Nie można powiedzieć, że rywalizacja pomiędzy Lakers i Celtics w tym sezonie zupełnie straciła na znaczeniu. Może nie są to pojedynki na szczycie ligi jak w poprzednich latach, może nie są to interesujące mecze, ale są to istotne starcia jeśli chodzi o przyszłość obu klubów. Obecnie ich rywalizacja to pojedynek dwóch tankujących drużyn, które walczą o jak najwyższą pozycję w ‘odwróconej tabeli’ i gwiazdę w drafcie 2014. Wczoraj ponownie ‘wygrali’ Celtics, oddając czwartą kwartę i wzmacniając swoją pozycję w wyścigu po jak najwięcej piłeczek w loterii. Lakers natomiast zanotowali te normalne zwycięstwa. Tak, trochę to pokręcone.
W pierwszym starciu pokonali gospodarzy w Bostonie psując comeback Rajona Rondo, a teraz właśnie przeciwko swoim odwiecznym rywalom wreszcie przerwali najdłuższą serię porażek w historii klubu przed własną publicznością (8). Kluczową rolę w tej wygranej odegrali ich nowi zawodnicy, których dopiero co pozyskali z Warriors – Kent Bazemore i MarShon Brooks.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Brooks to gość, któremu chyba najbardziej kibicuje z tych niedocenianych graczy. Teraz pod skrzydłami D’Antoniego jest idealny czas by złapać słońca blask. Come on MarShon!
W dużej mierze są to zawodnicy, którym wystarczyło dać grać. Bazemore po pokazaniu się latem w ogóle zagrał dwucyfrowe minuty w tym sezonie? Brooks też nic nie grał odkąd wyszedł z Nets, a i Marshall za częto w Suns nie biegał po parkiecie.
Bosh w wakacje idzie do LAL
O Brooksie od poczatku mówiło się, że to taki Kobe dla ubogich. Może teraz zostanie następcą Bryanta? ;P