Anthony Davis wrócił po 17-meczowej nieobecności, ale to nie był największy powrót minionej nocy i wcale nie mam tu na myśli swojego powrotu z mini urlopu. Najbardziej spektakularny powrót miał miejsce w Waszyngtonie, gdzie LA Clippers zanotowali drugi najwyższy comeback w najnowszej historii NBA. Odrobili 35 punktów straty i wyrwali zwycięstwo po niesamowitym finiszu, którego bohaterem był Luke Kennard.
Cool Hand Luke miał gorącą rękę w ostatnich akcjach, ale też wystarczająco spokoju, żeby wykorzystać decydujący rzut wolny.
Zszokowani kibice w Capital One Arena nie wiedzieli co się dzieje, a Chris Miller z NBC Sports pytał po meczu czy tak wygląda sięgnięcie dna? Washington Wizards oddali wygrany mecz, przegrywając po raz czwarty z rzędu.
The Clippers overcame a 35-point deficit Tuesday night against the Wizards. That is tied for the 2nd-largest in the play-by-play era (since 1996-97).
The Jazz overcame a 36-point deficit against the Nuggets in 1996. pic.twitter.com/0n2na9lopo
— ESPN Stats & Info (@ESPNStatsInfo) January 26, 2022
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Trza było Gortata nie oddawać.
Kuminga!
Jak nie mieć teraz szacunku do Clippersow jak grind robią już od zeszłych play-offów. Pokazali charakter że nie gwiazdy typu Kawhi, PG czy Ibaka robią robotę. Kennard, Coffee, Boston, Jackson, Mann to nie jakieś losowe słowa, to ludzie potrafiący zrobić różnice. To jakby Lakers grali bez Lebrona, AD i z Westbrookiem z plecami 80latka. W sumie mogło by tak być…
Czy za sześciu graczy na parkiecie Clippers mogli/powinni dostać faul techniczny? Oczywiście wyniku to by nie zmieniło, Wizz i tak znaleźliby sposób, by przegrać.