Utah Jazz zostali w sobotę pierwszym kondenderem do tytułu w myśl zasady Phila Jacksona “wygraj 40 meczów, zanim przegrasz 20”. Musieli się jednak wysilić, żeby pokonać walczących o Play-In Sacramento Kings.
To była chyba najgorsza, sobotnia rozpiska meczów w tym sezonie. Niektórzy mogli sobie ponabijać średnie, korzystając z faktu gry przeciwko drużynom albo tankującym, albo tym, które nie wiedzą, że już to robią.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Soczysty wake-up przed 9 rano w niedziele? Słodki jezu!
Lakers w 5
L.A. Lakers – bohaterowie klasy pracującej, Kobe się przewraca w grobie
Simmons do GSW!
Mitchell moglby sobie poradzić w Skrze :)
Odpalając mecz Lakers-Nets, zastanawiałem się ile punktów w cymbał dostaną LA.
Tymczasem, zobaczyłem jeden chyba z najlepszych meczów Lakers w sezonie. Gra na pełnej przez 48 minut. Zaangażowanie, obrona wspaniała. Świetne wykorzystanie mismatchy. Przede wszystkim dało się to odczuć jak Dennis robił z claxtonem co chciał.
Nets , no cóż , chyba trochę myśleli że samo się wygra. Trochę pracy jeszcze przed nimi jest. Samym atakiem misia nie wygrają.
“Nie wiem czy widziałem w tym sezonie lepszy, pojedynczy występ niż center Simmons w Utah.”
Meh, Maciek, polecam więcej Mavs oglądać.
Tytuł powinien brzmieć “Garnett nie ma kasy..”.
Lakers jeszcze zdążą się zmęczyć w drodze do finału gdzie czekać będą Big 3.
Też bym się wkurzył jakby mi ktoś po niemiecku zaczął gadać