Zawiódł i miał do siebie żal, ale potem się podniósł i zdobył chwałę. W przekroju ostatnich lat stał się najlepszym przykładem dla graczy, którzy w pierwszym kontakcie potraktowali ligę zbyt nonszalancko. Okazał się być gotowym do wielkich poświęceń tylko po to, by pokazać, że potrafi naprawić swoje błędy. P.J. Tucker wrócił do NBA w naprawdę wielkim stylu – stając się graczem skrojonym do jej potrzeb. W minionej już kampanii był kluczowym sojusznikiem trenera Mike’a Budenholzera i miał niebagatelny wpływ na wyniki osiągane przez świeżo upieczonych mistrzów NBA.
Życiowe schody rozpoczęły się czternaście lat temu. Wówczas Toronto Raptors zwolnili pierwszoroczniaka P.J.-a Tuckera z kontraktu. Zespół z Kanady nie dostrzegł w nim niczego, co zapewniłoby jakąkolwiek gwarancję na przyszłość. Tucker nie rozumiał, dlaczego go tak potraktowano. Wraz z zebranym doświadczeniem zyskał świadomość i zmienił swój wniosek. Nie był bowiem taki “że go nie doceniono”, ale taki “że to on nie docenił”.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Bardzo dobrze się czytało, dzięki
Świetnie się czytało.