Wkurzony Jimmy Butler chciał się bić. A przynajmniej tak krzyczał w kierunku ławki gospodarzy w Denver. Wydawało się, że woła Nikolę Jokica, który przed chwilą ostro sfaulował jego kolegę. Wjechał barkiem w stojącego tyłem Markieffa Morrisa. To idiotyczne i bardzo niebezpieczne zachowanie rozwścieczyło zawodników Miami Heat, a skończyło się aż czteromiesięcznym leczeniem Kieffa. Po meczu Andy Elisburg swoją tuszą musiał zastawić drzwi szatni, żeby zatrzymać swoich graczy przed próbą skonfrontowania się z rywalami. Dwa tygodnie później na rewanżowy mecz do Miami pojechali też bracia Jokica, którzy na twiterze dyskutowali z bratem Markieffa. Atmosfera była napięta, kibice w Miami głośno wybuczeli lidera gości, ale obyło się bez dalszych incydentów.
To był listopad 2021 roku. Butler w tym drugim meczu nie zagrał, a teraz przed rozpoczęciem finałów wyjaśnia, że to nie do Nikoli wtedy krzyczał. To nie z nim chciał się bić. Między nim a Jokerem nigdy nic nie było, więc nie mamy próbować budować tu historii o jakimś konflikcie między liderami obu drużyn. W Miami nie ma też już Morrisa, więc nie będzie również kolejnej odłsony pojedynku braci.
Wygląda na to, że nie ma do czego wracać, a to był najbardziej pamiętny moment ostatnich lat w bezpośredniej rywalizacji tegorocznych finalistów, w której Nuggets mają serię sześciu zwycięstw. Oczywiście nigdy wcześniej nie spotkali się w playoffach, bo dla klubu z Denver to finałowy debiut. Ale warto przypomnieć, że mieliśmy już jeden mecz o stawkę między Butlerem i Jokicem.
Podczas krótkiego pobytu Jimmy’ego w Minnesocie, na finiszu sezonu 2017/18 zmierzyli się w decydującym pojedynku o playoffy. Ostatni mecz tamtego sezonu przesądził o tym, która drużyna zajmie ósme miejsce w tabeli Zachodu. Wtedy Butler „pobił” Jokica i w dogrywce sam zdobył więcej punków niż cała ekipa gości (7-6). Przywrócił Wolves do playoffów po wówczas najdłuższej w lidze, 14-letniej przerwie, podczas gdy Nikola mimo świetnego występu na 35-10 musiał rok dłużej poczekać na swój debiut w postseason. Mamy więc już jakiś początek historii ich rywalizacji.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
„Jak zwykle przeciwko Jimmy’emu”
To w typerze kariery nie zrobisz!
To co, Miami kradnie pierwszy mecz w Denver?
Miami to jest drużyna psycholi, boję się, że jeżeli w pierwszym meczu padnie Twierdza Kolorado aka Orle Gniazdo to siła Żaru może być już nie do powstrzymania, Jimmy Fuckin Buckets z kolegami wedrą się do środka i będą gwałcić i mordować bez opamiętania już do samego końca serii…
Głównie będą gwałcić. Tak to widzę.
Zdrowo jest się wrócić i poczytać przedmeczowe predykcje post factum. Zwłaszcza te gruntownie uargumentowane.
Denver w 5.
Wygląda na to, że kostka spowolniła Jimmiego.
Bez jego gry tak jak w serii z Bucks nie widzę innej opcji niż Denver. W 6.
Denver w 5
Punkty na posiadanie vs obrona Heat:
– Bucks: 1.14 przy man to man; 0.95 przy zone
– Celtics: 1.16 przy man to man; 0.90 przy zone
Punkty na posiadanie Nuggets vs zone def w tegorocznych playoffs: 1.38
Jako że będę w tych Finals kibicował Heat pocieszam się faktem, że Denver zagra przeciwko “zone” Miami a nie “zone tegorocznych Playoffs”
To prawda, Miami zagięło rzeczywistość już wiele razy w tych playoffs, ale na papierze Nuggets wydają się bardzo niewygodnym rywalem. Second Spectrum podaje, że w tym sezonie regularnym Jokic zagrał 9 posiadań vs strefa Miami. Było z tego 15 punktów. Sezon regularny to sezon regularny to sezon regularny but still.
Na 100/ Miami maja lepsza obronę ( bardziej aktywna ) niż Minnie, PHX, Lakers. Pytanie czy to wystarczy.
Ja uważam, że tak.
Trochę mnie zaskakuje, że większość komentujących stawia na pewne zwycięstwo Nuggets.
Ja wiem, że jest genialny Jokic, Murray, przewaga parkietu itd..
ALE!
1)Są też rzeczy niepoliczalne, z których można sobie dworować, ale stały już za dużo większymi niespodziankami /sensacjami w sporcie.
2)Zespoły, które wymieniłeś –
Wolves, Suns (z nowym składem i trenerem Pistons), Lakers.
Nie wiem, może Denver byli tak mocni, że te teamy wyglądały najoględniej mówiąc biednie na ich tle.
Heat wyeliminowali Bucks i Celtics. Jedni i drudzy przez 3/4 sezonu stawiani byli jako główni kandydaci do misia.
3) Heat już tam byli. Wierzę że dla Jokic’a to żaden deal (sportowcy z byłej Jugosławii mają wyjątkowy mental), ale MPJ, Gordon…, kto wie jak zniosą presję i światła Finals.
4) Wraca Herro. Nie wiem w jakiej będzie formie,ale to jednak upgrade.
5) Jest Spo, jest Jimmy na misji, może Martin podtrzyma dyspozycję strzelecką i NAJWAŻNIEJSZE! – Bam i Kyle(przez niektórych zwany “Playoff Kyle”) mogą i MUSZĄ grać lepiej niż w serii z Bostonem.
Heat to wygrają.
dokladnie, ja mysle podobnie (choc pewnie zyczeniowo), bam i lowry musza zagrac mega, plus zadaniowcy trzymac poziom i przede wszystkim trafiac z dystansu ale to jest do zrobienia
+ jesli ktos ma znalezc sposob na rozmontowanie ofensywy denver i utrudnienie im gry to bedzie to Spo, nie wiem moze rzuci butlera na murray’a od poczatku zeby go mentalnie zjadl na dzien dobry czy cos
Tylko, że po ograniu Bucks, Knicks i Celtics w 7, dwóch starterów gra na skręconych kostkach, a i reszta pewnie jest zdrowo przeorana seriami na wschodzie. Po drugiej stronie czeka zdrowy i wypoczęty rywal. Celtics w zeszłym roku nie mieli już zdrowia na finały i scenariusz może się powtórzyć.
Żeby mieć szanse to HEAT musza dostawać od Butler Ok 30 pkt a nie 16 a od Martina 15 a nie 3. Reszta się sama ułoży…