W piątek wieczorem David Stern powiedział na antenie NBC Sports Radio, że Marc Davis i sędziowie meczu nr 5 Miami-Indiana powinni byli wyrzucić z parkietu Chrisa Andersena za zdarzenie, które miało miejsce na początku drugiej kwarty (via ProBasketball Talk).
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Moim zdaniem reakcja sędziów była nieodpowiednia. Z miejsca double-tech dla Birdmana i out. Nasuwa się pytanie – czy rzeczywiście wobec pionków (sorry Psycho-T) sędziowie pozwalają sobie na większe ustępstwa? Przy akcji James-Mohammed, LeBron troszeczkę przybajerzył, przy akcji Bidrman-Psycho-T ten 2. wystał i wytrwał. I możemy znów zacząć drążyć…
Jedno co mnie zastanawia to fakt, po kiego wuja władze NBA post factum “naprawiają” (specjalnie w cudzysłowie bo jest już przecież po meczu) błędy swoich sędziów? Zdaje mi się, że odkąd sam sędziuję większą wagę przykładam do błędów sędziowskich (zauważam je) albo po prostu te Playoffy są ich pełne.
A może po prostu mecze są ogólnie ostrzejsze, mamy 50-60 fauli w meczu i ogląd ogólny sędziów jest inny. Nie ma co się podniecać :)))))))
I bardzo dobrze.
Pewnie, że dobrze. Postępowanie sędziów w tej sprawie było niestety niezrozumiałe. Birdman powinien od razu z miejsca wylecieć z boiska. Gdy tylko to zobaczyłem, jekłem, oby skończyło się tylko na wyrzuceniu z parkietu bez dyskwalifikacji w g. 6. Czym się kierowali sędziowie ? Być może wręcz niespotykaną masa błędów kolegów na korzyść Indiany w poprzednim spotkaniu. Niestety potoczyło się odwrotnie. Mam nadzieję, ze ta sprawa a przede wszystkim słowa Papy Sterna o błędzie sędziów, niejako nawołujące Stu do dyskwalifikacji Birdman, raz na zawsze zamkną usta tym wszystkim piszącym bzdury, że Stern może wpływać na wynik rywalizacji Pacers-Heat. Choć rzeczywiście wpłynął, ale nie w ta stronę co większość płaczków Indiany sądziła. Ale co by nie powiedzieć sprawiedliwości stało się zadość, choć pewnie kibice Heat woleliby oglądać Birdmana w meczu w Indianapolis, gdzie szanse Heat są mniejsze niż u siebie.
Jeszcze o jednym często pojawiającym się stwierdzeniu, ze Dwayne Wade się kończy. Dwayne to my boy od czasu Marqutte, ale prawda jest taka, że poniekąd sam sobie zrąbał karierę. Od początku było wiadomo, że tak jak gra, choć było to fenomenalne i ESPN uhonorowało go jako najlepszy występ zawodnika w serii play-off w historii NBA, to w perspektywie czasu ta gra zaprowadzi go tylko i wyłącznie na stoły operacyjne. To boli fana Dwayne’a ale miał tyle czasu aby nauczyć się rzucać z dystansu, ba w sezonach 95/96 rzucał lepiej i skuteczniej, przede wszystkim z lepszym timingiem niż kiedykolwiek później lub teraz. Później nadszedł czas notorycznych prób wymuszania fauli przy rzucie. Praktycznie każdy przyruch do rzutu był przyruchem fałszywym (pump fakem). Nie wiem co on sobie myślał, czy w taki sposób oprócz kolejnych kontuzji swojego ciała, cokolwiek jest w stanie tym osiągnąć, tym bardziej, że nie było widać żadnej pracy nad poprawą rzutu z dystansu. Niemal charakterystyczną akcją stało się po otrzymaniu piłki na idealnie czystej pozycji pod kątem 45 stopni, po kolej; pump fake, obrońca olewa ale zdąża dobiegnąć, kozioł, próba pivotu, nieudana, rzut z trudnej pozycji często uderzający w bok tablicy ….. brak powrotu do obrony. Mija parę lat, do dziś i nic się w tym zakresie nie zmienia. W innych zakresach tak; strata dynamiki, słabsza obrona, rozpracowanie przez przeciwnika, do tego dochodzi najzwyczajniejsze w świecie niechlujstwo podczas podań. W tej serii Wade jest kancerem. Kancerem. Nie bójmy się tego powiedzieć. Mówię to jako jego długoletni fan. Gdy tylko otrzymuje piłkę, podnoszę oczy do góry, wiedząc że nic dobrego z tego nie wyniknie. Dwayne przetrzymuje piłkę, jest kompletnie bezproduktywny w uruchamianiu Raya i Battiera, nie potrafi zagrać nawet najprostszego pika z Chrisem, bo obrońcy i tak zostaną na Chrisie, wiedząc ze w najgorszym razie dobiegną do kolejnego pump-fake’a. ewentualnie wykaże się kolejnym niechlujnym podaniem, po którym akcja wciąż stoi. A czas płynie. W życiu i na boisku 24 sekundy.
Wade za rok i dwa lata ma opcje w kontrakcie na w sumie 41,6 mln ….. raczej z niej nie zrezygnuje co niezbyt dobrze wróży Heat na rynku.
PS Edycja się jednak przydaje ;-)
Indiana byłaby blizsza awansu gdyby zrozumiała, co mając na uwadze poprzednie play-offy jest trudne, że Wade nie jest i nie będzie dla nich jakimkolwiek zagrożeniem w tej serii, jest po prostu bardziej znanym Mario Chalmersem. Choć w dalszym ciagu uważam, że predzej nie tyle zrozumie, bo już on to rozumie, ale przejdzie do trybu hero mode LBJ.
Oglądałeś Game 4 w ogóle?
Masa błędów na korzyść Indiany?
Oglądnij jeszcze raz, polecam. Całe Game 4 to była masa błędów nie tylko dla Indiany. Po błędzie 24 sekund którego nie było Heat wrócili do gry będąc chyba -7. A w ciągu ostatnich 3 minut zabrali 0 piłek. Przegrali, ale na pewno nie przez sędziów, bo decyzje były z dupy dla obu stron.
Flopy, pomyłki, nie gwizdane faule, nie wiadomo po co gwizdane faule, Heat nie mogące zebrać piłki przez ostatnie 3 minuty – cała historia Game 4.
Ostatni mecz zmieniła jedna decyzja sędziów. I można snuć teorie spiskowe aż do nieskończoności….
hahahahhahahaha –
ta … nieusunięcie Birdmana w 13 minucie meczu nieodwołalnie zmieniło wynik meczu. Nie ośmieszaj się. Takie bzdury to tylko tu od heaterów Heat. Tak jak kroki Jamesa w g.1, na które na forum e-nba.pl świetnie odpowiedział lorak, wcale nie kibic Jamesa, wskazując w kolejnym meczu 4 takie same sytuacje z udziałem bodajże George’a i Westa. W których kroków oczywiście tez nie odgwizdano. Bo to nie są kroki w rozumieniu przepisów NBA.
A zauważyłeś, że te ostatnią minutę, jeszcze przy meczu na styku, grali bez swojego jedynego gracza grającego cokolwiek w tej serii czyli LeBrona? Zauważyłeś, ze co najmniej połowa fauli Jamesa była z d**y wzięta? Zauważyłeś, ze Joe Crawford praktycznie co mecz próbuje od samego początku ustawiać sobie Jamesa dając mu za nic technika ? Zauważyłeś, ze 5 graczy Heat grających cokolwiek w tym meczu miało 5/4 faule na te nie tylko 3 ale 5 minut przed końcem? Z czego co najmniej 1/3 była z księżyca wzięta.
W g.4 była masa błędów sędziów, dawno tak słabo sędziowanego spotkania nie oglądałem. Błędy szły w obie strony, ale zdecydowanie więcej dotyczyło gry Heat i było na korzyść Pacers, głównie związanych z faulami kluczowych graczy Heat. Nie musze jeszcze trzeci raz oglądać tego meczu, wystarczy 2 razy i pocztytać co o tym sadzą inni z blogow i stron o nba. Dziwne, że mecz wcześniej, gdzie nikt nie ma uwag do poziomu sędziowania, James nie ma ani jednego faulu, a teraz łapie 6 z czego co najmniej 3 z księżyca wzięte. Ale oczywiście, James to wg kibiców Pacers w tym momencie pionek, co tam zagrożenie faulami i bardzo, bardzo dyskusyjny 6 faul. Tak im pasuje, zdecydowanie ważniejsze dla losów spotkania jest nie usunięcie w kolejnym meczu Andersena.
Ale mimo wsztsko nikt z kibiców Heat po tym nie płakał, zarówno tu jak i na forum e-nba, tak jak część osób po wygranych Heat. Tak bywa …. nawet powyższą moją opinie wyrwałeś z kontekstu, gdzie krytykuje sedziów za gwizdek na korzyść Heat i niekorzyść Pacers. Tu jest różnica. Trzeźwe spojrzenie, nie hajtertswo, że brak wyrzucenia Andersena wpłyneło na wynik meczu,. Pewnie, że wpłyneło, każde wydarzenie wpływa, ale nie na końcowy wynik meczu, a już napewno dużo mniej niż faule z księżyca gwiazdane m.in. Jamesowi i Boshowi w g.4
Ta sytuacja z 24 sek. była kuriozalna i absolutnie na takim poziomie nie powinna mieć miejsca ale proszę nie gadaj bzdur, ze miała jakikolwiek wpływ na wynik meczu, czy wpływ choćby podobny do tych sytuacji z faulami Jamesa. Choćby dlatego, ze daleko było do końca meczu. Pomijam taką oczywistość jak notorycznie nie 3 ale 5 sekund w pomalowanym Westa i Hibberta zarówno w obronie jak i w ataku. Popatrz uważnie.
Na tym blogu po meczach widzę jedną prawidłowość. Kibice Pacers lub raczej wrogowie Heat (bo tych pierwszych jest bardzo, bardzo mało, sam nim poniekąd jestem ;-) ) wychylają się tylko z dwoma tematami – jak to Pacers wszyscy krzywdzą i jak to Heat są faworyzowani, niejako starając się zdyskredytować ewentualny awans Heat. Nie tedy droga.
Pokazał to Papa Stern, który niby woląc finał z udziałem Heat, swoim jedynym czynem pokazuje wręcz coś przeciwnego. Jakoś nie widzę, abyś to zauważył.
Ahahaha.
Stary załóż własnego bloga bo Twoja wypowiedź jest dłuższa niż artykuł..
Przerzucajmy się argumentami kogo sędziowie bardziej skrzywdzili.
Trochę boję się odpowiadać na Twoje zarzuty bo nie chce mi się czytać książki ‘Wszyscy nienawidzą Heat’.
Jedno, ale:
Sytuacja z 24 s nie miała wpływu? Oglądnij mecz jeszcze raz, z -7 robi się +3. Indiana to młody team dlatego takie sytuacje wpływają na nich podwójnie.
LBJ nie wygra wszystkich meczy dla Heat, Wade się rozsypuje, Bosh jest Pau Gasolem w Miami, Battier i Alen są jak Jason Kidd, Cole miał swój dobry moment w tych PO, wystarczy, Mario gra z kontuzją.
Heat wygrają tą serię, nie ważne czy dzięki sędziom czy imponującej grze LBJ, może nawet dzisiaj, nieistotne.
To finały są najważniejsze, LBJ vs maszyna Popa.
Ostatni akapit z dupy wzięty to Stu Jackson podniósł wagę wykroczenia, a z logicznego punktu widzenia Game 7 = większa oglądalność = więcej $$$.
Pieniądze nie śmierdzą.
Kolejna durna teoria spiskowa….
Dobrze powiedzane.
Do tego jeszcze bym dodal ze Heat nie sa historycznie jakis nadzwyczajnym zespolem – wchodza do finalu w bardzo slabej konferencji wschodniej, wyniszczonej kontuzjami.
Mieli duzo szczescia ze w poprzednim sezonie trafili na OKC a nie na Spurs bo podejrzewam ze nie zdobyliby mistrzostwa.
Smieszy mnie niezmiennie powracajacy temat krokow Jamesa.
Koles robi bledy notorycznie. NBA to puszcza – tak jak puszcza w wiekszosci przypadkow. Ale czym innym jest pisanie ze “krokow nie bylo” a czym innym ze “byly ale w NBA sie tego w ostatniej akcji nie gwizdze”.
Spoko, zawsze można mówić, kroki, kroki, kroki, ale hejterzy nie mają już wiele innych argumentów :-))) gwoli wyjaśnienia nie jestem fanem Heat/LBJ :-P
Nie chcesz nie czytaj. Poczytaj od początku tej serii – to nie ja zacząłem płacz pt. sedziowie nas krzywdzą. Nie mam zamiaru tez przerzucac się argumentami. Z mojej długiej negatywnej dla Heat wypowiedzi wyciełes jedno słowo i sie uczepiłeś, bo nie pasuje do teorii lansowanej przez kilku użytkowników, ze to NBA i sedziowie przeciagna Heat do finału.
Tak jest masz rację – jedna sytuacja zmieniła wynik -7 do +3 :D :D. Szkoda gadać. Dlaczego nie zwrocisz uwagi, ze 99% pierwotnego mojego tekstu było negatyne w stosunku do Heat za wyjatkiem jednego słowa ? Hm ?
Ja wcale nie jestem pewien, że Heat wygraja tą serię. Nie byłem nigdy, tym bardziej teraz gdzie 3 z 4 najlepszych zawodników zawodników na parkeicie, to gracze Pacers. Ale nie knoć głupot i inni, ze sedziowie pomagaja Heat, bo jak na razie pomagają ale Pacers. I to ewidentnie, szkoda bo moim zdaniem byc może nie potrzebnie.
@Krog
odpuść sobie, Miami i tak zagra w finale, chodzi o więcej $$, nie ma sensu psioczyć na sędziów, czy na kogokolwiek innego. Można być zdziwionym że LBJ nie opieprza swoich kolegów tak często jak powinien. Przecież po to przyszedł do Miami żeby łatwiej zdobyć kolejne pierścienie, a nie da się ukryć, że znowu sam ciągnie ten wózek.
Oj mozesz sie zdziwić. Naprawdę. Pacers są i byli zespołem będacym w stanie pokonac Heat. A jedyne co mnie wkurza, to napewno nie Pacers, wśród których Roy i George graja fantastyczną serię, również nie sedziowie akurat słabo sedziujący tą serię, ale tak wcale nie rzadko bywa, ale użytkownicy bloga od poczatku, bez zadnego powodu kontestujący uczciowośc sędziowania, tylko dlatego, ze na parkiecie biegają Heat. Jak na razie sedziowie jesli komukolwiek pomagaja to Pacers. I w tym temacie z ich strony cisza …
@krog
To była by niespodzianka gdyby Pacers pokonali Heat w Miami. ALE, tak się nie stanie. Dlaczego?
1. Indiana gra już maksa. Nie są w stanie grać lepiej.
2. Pierwsza piątka jest super ale gdzie rezerwowi?
3. Pacers nie są w stanie wygrać 2 meczów z rzędu z Miami.
4. Grają na South Beach.
5. Gwizdki sędziów z reguły sprzyjają gospodarzom.
6. Chyba najważniejszy punkt. Miami ma LBJ’a. Można Go nie lubić, ale, to w tej chwili najlepszy koszykarz. I wydaje mi się że On jeszcze ma rezerwy, może być lepszy :)
1. Indiana gra już maksa. Nie są w stanie grać lepiej.
2. Pierwsza piątka jest super ale gdzie rezerwowi?
Właśnie dlatego sa jeszcze w stanie grać lepiej. Tak naprawde to w tych 6 meczach walczyła tylko pierwsza piątka ..rezerwowi wciąż JESZCZE nie odpalili, a taki chociażby Augustin może to zrobić. Manhimi + Psycho T tez kilka ważnych zbiórek pod koszem rywali są w stanie dać.
3. Pacers nie są w stanie wygrać 2 meczów z rzędu z Miami.
Prawie zrobili to w pierwszych dwóch meczach, gdyby nie kontrowersyjny game winner LeBrona, po błędzie PG#24
4. Grają na South Beach.
Gdzie już wygrali kilka dni temu, a publika należy do jednych z najgorszych w lidze.
6. Chyba najważniejszy punkt. Miami ma LBJ’a. Można Go nie lubić, ale, to w tej chwili najlepszy koszykarz. I wydaje mi się że On jeszcze ma rezerwy, może być lepszy :)
No i to chyba jedyny argument z którym jestem w stanie sie zgodzić, bo wciaz pamiętam Game 6 z PO 2012 przeciwko Celtics i wiem, że LBJ jest w stanie to powtórzyć.
Niemniej uważam, że jeżeli Pacers się nie spalą psychicznie to są w stanie wygrać ten mecz i przejść do historii, jako ekipa, która pokonała Miami “90% szans na tytuł mistrzowski” Heat.
Generalnie z hostem w tej serii sie nie zgadzam, ale akurat w powyższej wypowiedzi tak, pomijając kontrowersje wokół game winnera LBJ i ławki rezerwowych Pacers która na pewno nie odpali .
Dochodzi jeszcze jedna, dla mnie kluczowa sprawa, która przeważyła w opcjach 55/45 % dla Pacers.
Heat MUSZĄ wygrać, po tym co zrobili w regular, wszystko poniżej misia będzie klęską, co może ich troszkę sparaliżować, choć z takim bagażem doświadczeń nie powinno. Z drugiej strony na pewno nie pomoże się to wstrzelić Rayowi i Shanowi.
Natomiast Pacers MOGĄ to wygrać lub nie. Nie ma na nich presji. I tak drugi rok z rzędu osiągnęli zdecydowanie więcej niż ktokolwiek się spodziewał. Mogą naprawdę zagrać na większym luzie.
Co istotniejsze ta sama zasada dotyczy trenerów, z zastrzeżeniem, że Vogel ma pewny kontrakt w Pacers na lata (jeśli tylko będzie chciał), a ta porażka Heat może oznaczać game over dla Eryka jako trenera Heat. Paradoksalnie Spo wcale nie jest słabszym coachem niż Frank, ale takie są realia NBA i oczekiwania Heat.
To jest ta różnica.
PS. Chciałbym abyś miał rację “wierny” Tomaszu ;-)
PS.2. Sędziowie tez mnie martwią. Nie chce tego, bo niestety znów popełnili kilka błędów na korzyść Pacers w game 6 i nie chce rewanżyzmu.