Flesz: Czekamy na Oryginalnych Warriors, Bucks z optymizmem na Lopeza

2
fot. USA Today

Włączyłem wczoraj finałowe pojedynki Cavaliers i Warriors  z 2017 roku, żeby przypomnieć sobie jak wygląda elitarny poziom gry i prime Klaya Thompsona. Mecz nr 3 nazwałem tu kiedyś najlepszym meczem koszykówki w historii NBA, a pierwszą połowę Cleveland w meczu nr 4 – rekord Finałów 86 punktów – najlepiej zagraną połową. Obie tezy podtrzymuję. Nie znajdziesz ich już dziś na YouTube, tylko na League Passie. Dwa i pół roku po Finałach 2019 Thompsonowi po powrocie z rehabilitacji Achillesa i ACL brakuje tekstury mięśni, za to nie brakuje odwagi i ochoty do gry. Po dwóch dotychczasowych meczach przeciwko Cleveland i Memphis Thompson jest #1 w tym sezonie w liczbie oddawanych rzutów – 37.3 na 100 posiadań.

Dwa i pół roku po przerwie Thompsonowi brakuje jeszcze Draymonda Greena. Nie widzieliśmy nadal na boisku kwartetu Curry-Thompson-Iguodala-Green, o którym znów może być sezon NBA, tylko że osiem lat później. Kiedy grali wspólnie po raz ostatni, ten kwartet spędził 57 minut w sezonie 2018/19, rzucając 117 punktów na 100 posiadań i tracąc tylko 96, w minutach bez Kevina Duranta. W 2017/18 było to 118 punktów w ataku i 103 w obronie w 96 minut tego kwartetu bez KD.

To w tych korzeniach chemii, w tych właśnie liczbach, leżą przyczyny tego, że przed tym sezonem można było traktować Warriors jako kontendera i tak do tego podchodziłem. Ułatwili to postrzeganie, wygrywając 30 z 40 pierwszych meczów w tym sezonie.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDniówka: Warriors w Milwaukee
Następny artykułWymiana: Atlanta zaczyna, Reddish w Knicks