Kyle Lowry wrócił do gry po opuszczeniu czterech poprzednich meczów i od razu Miami Heat poczuli, że mają wreszcie swojego rozgrywającego. Nadał dobre tempo gry, uruchamiając kolejne szybkie akcje i pomógł rozpocząć Game 3 od mocnego uderzenia. Wzięli rewanż za upokarzającą porażkę na własnym parkiecie i teraz to oni niszczyli rywali przed publicznością w Bostonie, już w pierwszej kwarcie uzyskując 20-punktowe prowadzenie.
Obejrzeliśmy kolejny w tej serii dominujący fragment gry jednej z drużyn, ale tym razem nie zakończyło się to blowoutem jak poprzednio. Heat pozwoli sobie odebrać 26-punktowa przewagę i dopiero na samym finiszu zapewnili sobie zwycięstwo. Przetrwali. I coraz bardziej wygląda na to, że ta seria stanie się właśnie walką o przetrwanie. Na koniec może wygrać zespół, któremu mniej przeszkadzać będą kontuzje.
Lowry wrócił, grał też PJ Tucker, ale po przerwie Heat znowu byli osłabieni, bo w drugiej połowie na parkiecie nie pojawił się Jimmy Butler. Zapalenie prawego kolana. Zaraz na początku trzeciej kwarty wyglądało też na to, że kontuzja zakończy również występ Marcusa Smarta. Bardzo mocno skręcił kostkę, krzyczał z bólu i potrzebował pomocy, żeby zejść do szatni. Na szczęście, jakimś cudem udało mu się wrócić. Już kilka minut później całe TD Garden witało go owacjami, gdy wbiegał do hali, po czym wszedł na boisku i rzucił stepback trójkę. Dał gospodarzom impuls, nie pozwalając im przestać walczyć. I w czwartej kwarcie zrobili comeback. Ale w czwartej kwarcie też Jayson Tatum schodził do szatni z kontuzją barku. On także wrócił, jednak Boston Celtics już nie udało się wyrwać tego meczu.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Coraz więcej wskazuje na to, że kto wygra Wschód będzie potwornie poobijany i może zabraknąć zdrowia na finały NBA. Pewności nie ma, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi to sugerują.
Granie wąską rotacją Celtics zaczyna odbijać im się czkawką. Oni w zasadzie przez całe PO jadą na granicy wytrzymałości. Horford, Robert Williams, Smart, teraz Tatum… O JB mówi się, że on w zasadzie cały sezon gra z bólem kolana.
Zdrowi Celtics są w stanie wygrać z każdym, ale czy oni będą zdrowi? Czy oni są zdrowi? Czy oni już teraz nie są już poobijani i poowijani bandażami z każdej strony? Bo ja jak ich obserwuję to mam wrażenie, że oni są już na granicy. Wisi to wszystko na bardzo cienkiej linii.
Graty dla Heat, wyszli na ten mecz tak jak powinni i odzyskali przewagę parkietu.
Boston w q1 kompletnie za mało walczący, zbyt gładko odpuszczający. Pogoń była możliwa dzięki kontuzji Jimmy B i gospodarskim gwizdkom. Sędziowie w tych PO to się kompromitują coraz bardziej z każdym meczem. Faule widmo co chwilę, ale kroki odgwizdać to nie ma komu.
Jak popełniasz 23 straty nie masz prawa wygrać meczu.
Mecz nr 4 będzie klasycznym win or die dla Bostonu – nie wierzę w come back od 1-3 z perspektywą meczu nr 7 w Miami.
Boston nie przegrał jeszcze w tych PO dwóch meczy z rzędu.
Akurat na to się zanosiło jeszcze zanim zaczęły się play-in, 10 w miarę równych drużyn, czyli długie serie i dużo kontuzji. Ta seria przypomina Celtics Bucks, ale teraz to Miami ma lepszego trenera i dłuższą ławkę.
Sprawdziłem rano wynik i poczułem się jakbym miał dziś urodziny.
Dalej nie kupuję tego Lowry’ego. Transfer słaby dla Miami. Jeden średni mecz nie sprawi, że się spłaci. Pewnie zaraz nie zagra z powodu znowu jakiś spraw rodzinnych (wymiana pieca, fotowoltanika). Poza tym zajmuje prawie dwa krzesełka na ławce rezerwowych.
Ten zespół ma zupełnie inną jakość w ataku z Lowrym na parkiecie. Było to ewidentnie widać w tym meczu. Jeśli mają coś ugrać w tych PO to tylko z nim grającym tak jak wczoraj. Jimmy nie musi wtedy zajmować się aż tak kreowaniem kolegów i może zachować siły na 4q/obronę.
Lowry był fatalny w serii z Sixers, bo wrócił za wcześnie i grał z urazem. Jego wartość na boisku w PO jest nieoceniona.
Bardzo dziwny mecz, aż komentatorzy to zauważyli, ze nie pamiętają meczu z taką ilością runów. Boston 3x leżał na deskach, wracał i ostatecznie jednak Strus przybił gwoździa do trumny wielką trójką na 96:92, Bam rzucił pierwszą garść ziemii na 98:92 i potem to już tylko przedłużana ceremonia. Kibice Bostonu mogą patrzeć na to optymistycznie, ze ten zespół ma serducho i moc niesamowitą, kibice Miami – ze bez Butlera doszli do brzegu. Dla mnie dalej Boston w 7
Poza tymi stratami z jednej strony tylko, to najdziwniejszy stat zauważony przez kogoś: Miami wygrało w 3 meczach tylko 2 kwarty, łącznie! Trzecią w G1 i pierwszą w G3. O czym to świadczy? Nie wiem, ale myślę, że detektyw Rutkowski powinien to zbadać w jaki sposób prowadzą 2:1
Moze przez te osobiste? Ile ich mial Boston do polowy 4 kwarty a ile Miami?
Oladipo na Brownie to był duży game-changer, ale nadal Boston powinien zrobić Heat
Krótko Bam Bam :D