Weekendówka: Joe z Brooklynu

4
fot. AP Photo

Kiedy w 2016 roku Joe Harris przyjechał na Brooklyn mógł już pochwalić się grą u boku LeBrona Jamesa i kilkoma minutami spędzonymi na parkiecie w wielkim finale. W tamtym momencie istniało jednak duże ryzyko, że te wspomnienia pozostaną największymi highlightami jego kariery. Dopiero co wyleczył operowaną stopę, od pół roku był poza ligą i jego przyszłość w NBA stała pod dużym znakiem zapytania. Brooklyn Nets dali mu szansę, ale minimalny kontrakt jaki podpisał, był gwarantowany tylko w pierwszym roku.

Nets musieli w tamtym czasie głęboko przeszukiwać rynek w poszukiwaniu perspektywicznych zawodników. Graczy, którzy dotychczas nie odnaleźli swojego miejsca w lidze, a mogliby przydać się do przebudowy drużyny. To był dla nich jedyny sposób, żeby zdobyć jakieś młode talenty, bo przecież byli pozbawieni picków, a mocne podbijanie cen zastrzeżonymi wolnych agentów nie przyniosło efektów. Dlatego sprawdzili takich graczy jak wybrany trzy lata wcześniej z jedynką Anthony Bennett, pominięty w drafcie Yogi Ferrell czy próbujący rzucać za trzy center Justin Hamilton. Bennett tylko potwierdził, że jest bustem i swoje ostatnie mecze w NBA rozegrał właśnie w tamtym sezonie. Yogi został zwolniony w grudniu i chwilę później stał się objawieniem w Dallas. Hamilton trochę pograł, a potem jego kontrakt przydał się do transferu. Ale między tymi kilkoma niewypałami, udało mi się też trafić perełkę, bo zatrudnili również Harrisa.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

4 KOMENTARZE

  1. Kuźwa, smutno, cisza, Adam wrzuca tekst o Harrisie. Maciej pewnie liczy owce ze Stasiukiem w Beskidzie Niskim i testuje samogon od sąsiada Waldemara. Byle do środy, byle do Palmy. Czuję, że będzie torpeda po wypoczynku. Może Flesz o Holmgrenie?

    0