Flesz: Jak wymienić Brittney Griner

Dokładnie na tydzień przed atakiem Władimira Putina na Ukrainę na lotnisku Szeremietiewo moskiewska policja aresztowała mierzącą aż 206 cm wzrostu, raczej kuriozalnie wyglądającą czarnoskórą lesbijkę z USA, ubraną w kurtkę “Black Lives For Peace”. Przyleciała właśnie z Phoenix, a w torbie miała wejporyzator ze śladami marihuany. Optyka, tego co najgorsze w zachodnim świecie, była dla Putina rosyjskiemu społeczeństwu zbyt łatwa do sprzedania. Jacek Kurski musi ziewać do dziś.

Prezent w postaci Brittney Griner był tak wymuskanej jakości, że aż nie chce się wierzyć, że samo aresztowanie nie zostało przez rosyjskie władze sfingowane. “Dla Rosji była to szansa, żeby w swoich propagandowych działaniach pokazać ją, jako upadek Zachodu. W rosyjskich mediach zawsze używa się tematu LGBT, by to robić. LGBT, legalizacja narkotyków i zmiana płci – to są sprawy, które w Rosji się w ten sposób wykorzystuje” – Sergiej Leszczenko, doradca ds. social-media prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego.

Sprawa Griner, o której w czerwcu już obszernie pisaliśmy, odbywa się w tle napaści Rosji na Ukrainę i przez ostatnich osiem miesięcy co jakiś czas pojawia się w newsach. Ostatnim z nich jest niestety informacja z tego wtorku, o tym że rosyjski sąd odrzucił apelację prawników Griner, po tym jak 4 sierpnia skazano ją na 9.5 roku łagrów za wykroczenie oczywiście kompletnie niewspółmierne do kary.

Pokazówka ma też jednak miejsce po stronie amerykańskiej.

Griner jest dziś najbardziej znanym amerykańskim więźniem przetrzymywanym przez inny kraj. Prezydent USA, demokrata Joe Biden znajduje się pod presją nawoływań gwiazd NBA, WNBA, i ciągle widocznych w telewizji mini-happeningów, ale strategicznie dla USA wartość Griner jest bliska zeru.