Nowojorski tag-team nr 1 przeszedł Cleveland, idzie po Boston

4
fot. apnews.com

Brooklyn Nets prowadzili już 40-20 po pierwszej kwarcie i dowieźli zwycięstwo 115:108 nad Cleveland Cavaliers w meczu 7/8 turnieju Play-In.

BROOKLYN 115, CLEVELAND 108 

Kyrie Irving rzucił 34 punkty, a Kevin Durant 25 punktów. Nets zaliczyli aż 33 asysty przy 45 celnych rzutach.

Cavaliers zmierzą się w piątek z wygranym środowego meczu Atlanta-Charlotte. Stawką jest gra w playoffach przeciwko rozstawionym z #1 Miami Heat.

Nets w najbliższą niedzielę o 21:30 naszego czasu rozpoczną w Bostonie rywalizację z #2 Celtics.


Kyrie Irving i Kevin Durant niszczyli Cavaliers od pierwszej minuty i nie pozwolili wydrzeć się temu z rąk w pierwszym w historii NBA meczu Play-In rozegranym w kwietniu.

Czuć było elektrykę tego wydarzenia. Czuć było nagle nietypową konieczność – okej, 6,5 tysiąca kilometrów od Nowego Jorku, oglądane w dodatku bez głosu, ale widać było dodatkowy zryw we stawianych na boisku krokach. W takich sytuacjach, niczym hustlujący szachiści z Parku Waszyngtona w Nowym Jorku, Kyrie i KD wychodzą na plac gry dymać turystów.

Irving trafił 12 z 15 rzutów, rzucił 34 punkty i rozdał 12 asyst. Durant trafił 9 z 16 rzutów, rzucił 25 punktów, zaliczył 11 asyst, miał 3 bloki i 2 przechwyty.

Irving i Durant trafili osiem pierwszych rzutów, Nets pchali piłkę do przodu, prowadzili 32-20 w 10 minucie i po pierwszej kwarcie już 40-20.

Caris LeVert nie potrafił pomóc Dariusowi Garlandowi, a wchodzący z ławki Nic Claxton hiperaktywnie bronił obręczy Nets, ale kiedy Durant poszedł na ławkę, Cavaliers odpowiedzieli szybką serią 9-2. To miało się powtórzyć po przerwie, bo kontuzjowany Seth Curry i wymęczony dźwiganiem w styczniu całej tej nieco głupiutkiej organizacji Patty Mills wyglądają jak cień gracza – w dodatku jednego i tego samego.

Kyrie to jednak miał od startu i kończył pierwszą połowę buzzerbeaterem – był w tamtym momencie 9/9 z gry. Nets prowadzili do przerwy 57-43.

Na starcie drugiej połowy Cavaliers, osłabieni brakiem Jarretta Allena, próbowali spowolnić Brooklyn ustawiając cudownego Evana Mobleya na środku pierwszej linii strefy. Próbowali tego wcześniej w pierwszej połowie, ale bez większego skutku.

Irving więc w dwóch kolejnych akcjach znakomicie rozbił tę strefę podaniami kozłem do Andre Drummonda, ten jadł ofensywną deskę i było już 69-47. Mecz miał okazję się skończyć w tym miejscu. Straty Cleveland odbijały się czkawką, a podobny pass kozłem Dariusa Garlanda pod kosz do Lauriego Markkanena został zdjęty przy obręczy przez KD.

Kyrie pierwszy rzut spudłował dopiero w 38 minucie – piłka wykręciła się z obręczy po trójce z prawego rogu. Znów z Durantem na ławce Cavaliers byli tym razem już jednak w trakcie runu 16-4, którym wracali do gry, mimo tego, że Garland doznał urazu kontuzjowanych od dwóch miesięcy pleców (sam piszę to wyłożony na łóżku, z nogami do góry, bo wiem co to znaczy heroiczna walka z bólem krzyża). To był ten moment, gdy Steve Nash tankował i zwlekał długo ze wpuszczeniem KD – Cavaliers zeszli do 80-87.

Garland następnie dwukrotnie potyrał Duranta – raz trójką, a drugi raz wkręcając się na lewy layup. Im dalej w mecz coraz bardziej widoczne było też to, że wszystko co Nets mogą wykombinować poza swoim duetem, to Bruce Brown pozorujący zasłony i podający w polu trzech sekund. Na to wydano setki milionów dolarów właśnie. Dwa kolejne pull-up jumpery Duranta w 45 minucie dały Nets prowadzenie 103-93 i później przy sześciu punktach straty na 30 sek. przed końcem meczu Cavaliers długo nie faulowali – wyglądali na zmęczonych 83 meczami sezonu regularnego, a to jeszcze nie koniec.

Dla Cleveland Garland rzucił 34 punkty, ale LeVert i Lauri Markkanen złożyli się na tylko 9 celnych z 26 oddanych rzutów. Mobley w 35 minut gry rzucił 19 punktów, miał 7 zbiórek i 2 bloki. Popełnił też 5 fauli, a mógł i powinien grać dłużej.

Wszystko przed Cleveland, a póki co starcie w piątek z przegranym środowego meczu Atlanty z Charlotte.

Brooklyn ustawia się na najbardziej elektryzującą serię całej pierwszej rundy playoffów. Boo, hoo, Boston. Nowojorski tag-team nr 1 kontra cały świat.

4 KOMENTARZE

  1. KAT jest winny dobre wino Edwardsowi i D’Angelo.
    Uratowali mu spanikowane dupsko.
    Szukałem dłuższy czas dobrego określenia dla postawy KAT podczas ważnych chwil dla Wolves i panikarz jest chyba najlepiej pasującym. Przerażenie/niepokój w oczach widać na kilometr. Potem są nerwowe decyzje, głupie faule itd itd

    Reggie Jackson grał bardzo dobry mecz, aż w 4 kwarcie kompletnie się pogubił. W tym runie Wolves to on partolił co chwilę akcje ofensywne Clippers.
    PG13 zaskakująco dobrze wygląda jak na tak długą przerwę, ale sam nie da rady. Brak jakości na ławce na pozycjach 1/2 bije po oczach. Batum jak to Batum, znowu przeszedł obok meczu.

    Nets z Bostonem – jaka szkoda, że bez Roberta Williamsa. Kluczowy gracz w obronie.

    0