Nawet jeśli z niewytłumaczalnych powodów oglądasz jeszcze w styczniu mecze Sacramento, Houston, Indiany, Atlanty czy Lakers, to trudno znaleźć tak beznamiętnie rozjechane zespoły jak Golden State Warriors, którzy w czwartek zostali rozbici w Milwaukee. To druga z rzędu porażka Warriors w trasie wyjazdowej po trzeciej we wtorek w czterech ostatnich meczach przeciwko Memphis.
Na 6 minut i 33 sekundy przed końcem drugiej kwarty, po tym jak Giannis Antetokounmpo w lewym post zabrał kolejny lunch – tym razem stepbackiem – Kevonowi Looney, Warriors przegrywali już 28-58.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Strasznie dużo lukru się na GSW wylewa od początku sezonu, aż mdli,
ojej jaki ten Stephen świetny, i rekord pobił i w ogóle, i Green tak świetnie broni i rozgrywa, normalnie DPOTY i first team of defence, i Klay już wraca, tak długo żeśmy czekali, i wszyscy zawodnicy z ławki tacy świetni, i Kerr to wszystko tak znakomicie spina, normalnie pieprzone light years ahead, do wyrzygania.
Mam nadzieje, że Bulls przejadą się w nocy ostro po Złotych Chłopcach!
Hej Panowie z Chicago liczę na was.
Coś nie pykło ;)
Przeżyję, najważniejsze, że Luka przeszedł się po Morancie :)
Ben Simmons jest tu potrzebny ze swoją grą. To jedyne miejsce gdzie ma sens dla obu stron.
Czekam.