Styczeń, ostatni tydzień, czwartek, słońca nie widziałem od soboty, Indiana Pacers, a dokładnie rezerwy Indiany Pacers – brzmi jak wymarzony moment, żeby porozmawiać o Indianie. Należy zawsze (zawsze) dawkować ilość Indiany Pacers w swoim życiu, bo można pobłądzić w jednym koźle Danny’ego Grangera, czy w głowie Roya Hibberta, albo 20-20-10 Domantasa Sabonisa tłumaczyć sobie bez widzenia. Takie zdanie przeczytałem jeszcze dziś rano: “Sports Illustrated, a national magazine who wrote about the Pacers twice per decade”.
Pisanie o Pacers to generalnie mały blogowy show off, pokazówa, musisz mi wybaczyć, bo przede wszystkim nie chcę tracić Twojego czasu.
To na pewno nie Pacers.
Ostatniej nocy Scary Terry wyprzedził Glena Rice’a w trójkach dla Charlotte, Kelly Oubre drugi raz w tym sezonie smagał późno trójkami team, który przegrywał już w czwartej kwarcie dwudziestoma punktami i Pacers stracili najwięcej punktów w jednym meczu w historii organizacji – 158.
Lance Stephenson podpisał w poniedziałek kolejny 10-dniowy kontrakt w swoim mieście i kozłował najwięcej w środę, ale nie stać go już na regularne shizzle, więc Rick Carlisle wystawia od kilku meczów na parkiet chyba najmniej utalentowany team ligi. W środę Pacers stracili u siebie 100 punktów w ostatnie 29 minut meczu z Charlotte – prowadzili jeszcze 68-67 pod koniec drugiej kwarty – nie przedstawiając żadnej regularnej prezencji w obronie obręczy, w kreacji w ataku, ot wymieniając się piłką, bez zasłon dla graczy bez piłki. Mecz wcześniej Pacers przegrali w “Gabinecie Cieni” 113-117 z Pelicans bez Ingrama, a przed tym jakimś cudem pokonali na wyjeździe w poprzednim tygodniu Warriors i Lakers, choć to bardziej mówi o Warriors i Lakers, niż o stanie Indiany.
W pięciu ostatnich meczach Pacers wystawili tylko trzy piątki, które zagrały razem dziesięć minut(!). Koszykarsko, wygląda to na klasyczny sandbox, piaskownicę. Rick Carlisle nie kładzie na tym stylu gry wszystkiego czego się nauczył. Z drugiej strony jesteśmy w najtrudniejszym momencie sezonu regularnego, gdy mecz goni mecz, a czasu na trening jest tak mało, że Anthony Davis – mówi Frank Vogel – wrócił do gry szybciej niż powinien.
17-32 Pacers zagrali z Pelicans i Charlotte bez kontuzjowanych Malcolma Brogdona (Achilles), bez Domantasa Sabonisa (kostka, może wrócić w ten weekend), bez Mylesa Turnera, bez TJ’a Warrena – znasz już tę wyliczankę dobrze – i bez swojego boiskowego kapitana TJ’a McConnella. Caris LeVert jest dziś cieniem samego siebie, a rotacja podkoszowa składa się z mocno rozczarowującego Gogi Bitadze, “Claxtona” Pacers, czyli debiutanta Isaiah Jacksona i szkoda gadać. Skład jest od dawna w rozsypce. Czuć jakby już drugi sezon. I co powszechnie wiadomo, wszyscy są na sprzedaż.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Maria w Rokicie
https://ahseeit.com/meme-templates/king-include/uploads/2020/10/thumb_122800531_220923586062075_1179130064700001545_n-3162054599.jpg
Dzięki Maciek, ciekawe czy któryś GM podgląda Indianę i spróbuje go wyciągnąć?
Ja tam nie wiem ale w DF jest 20 drużyn a nie 15