Wake-Up: Nuggets zdominowali pierwszy mecz Finałów

29
fot. NBA League Pass

Miami Heat nie sprawili kolejnej niespodzianki na otwarcie serii.

Denver Nuggets pozostają niepokonani na własnym parkiecie, pewnie wygrywając pierwszy w historii swojego klubu mecz Finałów.

Miami @ Denver 93:104 (0-1) B.Adebayo 26/13/5 – N.Jokić 27/10/14

Mimo długiej, dziewięciodniowej przerwy Denver Nuggets nie mieli problemu z odzyskaniem swojego rytmu i bardzo dobrze weszli w pierwszy mecz. Mike Malone jeszcze tuż przed startem przypomniał im, że Miami Heat w poprzednich rundach zawsze zabierali Game 1, więc postarali się, żeby teraz to się nie powtórzyło. Od samego początku grali świetnie, szybko przejęli kontrolę i w drugiej połowie robili blowout, zanim Heat jeszcze podjęli próbę powrotu w czwartej kwarcie.

Jak zwykle wszystko kręciło się wokół fenomenalnego Nikoli Jokica, który już do przerwy rozdał 10 asyst, zostając dopiero drugim po LeBronie zawodnikiem w ostatnich 25 latach z dwucyfrowym dorobkiem asyst w pierwszej połowie finałowego meczu. Swój finałowy debiut zakończył z kolejnym triple-double mając 27 punktów (8/12 z gry, 10/12 z linii), 10 zbiórek i 14 asyst. Przez większość spotkania zajmował się głównie kreowaniem innych, ale kiedy Heat w czwartej kwarcie zmniejszyli straty, a koledzy pudłowali, postarał się o utrzymanie przewagi zdobywając wtedy 12 punktów.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

29 KOMENTARZE

  1. Trzeba trafiać swoje rzuty. To na początek, ale aby to ułatwić Butler musi być bardziej agresywny (pytanie czy jest w stanie).

    Myślałem, że presja ograniczy Gordona i MPJ, a-na razie-zjadła Martina i Strusia.
    Przynajmniej Bam wyglądał nad wyraz dobrze.

    No cóż – by far-reality check.
    Była nadzieja, że ten mecz jest do wygrania, niejako “z rozpędu”.
    W Game 2 będzie jeszcze trudniej.

    0
  2. Niestety Martin i Strus nie dojechali jeszcze na finały. Jimmy też zbyt pasywny i generalnie Bam ciągnał atak Heat przez cały mecz. Ceglarnia ze strony Heat przede wszystkim w 1 połowie okrutna.

    Bardzo fajny mecz zagrał Haysmith, aktywny w obronie a i w ataku też dał sporo. Lowry też nie wyglądał najgorzej. Ogólnie ten line-up Vincent – Lowry – Highsmith – Bulter – Bam i granie strefą to chyba najlepsza odpowiedź na Denver.

    Po stronie Nuggets – fajny pomysł z dostarczaniem Gordonowi piłki na post, gdzie jechał z Vincentem równo. Na szczęście Spo wprowadził adjustments w przerwie i posłał Butlera na Gordona i skończyło sie rumakowanie.

    Porter naprawdę zrobił mega postęp w obronie, aczkolwiek niekiedy w ataku odpala tak głupie rzuty, że przykro patrzeć.

    Jamal Murray, Bruce Brown no i oczywiście Joker – klasa.

    Denver bardzo konsekwetnie i przede wszystko czysto w obronie. Miami miało tylko 2 rzuty wolne w całym meczu. Aczkolwiek zdarzają im się momenty, że gdzieś gubią koncentrację i skupienie i wtedy Heat starali się ścigać.

    Mimo wszystko jest gdzieś potencjał na tą serię, Miami naprawdę nie zagrało źle, ale Martin i Strus muszą zagrać znacznie lepiej.

    0
  3. Miami było o kilka trójek swoich snajperów od bycia na styku. Gdyby Struś i Martin trafiali swoje rzuty na normalnej skuteczności, wszystko mogło się zdarzyć. Brakowało też Butlera, który nie dojechał.
    Jest spore pole do poprawy dla HEAT. Nuggets zagrali świetnie. Mega się ogląda tak klikającą ofensywę

    0
  4. Cichy,nienachalny występ Jokica.Oddawał niewiele rzutów,za to idealnie sterował tempem,kontrolował wydarzenia na boisku,skupiając się na obsługiwaniu kolegów,zasłonach itd.Kolejny kapitalny występ.Greg Ostertag na pewno dumny z syna.

    0
    • Właśnie to było w tym meczu bardzo widoczne, Miami jest maciupkie przy Denver. Dlatego obrona Miami nie będzie tu lepsza niż obrona Lakers. Z drugiej strony Bam może bezkarnie jeść bo ma przed sobą Jokica. Z trzeciej strony, widać jak bardzo Denver to inny zwierz w ataku niż wszystko z czym Miami grało do tej pory. Wszystko na boisku dzieje się szybciej, przeciw Jokicowi strefa nie zadziała już tak dobrze.

      Wymarzony dalszy przebieg serii: Denver 2:0, 2:2, Denver 3:2, 3:3 i po zaciętym meczu numer 7 wygrana Denver, Jokic cygańskim księciem, Jimmy bez mistrzostwa, ale w sercach, everybody sukces.

      0