Drużyna przegrywa 6 meczów z rzędu, jest na dnie tabeli, a do tego najlepszy zawodnik doznaje kontuzji i będzie poza grą przez miesiąc. Sytuacja wydaje się być beznadziejna. Ale cóż zrobić, sezon trwa, trzeba wyjść na boisko i chociaż spróbować coś ugrać. W miejsce kontuzjowanego gwiazdora trener decyduje się wstawić drugoroczniaka o imieniu Jeremy, który kiedyś został pominięty w drafcie, a początek sezonu spędził siedząc na końcu ławki i rzadko pojawiał się w grze. Trener nie ma wielkiego wyboru, co mu szkodzi. Jeremy w pierwszych 10 meczach rozegrał w sumie 23 minuty, tym razem spędza na parkiecie aż 39 minut. Gra rewelacyjnie. Gra jak lider drużyny, a nie głęboki rezerwowy. Notuje rekordowe zdobycze punktowe i prowadzi swój zespół do zwycięstwa.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Przeglądam boxscore podczas oglądania meczu Spurs-Celtics i J. Pargo szaleje. Myślałem że to Jannero w końcu przypomniał sobie czasy jak był solidnym zmiennikiem CP3, a to Jeremy. Ciekawie czy chłopak przez ten miesiąc wykorzysta swoją szanse i dostanie duże minuty w rotacji czy to był tylko jednorazowy wyskok.
Coraz ciezej czyta mi sie teksty pana Szczepanskiego. Jakosciowo miedzy Mackiem a Szczepanskim jest przepasc. Z tym tekstem wytrzymalem do polowy (a na 6G czytam wszystko). Nie wiem, moze jakies warsztaty dziennikarskie?
Ja tam do stylu pisania nic nie mam, ale artykuł troche naciągany.. gdzie tu do linsanity.. choć i tamtego zjawiska nie rozumialem, bylo poprostu smieszne.. a to ze Rockets sie na nie nabrali jeszcze smieszniejszze…
nie Linsanity bo to Cleveland a nie New York. Nie te reflektory, nie ten hype, nie te media, nie ten świat. ;) Nie wiem co by musiał robić dalej Pargo, żeby ktoś nazwał go Linem 2.0 . Spokojnie ;) fajna historia, ale pewnie jedna z tych jakich wiele (PJ Tucker, Danny Green itp)
Irvinga nikt nie zastąpi i raczej wątpię, żeby Pargo miał kontynuować swoją serie, jak bardzo bym tego nie chciał, to jednak not gonna happen.