Flesz: Nic wielkiego, tylko Finaliści 21′ po cichu idą po 11 zwycięstwo z rzędu

2
fot. apnews.com

Oczywiście dużo dzieje się obecnie wokół 11-3 Phoenix Suns, ale profesor gry pod kontrowersyjnymi właścicielami – Shinn, Stern, Sterling, Sarver! – Chris Paul to-spokojnie-ma i tegoroczni Finaliści NBA są w trakcie serii 10 zwycięstw, grając najłatwiejszy dotychczas terminarz w lidze.

Tylko 4 rywali Suns ma dziś bilans +0.500, choć w poprzedni weekend Suns zrobili blowout w Memphis na Grizzlies, którzy (i Miami) mają najwięcej zwycięstw z teamami +0.500 (6). Suns robią to bez fajerwerków czy nawet dominacji, z koronkową grą midrange swoich liderów Paula i Devina Bookera, z Frankiem Kaminskym niszczącym Portland ponad tydzień temu i przez większość tej serii zwycięstw bez Deandre Aytona, który wrócił do gry w tym tygodniu i Suns pokonali najpierw Minnesotę, a po niej Dallas.

Po raz w drugi w ciągu trzech dni Suns zmierzą się właśnie z Dallas Mavericks i po raz drugi Mavs będą bez kontuzjowanego Luki Doncicia.

We wtorek Mavericks grali bez Luki bardzo dobrze – tak jak Jalen Brunson & Co. robią to też przez cały sezon w meczach, w których Luka gra – ale zabrakło im Doncicia w crunchtime, Kristaps Porzingis miał ciężkie nogi ze zmęczenia i Mavs przegrali ciasny mecz w Phoenix 98-105. Dziś ponownie mecz grany jest w Phoenix i możesz obejrzeć go (w nocy o godz. 4 w CANAL+ Sport) rano w sobotę o godz. 9 (C+S) w powtórce do tosta z serem, parówki z wody i sosu barbecue.

Piotr niedawno napisał więcej o Aytonie i Mikalu Bridgesie, którzy dotychczas nie robią w tym sezonie dużego postępu dla teamu będącego praktycznie niemal tym samym składem, jaki zrobił ostatnie Finały. 10 zwycięstw z rzędu na początku sezonu to dobry sposób na uciszenie tych, którzy chcą wypominać Suns to, że w playoffach Zachodu pokonali trzy teamy, w których brakowało gwiazd – Anthony Davis nie grał przez drugie pół serii, a Jamal Murray i Kawhi Leonard przez całe – odpowiednio – półfinały i finały konferencji. Tylko że dziś Leonard wciąż nie jest zdrowy, Murray nadal nie wrócił – wróciły za to plecy MPJ’a – a na Lakers z Davisem, LeBronem i Westbrookiem Suns zdążyli już w tym sezonie zrobić totalny blowout.

Wyraźnych zmian w Suns nie jest wiele. Wybija się ta, że ten halfcourtowy team gra nagle w #3 tempie ligi.

To dobra droga. Wolno grający CP3 nabiera więcej groove’u z młodymi, latającymi do przodu Bridgesem, Camem Johnsonem i nowym w Suns Landry’m Shametem. Szybsze tempo to dobry wstęp do tego, żeby pójść dalej i przetestować nowe sposoby gry, które mogą przydać się w playoffach.

Tym bardziej, że żelazni starterzy Suns Paul-Booker-Bridges-Crowder-Ayton są dotychczas w tym sezonie minus-20 przeciwko teamom, których już nie zaskoczą. Spowodowane jest to w największej mierze tym, że Suns trafiają tylko 31% rzutów za trzy w tej grupie, i tylko 31% ich prób z gry to trójki (i dostają się rzadko na linię). Suns to nie jest team, który robił będzie często blowouty, tylko niszczył będzie rywali swoim topowym poziomem egzekucji akcja w akcję (wrócił Cam Payne, więc powinno być jeszcze lepiej). Są obok Warriors maszyną funkcjonującą w ataku pozycyjnym najsprawniej.

Cam Johnson ma za sobą playoffy, w których w średnio 21.1 minut z ławki trafiał 50% rzutów z gry, 45% za trzy i 91% za jeden, ale w minione lato Klayem Thompsonem jeszcze nie został – trafia tylko 36% rzutów i 34% za trzy dotychczas. Dodany latem Shamet gra po 18 minut z ławki i trafia 39%.

Co do wyższego tempa – mikrolineupy Suns jeszcze nie grają. Kontuzję leczy Dario Sarić, który mógłby być centrem w smallballu, Monty Williams nie próbuje jednak szybkiej piątki Paul-Booker-Bridges-Johnson-Crowder. Ayton w playoffach niby pogrążył mikroball Clippers i Tyronn Lue szybko z niego zrezygnował. Nie grał jednak już wtedy Leonard, więc po tej stronie ekranu liczę mikroball jako prowadzący wciąż 2-1 w historii ligi (dwie wygrane serie Clippers – przegrana Houston z Lakers w Orlando). Mikroball może powstać też w Utah z Rudy’m Gayem na centrze.

Więc to są generalnie trzy rzeczy wyżej, na które zwracam uwagę na początku sezonu Suns. To tylko małe usprawnienia dla teamu, o którym nie mówi się dziś głośno jak o potencjalnym mistrzu w czerwcu 2022 roku. Ten sezon Suns mniej lub bardziej polegał będzie na wprowadzeniu niuansów, na wprowadzeniu counterów w coraz lepiej znanych wszystkim zagrywkach i na dojechaniu w zdrowiu do playoffów i uciszeniu w nich niedowiarków.

I Suns są na dobrej drodze, żeby to właśnie zrobić.

Poprzedni artykułDniówka: Lakers w Bostonie. LeBron wróci?
Następny artykułWake-Up: LeBron wrócił, ale Lakers oberwali w Bostonie. Suns z 11 wygraną z rzędu

2 KOMENTARZE