– Paul, ja bym ci zapłacił też za ten czwarty rok, ale to nowe CBA… Lawrence mówi, że nie możemy dać więcej.
Pięć lat temu całą NBA zaskoczył i mocno wstrząsnął ogromny transfer Paula George’a do LA Clippers, którzy równocześnie podpisywali Kawhia Leonarda. W Los Angeles tworzyli fantastyczny duet wszechstronnych gwiazdorów – Kawhi dopiero co sięgnął po drugie w karierze MVP Finałów, podczas gdy PG zajął trzecie miejsce w głosowaniu na MVP sezonu – który miał poprowadzić drużynę do tytułu. Z miejsca stali się jednym z najpoważniejszych kandydatów do mistrzostwa.
Pięć lat później George przenosi się do Filadelfii, nadal nie mają na palcu mistrzowskiego pierścienia.
Razem z Leonardem nie spełnili wielkich oczekiwań, a to co najbardziej zapamiętamy z ich wspólnego pobytu w Clippers to ciągłe kontuzje i load management. Gdyby nie te kontuzje… Gdyby nie covid i wznowienie sezonu w bańce… Mieli swoje rewelacyjne momenty, a zwłaszcza w 2021 mieli zespół na miarę mistrzostwa. Niestety jeszcze więcej mieli pecha. Te pięć lat kończy się więc dużym rozczarowaniem – łącznie tylko trzy wygrane serie playoffów i jeden, historyczny dla klubu występ w Finałach Zachodu.
To jednak nie znaczy, że Clippers pięć lat temu podjęli złą decyzję. Oczywiście z perspektywy czasu transfer PG wyraźnie wygrali Oklahoma City Thunder, którzy przejęli przyszłego All-NBA Shaia Gilgeousa-Alexandra i aż pięć pierwszorundowych picków, z których ostatni do odebrania mają w 2026, a jeszcze w przyszłym roku będą mogli wykorzystać prawo swapu. Clippers zapłacili niezwykle wysoką cenę, ale w pakiecie był też kontrakt Leonarda i celowali w mistrzostwo. Poszli all-in, biorąc dwóch super-gwiazdorów i ustawili się w walce o najwyższą stawkę. Mocno zaryzykowali, ponieważ to mogło się udać.
Nie wyszło i teraz zostają z niczym po Paulu George’u, który odchodzi jako wolny agent. I to na własne życzenie Clippers ustawili się w takiej pozycji, ponieważ mieli mnóstwo czasu na wynegocjowanie nowej umowy i jeszcze wczoraj ostatnią szansę, żeby poprawić swoją ofertę. Wydawało się, że nie mogą sobie pozwolić, żeby tak po prostu go stracić i że ostatecznie zapłacą. Przeważyły jednak kwestie finansowe. Bo jego odejście zapewnia Clippers „greater flexibility under the new CBA”, jak to sami ujęli w oficjalnym oświadczeniu.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Czyli Ci którzy mieli zostać dojechani zmianą CBA faktycznie cierpią. I bardzo dobrze.
Dlatego Tusk musi zlikwidować CBA, by ulżyć najbardziej potrzebującym tj Steve Balmer,CBA to pozostałość poprzednich rządów
żyjesz z CBA umierasz z CBA. Wyjęli kiedyś Duranta, tracą Klay #karmisabitch
To teraz pora dojechać “najlepszych” graczy, bo tak patrzę na salary 76ers i trzech ziomków zarabia 40/50 mln a reszta 8 i w dół… Trudne do zmiany ale Związek Zawodników powinien popracować żeby w równiejszy sposób się te zarobki rozkładały.
Ten próg procentowy powinien zostać obniżony, bo oczywiście Luki, LeBrony i Jokicie zasługują na każde pieniądze, ale potem Scottie Barnesy i Cunninghamy dostają umowy za 200+ mln i zakopują swoje drużyny. Najlepszych też to dotyczy i już po Denver widać, bo obok Jokicia i Murraya za drogi jest MPJ, więc KCP odpadł a trzeba Gordona utrzymać.
Więc tak patrzę na tych 76ers (albo Suns) i to nie jest zdrowa sytuacja żeby 3 ziutków miało po 50 mln a reszta jednocyfrówki i minimum. To się nie ma prawa udać w dłuższej perspektywie.