.

    W GSW jeżeli o niego zabiegają tzn. że menagemant go chce. Ma dobrych koszykarzy i kredyt zaufania. Nie wiem jakie cele przed nim postawią, ale jeżeli będą go bardzo chcieli, to dostanie dłuższy kontrakt. poz tym presja jest tu mniejsza niz w LA czy NY bo Zachód jest silny i wyrównany, więc oczekiwania nie są od razu na finał konferencji. Myślę, ze bardziej właścicielowi zależy na komunikacji niż fantastycznych wynikach (inaczej nie zwalniał by Jacksona)

    Ja na miejscu Kerra wybrałbym GSW, ale wiadomo, wszystko zależy od oferty.

    0
  6. Krótko, bo padam z nóg: nie sposób nie zgodzić się z Maćkiem. zNYKający, powiedz, proszę, dlaczego czymś złym jest postawienie się w sytuacji ucznia, gdy nauczycielem jest tej klasy trener? Dlaczego miałaby być to ujma dla Steve’a Kerra, który przecież z wielką estymą wypowiada się o Jacksonie? Spójrzmy na to tak: czy naprawdę jest w tym coś niewłaściwego, gdy połowa (ok, nadużycie, ale celowe) ligi, czy to na stanowisku GM-ów czy coachów, to podopieczni odpowiednio: R.C. Buforda i Gregga Popovicha? To naturalna kolej rzeczy: najpierw uczymy się od tych, którzy dysponują od nas większym doświadczeniem i wiedzą, by któregoś dnia wylecieć spod troskliwych skrzydeł mentora i zacząć pracować na, nazwijmy to, własne nazwisko, a z czasem – być może – samemu stać się mistrzem dla następnych. W tej lidze samorodnych talentów ze świecą szukać – większość coachów ma za sobą bogatą przeszłość i rozbudowane CV. Zauważ, jak wielu ex trenerów pełni dziś rolę asystentów. Jeśli dla kogoś, kto jakiś czas temu samodzielnie prowadził drużynę NBA, jest akceptowalne, by przyjąć stanowisko niższego szczebla, to czemu nieopierzony Steve Kerr miałby brzydzić się rolą trenera pracującego pod Philem Jacksonem? Co nie zmienia faktu, że osobiście wolałbym, żeby Kerr objął Warriors, jeśli ci wykazali się taką dozą ignorancji, by zwolnić Marka Jacksona. Pzdr.

    0